Cenny jeden punkt

LEWART LUBARTÓW – ChKS CHEŁMIANKA 0:0
ChKS: Drzewiecki – Wołos, Niewęgłowski, Maliszewski, Falisiewicz, Budzyński (55 Koprucha), Jabkowski (58 Kotowicz), Kobiałka, Uliczny, Prytuliak (88 Kwiatkowski), Kompanicki.
Lider czwartej ligi doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w Lubartowie czeka go trudna przeprawa. Dwa tygodnie temu Lewart u siebie ograł naszpikowane graczami z ekstraklasy rezerwy Górnika Łęczna, a przed tygodniem tanio skóry nie sprzedał w Zamościu. Z drugiej strony podopieczni Artura Bożyka, wychodząc na boisko, wiedzieli, że ich najgroźniejszy rywal – Górnik II po pierwszej połowie przegrywał w Werbkowicach 0:1. Ewentualna wygrana w Lubartowie zdecydowanie przybliżyłaby Chełmiankę do awansu do III ligi.
Taktyka lidera była taka sama, jak w poprzednich spotkaniach wyjazdowych. Chełmianka od pierwszej minuty przejęła kontrolę nad grą, częściej posiadała piłkę, ale Lewart okazał się bardzo dobrze zorganizowaną drużyną w defensywie i trudno było przedostać się pod jego bramkę. Gospodarze nie poszli na wymianę ciosów, jak w spotkaniach z Górnikiem II, czy Hetmanem. Przede wszystkim pilnowali dostępu do własnej bramki, szukając szczęścia w szybkich kontratakach. W pierwszej połowie oddali jeden strzał na bramkę Damiana Drzewieckiego, w dodatku niecelny. Chełmianka natomiast starała się atakować raz prawą, raz lewą stroną boiska, jednak obrońcy Lewartu bardzo dobrze ustawiali się i większość piłek posyłanych w pole karne wybijali daleko od bramki. Dwa razy głową uderzał wychowanek gospodarzy, grający obecnie w barwach Chełmianki, Mateusz Kompanicki, który chciał pokazać się z jak najlepszej strony, jednak w obu przypadkach nie były to idealne dośrodkowania i napastnik gości nie mógł popisać się precyzyjnymi strzałami. W 38 min. chełmianie mieli rzut wolny z 22 metrów na wprost bramki, lecz piłka po strzale Michała Kobiałki trafiła w mur. W końcówce pierwszej części gry z kontrą wyszedł pracujący zarówno w ofensywie, jak i defensywie Michał Budzyński, ale będąc w polu karnym rywala nie bardzo wiedział, co zrobić z piłką. Z szybkiej akcji ostatecznie nic nie wyszło.
W drugiej połowie Lewart nieco częściej niż w pierwszych 45 minutach gościł pod bramką Drzewieckiego. W 52 min. bardzo groźnie strzelał Michał Zuber. Napastnik z Lubartowa uderzył z 18 metrów, a piłka o centymetry minęła chełmską bramkę. To była najlepsza okazja gospodarzy do zdobycia gola. W odpowiedzi kilka minut później głową strzelał wracający do formy Damian Koprucha, ale piłka trafiła w poprzeczkę, a następnie w ręce bramkarza Parzyszka. W 62 min. jeden z graczy Lewartu dośrodkował w pole karne, a piłka niespodziewanie uderzyła w poprzeczkę i wyszła na aut bramkowy. Więcej z gry miała jednak Chełmianka. Przeważała, momentami zdecydowanie, lecz brakowało dobrego podania otwierającego drogę do bramki. Inna sprawa, że po zmianie stron Lewart zagrał bardzo ostro. Z powodu urazu boisko musiał opuścić Paweł Jabkowski. Zawodnicy gospodarzy kilkakrotnie poturbowali też Aleksieja Prytuliaka, ale żaden z faulujących nie ujrzał żółtej kartki. Napomnienia sędzia Bancerz z Łęcznej nie pokazał też zawodnikowi Lewartu, który równo z trawą „ściął” Kopruchę przy szybkiej, rozwijającej się akcji Chełmianki. Lider do końca kontrolował grę, szukał swojej okazji, jednak gospodarze wytrzymali trudy spotkania i do końca grali bardzo skoncentrowani. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po drugiej żółtej i czerwonej kartce dla Pawła Ulicznego. Arbiter słusznie ukarał chełmskiego zawodnika, ale szkoda, że zabrakło mu konsekwencji i w podobnych sytuacjach nie pokazywał kartek gospodarzom. Grając w osłabieniu Chełmianka próbowała jeszcze strzelić zwycięskiego gola, jednak nic z tego nie wyszło. Remis, przy porażce Górnika II z Kryształem, również jest cenny. Na pięć kolejek przed zakończeniem zmagań Chełmianka ma już 8 punktów przewagi.
W sobotę 27 maja o 17.30 lider IV ligi zagra na stadionie miejskim w Chełmie z Lublinianką. (s)

News will be here