Ożywienie na scenie?

Postawili na ambicje, nowatorstwo i oryginalność. Wybór Doroty Ignatjew na nową dyrektor Teatru im. Osterwy oznaczać może nie tylko odmłodzenie kadry kierowniczej co dobrze powinno współgrać z postępującą zmianą demograficzną w obrębie zespołu artystycznego.
Dorota Ignatjew, która jest zwolenniczką teatru Grotowskiego i Grzegorzewskiego, już będąc zastępcą dyr. ds. artystycznych Teatru Zagłębia w Sosnowcu udowodniła swoją niechęć do zajmowania się klasyką „na kolanach”. Ponadto, jak pisali tamtejsi krytycy, dyrektorka opowiedziała się za „modelem teatru często mówiącego o kwestiach spornych, nawet drażliwych, nie epatującego jednak brutalizmem, dosłownością czy wrzeszczącą publicystyką”. Z tym ostatnim można by zresztą dyskutować, bo Ignatjew faktycznie lubi reagować na modne i głośne tematy, co może nie zawsze sprzyja artyzmowi, ale i tak może być ożywcze dla „Osterwy”, który wciąż pachnie naftaliną, zramoleniem i graniem bez wdzięku lektur na potrzeby szkół.

Można za to spodziewać się celowych, planowych kontrowersji, a zatem i protestów, skandali – słowem tych wszystkich atrakcji, które wiążą się z „teatrem nowoczesnym”. Co ważne, jednak dyr. Ignatjew znana jest też z deklaracji, że „nie jest dyrektorem na telefon”. I choć zapewnienie to padło w odniesieniu do Sosnowca to jak ulał pasuje też do sytuacji w Lublinie, którego sceną dramatyczną odchodzący dyrektor Krzysztof Torończyk kierował właśnie głównie wirtualnie. Tym razem więc ma być inaczej – i to we wszystkich aspektach. A wszelka zmiana w „Osterwie” może być już tylko na lepsze…
TAK

News will be here