Najpierw zwołali sesję nadzwyczajną na piątek (17 lutego), a potem… na nią nie przyszli.
Z opozycji stawiła się jedynie przewodnicząca, Danuta Kononiuk, która przeczytała pismo podpisane przez jej kolegów i koleżanki, z którego wynikało, że są oni szykanowani i zastraszani przez wójt, radę parafialną, księdza proboszcza i część społeczeństwa gminy. Następnie Kononiuk, bez wpisania się na listę, opuściła pękającą w szwach salę, mimo próśb o wyjaśnienia.
To, co dzieje się od jakiegoś czasu w Hannie, zakrawa bardziej na kabaret, niż na poważne zachowania dorosłych ludzi, którzy reprezentują swoich wyborców w Radzie Gminy. W piątek opozycja znowu pokazała, co potrafi. Najpierw zwołano sesję nadzwyczajną, której jedynym punktem było głosowanie nad projektem ws. przywrócenia podstawówki i gimnazjum w Hannie pod rządy samorządu. Ta wiadomość wstrząsnęła gminą. Na posiedzenie, które miało się odbyć o niecodziennej porze, bo o godz. 18, przybyło kilkudziesięciu mieszkańców, którzy byli przeciwni temu pomysłowi. Niestety, nie dane im było dowiedzieć się, czym kierowali się ich wybrańcy do rady, decydując się na taki krok, bo żaden z opozycyjnych radnych na sesję nie przyszedł. Przez chwilę na obradach obecna była jedynie przewodnicząca, Danuta Kononiuk, która przeczytała zebranym wniosek o odwołanie sesji podpisany przez Mariannę Baj, Katarzynę Walczuk, Grzegorza Ostrowskiego, Kazimierza Czekiejdę i Mariusza Oleszczuka, z którego wynikało, że są oni szykanowani, zastraszani, znieważani i nękani przez wójt, radę parafialną, miejscowego proboszcza oraz przez społeczeństwo przychylne wójt. Po tym wystąpieniu, D. Kononiuk wyszła, nie podpisując się na liście obecności. W takiej sytuacji sesja nie mogła być kontynuowana, bo nie było kworum.
Licznie zebrani w sali i na korytarzu (w sali zabrakło miejsca) mieszkańcy przecierali oczy ze zdumienia. – Tchórze! Jak można uciec bez słowa wyjaśnienia! – bulwersowali się ludzie.
– To, że ci radni mają większość, nie oznacza, że mogą robić wszystko, co im przyjdzie do głowy – mówiła wójt, Grażyna Kowalik. – Wszyscy oni przysięgali, że będą działać w interesie gminy, a teraz próbują przeforsować projekt mimo zdecydowanego sprzeciwu społeczeństwa. Czy na tym polegać ma demokracja? – pytała Kowalik. Po niej głos zabrał Krzysztof Kołtun, który przeprosił zebranych za nieobecność radnych z opozycji, a po nim wystąpił Marek Czarnecki, prezes „Akademii Umiejętności” w Lublinie, która prowadzi szkoły w Hannie. – Dziwię się, że rada pedagogiczna skarży na działanie naszych placówek, bo do mnie, ani do dyrekcji tych szkół nic takiego nie wpłynęło. Zapewniam, że jestem w stanie odeprzeć każdy ich zarzut. Przykro mi jest też, że w całym tym zamieszaniu nikt nie mówi o dobru dzieci – chodzi tu jedynie o powrót przywilejów nauczycieli wynikających z Karty Nauczyciela – tłumaczył prezes. W końcu, po ok. 40 minutach, zdegustowani ludzie rozeszli się do domów.
Gry i gierki
Tak odwołanie sesji tłumaczy przewodnicząca, Danuta Kononiuk: – Wniosek od kilkorga radnych o odwołanie sesji dostałam na pół godziny przed posiedzeniem. Po jego odczytaniu przychyliłam się do stanowiska wnioskodawców i sesję odwołałam. Nie rozumiem tego całego zamieszania. Kościół stał się kartą przetargową, a jego remont narzędziem do tego, by zapewnić sobie przychylność społeczeństwa. A przystępując do tego projektu nie było mowy o tym, że gmina ma zapewnić w całości wkład własny. Jeżeli chodzi o przejęcie szkół, to jest to nasz obowiązek, bo prawo stanowi, że w gminie musi funkcjonować przynajmniej jedna szkoła samorządowa. Dążąc do ich przejęcia zdajemy sobie sprawę, że te 1,4 mln zł, które przekazywane są fundacji „Akademia Umiejętności”, powinno wystarczyć do ich funkcjonowania jako jednostek samorządowych – tłumaczy przewodnicząca.
Kononiuk utrzymuje, że pismo o odwołaniu sesji otrzymała na pół godziny przed jej rozpoczęciem. W tym kontekście ciekawie brzmi wypowiedź Czesława Wygiery – radnego z Dołhobród, który na piątkową sesję się wybierał. – Godzinę przed posiedzeniem zadzwoniła do mnie przewodnicząca i powiedziała, żebym nie przyjeżdżał na obrady, bo projekt ws. przekazania szkół będzie wycofany. Tyle wiem – przyznaje radny. Innym kuriozum jest to, że kilka dni przed sesją do UG w Hannie wpłynęło pismo od rady parafialnej, w którym jej członkowie proszą samorządowców o odstąpienie od pomysłu przejęcia szkół. Pod owym pismem widnieje podpis Kazimierza Czekiejdy, który jest gorącym zwolennikiem odebrania szkół fundacji. Czyżby rozdwojenie jaźni?
Wszystko wskazuje na to, że sprawą zastraszania, nękania czy szykanowania pięciorga radnych z Hanny zajmie się prokuratura. Zawiadomienie w tej sprawie ma zgłosić wójt Grażyna Kowalik. Z podobnym zamiarem nosi się też proboszcz, ks. Marek Uzdowski, który zastanawia się, kogo i w jaki sposób mógł nękać. (bm)