Chełm do zaorania?

Patologie, atrofia, rozpad więzi społecznych i rodzinnych, narastające problemy, brak młodych i wykształconych oraz nadmierne problemy z dojazdem do pracy. Według analizy Polskiej Akademii Nauk grozi nam upadek.

PAN przygotowała analizę średnich miast w Polsce, którym grożą marginalizacja i zjawiska kryzysowe. Na 255 pozycji Chełm uplasował się na niechlubnym 12. miejscu (spośród miast województwa lubelskiego wyżej znalazł się jedynie Kraśnik. Nawet Hrubieszów zajął dalsze, bo 20. miejsce). Oznacza to, że grozi nam silna utrata funkcji i mocno niekorzystna sytuacja społeczno-gospodarcza.
Pod uwagę brane były miasta powyżej 20 tys. mieszkańców (powyżej 15 tys., jeśli były to miasta powiatowe). Analiza powstała na potrzeby rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Uwzględnia wszystko to, o czym wiadomo nie od dziś – Chełm się wyludnia, młodzi i wykształceni uciekają z miasta. Towarzyszą temu narastające problemy społeczne, tj. atrofia, rozpad więzi społecznych i patologie. Bolączką są brak pracy i długie, uciążliwe dojazdy do zakładów. A to dlatego, że nie mamy lokalnego przemysłu, który mógłby napędzić gospodarkę. Tak właśnie wyjaśnia sytuację gmina Prudnik, która uplasowała się na 1. miejscu – problemy zaczęły się, gdy zniknął u nich przemysł włókienniczy i obuwniczy. W Chełmie praktycznie już dawno skończyła się produkcja – padły Chełmski Zakład Obuwia (w jego miejsce powstało kilka małych przedsiębiorstw, zatrudniających co najwyżej kilkanaście osób) czy winiarnia, a dziś w Cementowni – po masowych zwolnieniach – pracuje 10 razy mnie osób, niż dawniej. Po reformie administracyjnej z miasta zniknęła też większość instytucji. Czy w świetle tego chełmscy samorządowcy mogą dalej patrzeć na miasto przez różowe okulary?
– Niestety na większość czynników, które wzięto pod uwagę, dokonując oceny miast, samorządy nie mają wpływu. Chełm stracił bardzo dużo na likwidacji województwa chełmskiego. Od tego czasu przenoszono z naszego miasta, najczęściej do Lublina, różne instytucje, placówki i oddziały. Za tym następował odpływ ludności. Działo się tak praktycznie za wszystkich rządów. Jednocześnie w mieście nie powstawały nowe, duże zakłady pracy, a pod względem obiektów handlowo-usługowych także odstawaliśmy od innych miast, chociażby za sprawą uchwał ograniczających powierzchnię handlową. To wszystko przekładało się na miejsca pracy i postrzeganie naszego miasta przez inwestorów. Dopiero od niedawna, po latach zmian miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, otwieraniu miasta na biznes czy żmudnych staraniach o reaktywowanie strefy ekonomicznej, pojawia się ożywienie gospodarcze. Chełm stał się wreszcie bardziej atrakcyjny dla inwestorów. Powstają nowe obiekty, po raz pierwszy od wielu lat budowane są w Chełmie spore zakłady produkcyjne. W naszej podstrefie jest już kilka firm, a z kolejnymi prowadzimy rozmowy. Mamy najniższe od wielu lat bezrobocie, sięgające obecnie około 12 proc., gdy jeszcze kilka lat temu poziom bezrobocia sięgał 24 proc.. Zmiany, jakie wprowadziliśmy w mieście na przestrzeni ostatnich lat, dopiero teraz przynosić będą realne efekty gospodarcze – twierdzi Agata Fisz, Prezydent Miasta Chełm.
Mimo wszystko jest szansa, że Chełm skorzysta na analizie PAN. Ministerstwo Rozwoju w najbliższych latach planuje przeznaczyć na wsparcie średnich miast ponad 2,5 mld zł, skupiając się szczególnie na tych z listy. Tylko może wreszcie urzędnicy powinni bardziej skutecznie i profesjonalnie zabrać się za pozyskiwanie zewnętrznych środków.(pc)

News will be here