Sprzedani razem z kamienicą

Przerażeni, nieporadni i drżący o swoją przyszłość mieszkańcy, radny próbujący pomóc i właściciel, który „działa zgodnie z prawem”. Tak w kilku słowach można określić sytuację w kamienicy przy ulicy Skibińskiej 5 w Lublinie. Siedem osób zamieszkujących budynek czeka na eksmisję, a jeżeli sąd przychyli się do roszczeń nowego właściciela kamienicy, będą oni musieli również… zapłacić setki tysięcy złotych odszkodowania.
– Skąd mamy wziąć takie pieniądze?! – pytają mieszkańcy kamienicy.
– Pytają, skąd mają wziąć pieniądze?! Proszę wziąć kredyt, tak jak ja – odpowiada nowy właściciel kamienicy.
Sytuacja osób zamieszkujących kamienicę przy Skibińskiej 5 zmieniła się na początku maja. Kamienica została sprzedana, a nabywca, dochodzący swoich praw, które zostały zawarte w akcie notarialnym, zaczął je wprowadzać w życie.
– Wszyscy mieszkamy tu już ponad trzydzieści lat. Ówczesny gospodarz domu, pan Kazimierz Szlec, miał mieszkania do wynajęcia. W ten sposób zostaliśmy tu przydzieleni i zameldowani przez wydział kwaterunkowy. Płaciliśmy mu za czynsz i za media. Kiedy zmarł, przeprowadziła się tu jego córka i z nią załatwialiśmy wszelkie należności – tłumaczy Danuta Janisz, mieszaka kamienicy.
Niestety, budynek nie był remontowany i trzy lata temu z elewacji zaczął odpadać tynk, a później elementy muru.
– Wszystko zaczęło się sypać. Przyszła straż miejska, zrobili zdjęcia i zaraz po tym na chodniku stanął płotek z ostrzeżeniem o zagrożeniu. Tak stoi to do dziś. Wtedy pani Marta, właścicielka domu, wyprowadziła się, przestała się interesować jakimikolwiek opłatami, a po jakimś czasie zupełnie straciliśmy z nią kontakt. Żeby jakoś żyć, podpisaliśmy umowy i płaciliśmy za prąd, wodę i wywóz śmieci. Na początku maja przyszedł jakiś pan, przedstawił się i powiedział, że kamienica jest jego – opowiada pani Danuta.

10 godzin na wyprowadzkę

Na początek wszyscy mieszkańcy dostali pismo informujące o złym stanie technicznym budynku. „… budynek, w którym państwo mieszkają, jest w złym stanie technicznym i zagraża państwu życiu. Dlatego proszę o jak najszybsze opuszczenie budynku w ciągu 10 godzin. Za pozostawanie w dalszym ciągu w budynku, ja jako właściciel nie odpowiadam. W tym terminie poinformuję odpowiednie instytucje o fakcie wyprowadzenie się przez państwa z zagrożonego budynku” – czytamy w piśmie, które dostali lokatorzy.
– Musiałem dać im takie pismo dla ich bezpieczeństwa, ze względu na zły stan techniczny budynku – tłumaczy Mariusz Kasprzak, nowy właściciel kamienicy.
Jednocześnie lokatorzy dowiedzieli się, że mogą mieszkać nadal, ale na zasadach rynkowych.
– Powiedział nam, że mamy płacić po półtora tysiąca czynszu – mówi Danuta Janisz.
– Jeżeli będziemy płacić, możemy mieszkać i budynek wtedy nie jest już zagrożony?! – pyta Anna Skomra, jedna z mieszkanek kamienicy.
„Niech zdają sobie sprawę”
Właściciel podkreśla, że ma prawo do narzucenia takiego czynszu.
– Powiedziałem, że mogą mieszkać, ale niech zdają sobie sprawę, że za każdy miesiąc wartość wynajmu będzie określana na podstawie cen wynajmu w najbliższej okolicy – dodaje Mariusz Kasprzak.
Dodatkowo, żąda od lokatorów odszkodowania za dziesięć lat bezczynszowego mieszkania.
– Nawet jak się wyprowadzimy, to będzie nas ciągał po sądach. Ode mnie chce 240 tysięcy, bo nie mam rachunków za czynsz. Przychodzi prawie codziennie i o tym przypomina. Płaciliśmy, ale jak to w takich sytuacjach bywa, to było na umowę ustną. Mamy takie kwitki z podpisami, potwierdzające, że płaciliśmy za prąd i wodę, ale czynszu nie mamy potwierdzonego i fakt, odkąd pani Marta przestała się z nami kontaktować, nie płaciliśmy czynszu, ale to jest niecałe trzy lata. Do tego staraliśmy się dbać o budynek. Tu zbierali się bezdomni, więc w pustostanach zamontowaliśmy zamki – mówi Danuta Janisz.

