Goodbye UK?

Wyniki czerwcowego referendum zaskoczyły wszystkich – Anglicy opowiedzieli się za wyjściem z Unii Europejskiej. Co to oznacza dla tysięcy Polaków pracujących na Wyspach? Czy będą musieli wynieść się z kraju? Co o tym wszystkim sądzą chełmianie, którzy od lat pracują na emigracji?

Referendum w sprawie Brexitu zakończyło się wynikiem 52:48 na korzyść zwolenników opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Momentalnie potaniał funt brytyjski, który osiągnął historyczne minimum. Na dodatek pojawiła się obawa, że Wielka Brytania zastosuje krajowe przepisy imigracyjne dla obywateli Unii. Według brytyjskiego urzędu statystycznego, w UK mieszka obecnie 850 tys. Polaków. Czy dla wielu z nich Brexit może oznaczać konieczność wyjazdu z Wysp?
Alicja K. ma 29 lat. Mieszka w Hastings, w południowo-wschodniej Anglii. Jak mówi, na razie nie odczuwa zbytniego niepokoju.
– Owszem, jest wielka niewiadoma, bo nikt nie wie, czy trzeba będzie się starać o wizę, jak będą wyglądały zarobki i czy jako pracownicy na wizę będziemy mieć takie same prawa oraz jak mocno wzrosną ceny, o ile w ogóle wzrosną. Nie wiadomo czy w takim wypadku, kiedy jest się tutaj tylko po to, by zarobić i wrócić do Polski, będzie się opłacało zostać dłużej. Na razie jednak wszystko jest po staremu. Z resztą wielu Anglików, z którymi rozmawiałam, było w szoku, że jednak Brexit. Tylko jedna osoba, którą znam, przyznała otwarcie, że zagłosowała za wyjściem z Unii – mówi Alicja. – Powiedziałam sobie jednak, że jeśli po tych dziesięciu latach pobytu tutaj nagle każą mi starać się o wizę, to wyjadę. Bo to będzie niehonorowe. Płacę podatki, zarabiam na emerytury Anglików i dokładam się do bytu tego kraju bardziej niż wielu rodowitych mieszkańców, którzy nic nie robią i żyją z zasiłku. I podobnie myśli wiele innych emigrantów, których znam – z Polski, Rumunii i Łotwy – dodaje chełmianka.
Takich osób, jak Alicja, jest wiele, ale w trudnej sytuacji mogą znaleźć się ci, którzy w Wielkiej Brytanii mieszkają krócej. Ci, którzy wyjechali na Wyspy po 2012 roku, bo zgodnie z brytyjskim prawem imigranci, którzy od 5 lat przebywają legalnie w UK, mogą ubiegać się o prawo stałego pobytu.
Jarek Ch. (35 lat) do Londynu wyjechał rok temu. Nie ukrywa, że decyzję o wyjeździe podyktowały względy finansowe. Na Wyspach nie chciał zostawać na stałe, jednak po pewnym czasie nawet nie myśli o powrocie. – Nie zamierzam wracać. Wiedzie mi się po stokroć lepiej, niż we własnym kraju. Ubolewam nad tym, ale takie są realia. Gdyby mieli nas wszystkich odesłać, brytyjska gospodarka momentalnie, by upadła. Problem w tym, że Anglicy są kompletnie nieświadomi tego, co robią. Po podaniu wyników referendum pojawiły się głosy od tych, którzy zagłosowali za wyjściem, ale „tak naprawdę tego nie chcą i nie sądzili, że ich głos w ogóle będzie coś znaczył”. Frustrację wyładowują na obcych. Choć media to strasznie wyolbrzymiają, są miejsca, gdzie te rasistowskie ataki rzeczywiście są nasilone. Obelgami w naszą stronę rzucają ci, którzy tak naprawdę nie znają żadnych Polaków. Ale gdy coś zginie lub zostanie zdewastowane na ulicach Londynu, to wtedy z marszu posądza się o to obcokrajowców. Zazwyczaj bezpodstawnie – komentuje. (p)

News will be here