Kierunek jest dobry

Nowy Tydzień: – 10 grudnia minęły dwa lata od wyboru Pana na starostę. Najpierw zapytamy o sukcesy – co się udało zrealizować przez ten czas?

Andrzej Romańczuk: – Tego nie należy rozpatrywać w kategoriach: udało się czy nie udało. Na pewno ciężko pracujemy, dążąc do celów, jakie sobie postawiłem, obejmując funkcję starosty włodawskiego. Zacznę może od poprawiającej się sytuacji naszego szpitala. Jeszcze nie tak dawno jednostka ta nie miała płynności finansowej, dziś zaś samodzielnie zaczyna spłacać swoje zobowiązania, prowadzi drobne inwestycje i zwiększa gamę świadczonych usług – otworzono Oddział Chirurgii Jednego Dnia, gdzie chorzy mogą skorzystać z wykonywanych przez specjalistów zabiegów okulistycznych oraz Dzienny Dom Opieki Medycznej. Ważnym dokonaniem tych dwóch lat są pieniądze uzyskane z PROW na remonty dróg, a mianowicie Uhrusk – Łukówek, ul. Chełmskiej w Urszulinie aż do Zastawia czy centrum Hanny w stronę Janówki. To tylko pierwsze z brzegu przykłady skutecznego ubiegania się o środki zewnętrzne. A jeszcze zaplanowane są dwie inwestycje drogowe z RPO: Urszulin – Sumin i Sobibór – Wołczyny, a także przebudowa ulic we Włodawie: Tysiąclecia i Korolowskiej.

Przyświeca nam również cel, aby nasza młodzież uczyła się w najlepszych warunkach. Dlatego złożyliśmy wniosek do RPO na doposażenie pracowni informatycznych, gastronomicznych czy mechaników samochodowych w najnowocześniejszy sprzęt, który umożliwi jeszcze lepsze przygotowanie młodzieży do zawodu.
Te dwa lata to też dbałość o nasze dziedzictwo, czyli aplikowanie o środki, które pozwolą na przywrócenie świetności jednym z największych zabytków nie tylko Włodawy, ale i kraju, jakim są synagogi. Musimy je uchronić przed dalszym niszczeniem. Podobnie chcemy ocalić od zapomnienia miejsce związane z martyrologią Żydów, jakim jest stacja kolejowa Sobibór. Chcemy, dzięki pieniądzom m.in. z lubelskiego Urzędu Marszałkowskiego, wyremontować ten budynek, uporządkować plac wokół niego i utworzyć tam Centrum Edukacji Historycznej. Sobibór jest bowiem jedną z najbardziej rozpoznawalnych miejscowości w powiecie włodawskim.

Na pewno udało nam się także poruszyć środowisko lokalnego biznesu. Organizowaliśmy dwukrotnie konferencje dla przedsiębiorców, które były bardzo pozytywnie przyjęte. Bo to nie urzędnicy, ale właśnie przedsiębiorcy dają ludziom pracę i musimy o nich dbać, stąd np. w tym roku ufundowałem symboliczne nagrody gospodarcze i dyplomy. Chciałem w ten sposób docenić wkład tych ludzi w budowanie naszego wspólnego dobra. Staram się jako starosta być otwarty na różne środowiska i na potrzeby mieszkańców. Ponadto kluczową kwestią jest dla mnie promocja naszego powiatu, stworzenie naszej lokalnej marki – made in powiat włodawski. Mamy naprawdę wspaniałe wizerunkowe podłoże, jakim jest unikatowa przyroda, historia tego miejsca i wspaniali mieszkańcy. Musimy o tym wszystkim pamiętać.

– Czegoś wciąż brakuje?

– Na pewno przede mną, jak i przed całym zarządem powiatu, jeszcze wiele pracy. Jeśli chodzi o sprawy wciąż czekające na pozytywne rozstrzygnięcie, to na pewno jedną z nich jest kwestia braku decyzji o budowie przejścia granicznego w naszym powiecie. Jest to bolączka trapiąca mieszkańców od dziesięcioleci. Niestety, jest zdecydowanie poza naszymi kompetencjami, uzależniona od decyzji władz centralnych. Chciałbym także, aby mieszkańcy naszego powiatu mogli korzystać z wyremontowanych czy nowo budowanych dróg. Choć cały czas prowadzimy inwestycje drogowe, to jednak zawsze może być lepiej. Nieco opóźnił się remont drogi wojewódzkiej nr 812 – tzw. „betonówki”, ale prawdopodobnie w 2018 r. odcinek z Włodawy do Korolówki będzie wyremontowany. Lobbowałem za nią od wielu lat, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie, teraz się udało. I koszmar jazdy po niej wreszcie się zakończy.

– Skąd u Pana taki, a nie inny styl rządzenia?
– Dzięki wyborcom, m.in. z powiatu włodawskiego przez dwie kadencje byłem radnym wojewódzkim. Przez kilka lat uczyłem się właściwej promocji, zarządzania i dbałości o jakość pracy. W pracy w samorządzie bardzo ważne są właściwe kontakty, na zasadach partnerstwa z pracownikami, zarządem powiatu i mieszkańcami. Z perspektywy Lublina nieco inaczej, może szerzej patrzyłem na problemy powiatowe. Ta wiedza bardzo mi się przydała, gdy obejmowałem funkcję starosty. Nie ukrywam także, że moje kontakty ze stolicy województwa bardzo mi się przydają w obecnej działalności jako starosty. Pamiętam też o tym, że starosta musi przede wszystkim służyć ziemi włodawskiej i jej mieszkańcom.

– Powszechnie mówi się o Panu jako człowieku, który otworzył nową jakość w działalności starosty w powiecie. Żywo komentowane są np. organizowane przez pana koncerty czy spotkania biznesowe. Ma Pan zamiar tę „nową jakość PSL-u” kontynuować?
– „Ludowcem” człowiek się nie rodzi, ale staje się powoli dzięki swojemu postępowaniu, wyznawanym wartościom i jakości życia. Prawdziwy ludowiec zawsze będzie pomagał innym, miał na nich wzgląd i kierował się naczelną zasadą widniejącą na naszych sztandarach „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Chodzi m.in. o to, by pokazać mieszkańcom nowe i nowoczesne oblicze urzędu powiatowego, aby był bliżej przedsiębiorców, nauczycieli, bliżej zwykłych ludzi. Dlatego też najbliższe dwa lata zamierzamy jeszcze bardziej pracować, kładąc nacisk na inwestycje, ale i wydarzenia kulturalne na coraz wyższym poziomie, szczególnie w oparciu o coraz aktywniejsze włodawskie muzeum.

– Mamy już za chwilę święta i nowy 2017 rok. Czego Pan sobie i innym życzy na ten rok?
– To będzie szczególny rok. Liczę, że uda się do naszego powiatu pozyskać znaczne środki unijne na ważne i społecznie użyteczne cele. Mam nadzieję jednak, że będzie to udany rok nie tylko dla samorządu, ale przede wszystkim dla wszystkich mieszkańców naszego powiatu.

Korzystając z okazji chciałbym życzyć wszystkim Czytelnikom „Nowego Tygodnia” zdrowych, szczęśliwych świąt, spełnienia wszystkich marzeń oraz pełnego sukcesów osobistych i zawodowych 2017 roku. (opr. pk)

News will be here