Rozmowa z Eweliną Szelewicką, Wolontariuszką Roku

Podczas inauguracji roku szkolnego Ewelina Szelewicka została wyróżniona przez prezydenta Krzysztofa Żuka

Jak zostałaś wolontariuszem?


Moje początki, to Szkolny Klub Wolontariusza w dawnym Gimnazjum nr 9 przy ulicy Lipowej. Było dużo wspólnych akcji, zwłaszcza z dziećmi. To bardzo mi się podobało, bo dzieci są bardzo szczere: jak są radosne, to są radosne, jak są smutne, to są smutne. Brałam udział w akcji „Mikołajki dla dzieci” organizowanej w naszym gimnazjum. Pamiętam, że wtedy upiekłam ze swoimi koleżankami babeczki i razem z dziećmi je dekorowałyśmy. Innym razem mogłam opiekować się dziećmi z zespołem Downa w parku linowym. Wtedy zauważyłam, że te dzieci, mimo swojej choroby, były o wiele szczęśliwsze niż zwykli ludzie. Widząc je nabrałam ogromnej motywacji do życia, bo nie przypuszczałam, że takie dziecko może dać tyle radości drugiej osobie . A potem z każdą akcją nabierałam coraz większej energii i chciałam coraz bardziej pomagać. Były też takie momenty, gdy po prostu sama coś organizowałam. Tak było choćby z zawaleniem się kamiennicy na Lubartowskiej. Ogłosiłam w klasie zbiórkę, potem wspólnie, z kilkoma osobami, te dary zawieźliśmy.

Jak trafiłaś do Schroniska dla Bezdomnych Bractwa Miłosierdzia im. Św. Brata Alberta?

Przez Szkolny Klub Wolontariusza w Zespole Szkół Ekonomicznych im. Vetterów w Lublinie i jego koordynatorkę Beatę Adamczyk, moją nauczycielkę przedmiotów zawodowych. Pierwszą akcją, w której brałam udział, była Wigilia dla Bezdomnych. To był dla mnie duży wstrząs, bo tu święta, klimat rodzinny, a oni wszyscy nie mają rodziny, nie mają dokąd pójść. Sam moment, gdy mogłam im podać śledzie, barszcz czy posiedzieć i pośpiewać kolędy, było bardzo mocnym wydarzeniem. Wtedy moje święta z rodziną zupełnie inaczej wyglądały, doceniłam ich wartość.

W jaki konkretnie sposób tam pomagasz?

Biorę udział we wszystkich akcjach, takich jak mikołajkowe pakowanie paczek czy zbiórki żywności i czasem w ciągu tygodnia chodzę pomagać w wydawaniu żywności dla osób bezdomnych. Mam nadzieję, że i w tym roku uda mi się tam chodzić, chociaż jestem teraz w klasie maturalnej. Na pewno znajdę czas na pomoc przed świętami. Chodzę sama, ale w czasie akcji dołączają do mnie również i inni wolontariusze.

A czym dla ciebie jest wolontariat?

Daje mi takie spokojne serce. Każdy z nas ma obowiązki w ciągu dnia: szkoła, praca, a jak znajdę chwilę, by zrobić coś dobrego, to pod koniec dnia myślę, że dobro do nas wraca, że to jest oczywista prawda, której nie można negować. Mnie w pewnym momencie życia dużo osób pomogło, więc i ja czuję, że też powinnam robić dobre rzeczy. Czuję tego ogromną potrzebę. Myślę, że każdy z nas ją czuje, i jeśli tylko chce, powinien pomagać innym.
Dziękuję za rozmowę.
Emilia Kalwińska

News will be here