Z nieba do piekła

W odróżnieniu od piłkarzy kibice nie zawiedli. Od pierwszej do ostatniej minuty gorąco dopingowali biało-czerwonych

Miłe złego początki, a koniec… Reprezentacja Polski znakomicie rozpoczęła piątkowe spotkanie ze Słowakami, bo już w 54. sekundzie do siatki rywali trafił Patryk Lipski. Niestety, później było już tylko gorzej. Jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził Martin Valjent, a w drugiej połowie wynik spotkania na 2:1 dla naszych południowych sąsiadów ustalił Pavol Safranko. Porażka nie przekreśla jeszcze szans Polaków na awans do półfinału. Dzisiaj (poniedziałek) kadra trenera Marcina Dorny musi na Arenie Lublin wygrać ze Szwedami, a trzy dni później w Kielcach pokonać Anglików.

W piątkowy wieczór biało-czerwoni i ich kibice w niebie znaleźli się już po niespełna minucie od pierwszego gwizdka sędziego. Do piłki po dośrodkowaniu z prawej strony Tomasza Kędziory wyskoczył Patryk Lipski i pięknym strzałem głową zdobył gola! Wypełniona niemal do ostatniego miejsca Arena Lublin eksplodowała z radości. Niestety, był to jedyny moment gdy na trybunach zapanowała euforia.
Z każdą upływającą minutą na boisku zaznaczała się przewaga Słowaków. Rywale lepiej operowali piłką, stwarzali też zdecydowanie groźniejsze sytuacje do zdobycia goli. W 20. minucie Jaroslav Mihalík, zawodnik wystepujący w polskiej ekstraklasie (Cracovia Kraków), zagrał do Martina Chriena. Ten przyjął piłkę i błyskawicznie odegrał ją do Martina Valjenta, który bez namysłu huknął na bramkę. Piłka wylądowała w siatce. W kolejnej akcji Mihalík próbował zaskoczyć Jakuba Wrąbla mocnym uderzeniem z ponad 25 metrów. Bramkarz odbił futbolówkę przed siebie, a najszybciej dobiegł do niej Adam Zreľák, jednak znów skutecznie interweniował golkiper „biało-czerwonych”.
Na początku drugiej połowy Polacy przypomnieli sobie na chwilę, że potrafią grać w piłkę. Po podaniu Mariusza Stępińskiego Przemysław Frankowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Adrianem Chovana, ale nie dał rady znakomicie interweniującemu słowackiemu bramkarzowi. Piłkę meczową miał jeszcze Karol Linetty. W 76. minucie przestrzelił jednak z kilku metrów! W odpowiedzi Słowacy przeprowadzili szybką akcję. Jan Bednarek zdołał piłkę trącić i wybić spod nóg Matusa Bero, ale ta trafiła do nadbiegającego Pavola Safranki, który bez problemów pokonał Wrąbla, jak się później okazało, ustalając wynik meczu.
– Na pewno w pierwszej połowie rywale grali od nas lepiej piłką, wykorzystali nasze błędy, gdy zostawialiśmy im miejsce. Jednak po przerwie była poprawa w naszym rozegraniu, ustawiliśmy się wyżej i byliśmy odważniejsi. Po prostu nie wykorzystaliśmy swoich szans, a oni po tej jednej zagwarantowali sobie zwycięstwo – tłumaczył po meczu Karol Linetty, lider młodzieżowej reprezentacji Polski.
Porażka nie zamyka biało-czerwonym szansy na grę w półfinale, ale w kolejnych dwóch meczach ze Szwecją (poniedziałek na Arenie Lublin) i Anglią (czwartek w Kielcach) nasi muszą być lepsi od rywali. KB

Polska – Słowacja 1:2 (1:1)

Polska: 12. Jakub Wrąbel – 4. Tomasz Kędziora, 6. Jan Bednarek, 15. Jarosław Jach, 2. Paweł Jaroszyński – 11. Przemysław Frankowski, 17. Paweł Dawidowicz, 7. Karol Linetty, 10. Patryk Lipski (82, 18. Jarosław Niezgoda), 19. Bartosz Kapustka (59, 13. Łukasz Moneta) – 9. Mariusz Stępiński (85, 16. Krzysztof Piątek).
Słowacja: 1. Adrián Chovan – 4. Martin Valjent, 2. Branislav Niňaj, 3. Milan Škriniar, 14. Róbert Mazáň – 10. Albert Rusnák, 6. Stanislav Lobotka, 8. Martin Chrien, 21. Matúš Bero (90, 22. László Bénes), 7. Jaroslav Mihalík (82, 17. Lukáš Haraslín) – 15. Adam Zreľák (73, 18. Pavol Šafranko).
Bramki: 1:0 Patryk Lipski 1, 1:1 Martin Valjent 20, 1:2 Pavol Šafranko 78. Żółte kartki: Škriniar, Šafranko (S.). Sędziował: Serdar Gözübüyük (Holandia). Widzów: 14 911.

 

News will be here