„Przepisy prawa są takie, a nie inne”

Właściciel uważa jednak, że skoro przepisy prawa są takie, a nie inne, to należy je egzekwować.
– Nikt nie widział dokumentów potwierdzających żeby płacili. Nie płacili ani złotówki. Niech mi pokażą jakiekolwiek kwitki potwierdzające zapłatę. Ja mam to ujęte w akcie notarialnym. Nie płacili, a do tego nie pozwalali remontować. Poprzednia właścicielka przywiozła tu materiały budowlane, a na następny dzień je ukradli. Będę żądał odszkodowania za te dziesięć lat bezczynszowego najmu. Mówią, że nie mają pieniędzy? Przecież mają renty, emerytury, a jedna z pań ma stałą pracę. Ona wyremontowała swoje mieszkanie i chce teraz pieniędzy za ten remont, a nie miała na ten remont pozwolenia – to też mam zawarte w akcie notarialnym – tłumaczy nowy właściciel.
Mieszkańcy są przerażeni i zastanawiają się skąd mają zdobyć pieniądze na odszkodowania.
– Ja biorę kredyty. Skąd mają wziąć pieniądze? Odpowiadam! Proszę wziąć kredyt, tak jak ja. Kupiłem ten budynek, bo przylega do mojej kamienicy. Jest w fatalnym stanie i zagraża mojemu budynkowi – mówi Mariusz Kasprzak.
Wcześniejszą kamienicę pan Mariusz kupił również z lokatorami.
– Tam też miałem wyroki eksmisji, ale poszedłem do sądu i miasto zabrało swoich lokatorów – tłumaczy.
Na sprawę zwrócił uwagę radny miejski Marcin Nowak, który złożył już w ratuszu interpelację w sprawie mieszkańców kamienicy przy Skibińskiej.
„… W związku z docierającymi do mnie sygnałami o fatalnych warunkach mieszkaniowych społeczności z budynku przy ulicy Skibińskiej 5, zwracam się z prośbą o przeprowadzenie kontroli technicznej obiektu tudzież (w przypadku stwierdzenia warunków zagrażających bezpieczeństwu) podjęcie działań zmierzających do zapewnienia ludziom lokali zastępczych z miejskich zasobów mieszkaniowych. Według posiadanego przeze mnie stanu wiedzy w chwili obecnej w nieruchomości zamieszkuje 7 osób w 4 lokalach, zaś stan techniczny obiektu stwarza realne niebezpieczeństwo utraty przez nich zdrowia i życia…” – pisze Nowak.
Szukacie sensacji!
Radny podkreśla też, że nie ma prawa dyskutować i rozmawiać z właścicielem, bo nie jest stroną w tej sprawie. Jedyne co może zrobić, to starać się pomóc tym ludziom.
– Źle się dzieje, jeżeli ustawodawstwo przewiduje możliwość sprzedania nieruchomości razem z mieszkańcami. Trzeba jak najszybciej to zmienić, żeby człowiek w tym wszystkim nie był ofiarą. Przez takie właśnie przepisy uczciwe i poczciwe, a zarazem niezaradne i zasługujące na pomoc osoby, stają się ofiarami. Jest szansa, że jeżeli nadzór budowlany stwierdzi wadliwość tego budynku, znajdą się dla tych osób lokale zastępcze. Tylko tyle na razie mogę zrobić, bo nie jestem żadnym podmiotem do rozmów dla właściciela. Nie znam go i nie mogę oceniać jego postępowania. Ale oczywiście los tych osób jest tragiczny – podkreśla radny Nowak.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że na co dzień Mariusz Kasprzak pełni funkcję przewodniczącego zarządu rady dzielnicy Kośminek. Na pytanie, czy pełnienie funkcji społecznych nie koliduje z sytuacją związaną z lokatorami kamienicy, odpowiada, że nie ma to żadnego znaczenia.
– Szukacie sensacji! Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ja dochodzę swoich praw. Kupiłem tę nieruchomość, żeby pierwsza się nie zawaliła. Czy ja robię coś niezgodnego z prawem?! Chcę ją wyremontować, brać czynsz i spłacać kredyt. Moje funkcje społeczne nie mają tu nic do tego! Nikomu krzywdy nie zrobiłem. W poprzedniej kamienicy wszyscy ludzie dostali lokale socjalne. Poza tym niektóre z tych osób mają mieszkania, tylko wolały tu mieszkać za darmo, bo to wygodne – oburza się Kasprzak.
Mimo to podkreśla jednak, że zadba o osoby potrzebujące pomocy.
– Rodzina zajmująca trzecie piętro to osoby niezaradne. Ich najbardziej mi szkoda. Aż się dziwię, że do tej pory nikt z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie się nimi nie zainteresował. Od nich nie będę żądał odszkodowania za te dziesięć lat, a podkreślę jeszcze, że w akcie notarialnym mam zawartą cesję przerzucenia praw własnościowych dotyczących dochodzenia praw odszkodowawczych – mówi właściciel.
Na razie lokatorzy czekają na kontrolę nadzoru budowlanego i pomoc urzędu miasta.
– Byliśmy u pana Nowaka i mamy czekać na decyzję nadzoru budowlanego. Pismo z prośbą poszło do pana prezydenta. Może on coś pomoże? – mają nadzieję mieszkańcy. MJ

News will be here