Chełmskie Palmiry. 85. rocznica zbrodni hitlerowskiej w Kumowej Dolinie

Kumowa Dolina, las na przedmieściach Chełma, w dniach 3 i 4 lipca 1940 roku był miejscem egzekucji ofiar ogólnopolskiej Akcji AB. Gestapo rozstrzelało wtedy co najmniej 115 osób aresztowanych w powiatach: chełmskim, krasnostawskim i zamojskim. Ofiarami byli głównie politycy, działacze samorządowi, ziemianie, nauczyciele i inni przedstawiciele lokalnej inteligencji.

Akcja AB Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna, wymierzona przeciwko polskiej inteligencji, przeprowadzona była w Generalnym Gubernatorstwie w maju 1940 roku. Zakładano, że eksterminacja polskich elit pozwoli zniszczyć polską tożsamość narodową i przekształcić polskie społeczeństwo w bierną masę służącą w najlepszym razie jako niewykwalifikowana siła robocza dla III Rzeszy. Inspiratorem akcji był Hans Frank.

– Polacy są urodzonymi organizatorami konspiracji i wszelkiego zamieszania – mówił Frank podczas spotkania z Hitlerem 29 lutego 1940 roku. – Siedzimy w Dystrykcie Warszawa na beczce prochu. Gdy zaczną się działania na Zachodzie, wtedy trzeba się liczyć z akcjami powstańczymi.

2 czerwca 1940 roku, podczas konferencji Rady Obrony Rzeszy, która dała początek AB, Hitler wyraził się, że Generalna Gubernia to obszar bezprawia, gdzie można używać wszelkich środków i metod. Najbardziej znaną zbrodnią popełnioną przez Niemców w ramach akcji AB były masowe egzekucje w warszawskich Palmirach. W dniach 20-21 czerwca rozstrzelano tam 358 osób. Na liście rozstrzelanych znalazł się olimpijczyk Janusz Kusociński, złoty medalista z Los Angeles w biegu na 10 000 metrów.

W Chełmie i Krasnymstawie Akcja AB zaczęła się w pierwszych dniach czerwca 1940 roku. 5 czerwca w Krasnymstawie podstępem zwabiono do miejscowego Gimnazjum przedstawicieli inteligencji. Aresztowano ich i osadzono w miejscowym więzieniu. Aresztowania przeprowadzano równolegle w miejscach pracy, mieszkaniach, na ulicy. Paweł Wisz, miejscowy adwokat, został aresztowany w domu i zabrany do więzienia w samej bieliźnie. Tego samego dnia aresztowany był Wincenty Kociuba, poseł na Sejm II RP III i IV kadencji w latach 1930-1938. Wraz z nim aresztowano jeszcze 20 osób. Wśród aresztowanych był Michał Niewidziajło, nauczyciel, pierwszy komendant ZWZ. Niemcy nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, jaki cios zadali rodzącemu się w Krasnymstawie ruchowi oporu tymi aresztowaniami. Wincenty Kociuba już na początku okupacji organizował na Lubelszczyźnie Służbę Zwycięstwu Polsce (SZP), później ZWZ. Na początku 1940 roku Wincenty Kociuba i kpt. Stanisław Krawczyk w domu Franciszka Rysaka zaprzysięgli i przyjęli do organizacji kilkunastu byłych legionistów – peowiaków. 5 czerwca aresztowani zostali, między innymi: Edward Bieńkowski – ostatni starosta Krasnegostawu, Michał Wiśniewski – wójt gminy Krasnystaw, Feliks Pawłowski, Karol Szczotka, Stanisław Wilczkiewicz, Zygmunt Pankiewicz – kierownik klinkierni w Izbicy, ziemianie – Leon Epsztain oraz bracia Józef i Kazimierz Janisławscy, Paweł Gutowski, Stanisław Huskowski – oraz Jan Russek – sekretarz gminy Krasnystaw. Aresztowani byli dwa dni przetrzymywani w więzieniu w Krasnymstawie, następnie zostali przetransportowani do więzienia w Chełmie. Byli tam rygorystycznie izolowani. Nie przyjmowano paczek od rodzin i udzielano fałszywych informacji o stanie zdrowia i miejscu pobytu. W tym samym czasie dokonywano aresztowań w powiecie chełmskim. Podobno w typowaniu osób do aresztowania czynnie pomagała rodzina Lindnerów, niemieckich kolonistów z Kamienia.

W nocy z 3 na 4 lipca 1940 roku wszystkich aresztowanych przewieziono oplandeczonymi ciężarówkami do lasu Góry za Kumową Doliną. Przywieziono ich na polanę, gdzie był ogromny dół po wybranym piasku. Związanym więźniom kazano stanąć wokół dołu i rozstrzelano. Ofiary spychano do dołu, po czym dół zasypano. Świadkowie, okoliczni mieszkańcy, twierdzili, że rozstrzelanych zasypano tylko częściowo. Wielu musiało jeszcze żyć. Niemcy po jakimś czasie wrócili, wlali do dołu benzynę i podpalili. Według innej wersji Niemcy w 1943 roku wykopali zwłoki i spalili w krematorium w Borku – na tak zwanej „Patelni”.

Wśród zamordowanych w Kumowej Dolinie oprócz więźniów z Krasnegostawu byli między innymi: Henryk Bałazy – chorąży WP, Michał Nowacki – zastępca burmistrza Zamościa, Edmund Prost – kapitan WP, Jerzy Stępniewski – nauczyciel gimnazjalny, Jan Sztaba – dyrektor cukrowni w Rejowcu, Stefania Szwed – działaczka harcerska, Tadeusz Tomaszewski – prezydent Chełma, Stefan Umiński – wiceprezydent Chełma, Maria Wirska – nauczycielka, Mieczysław Godlewski – notariusz, Kazimierz Żurawski – lekarz i oficer WP. W tym samym miejscu w latach 1943-44 Niemcy dokonali kolejnych egzekucji.

Aresztowań w Chełmie i Krasnymstawie dokonywał osobiście Hugo Raschendorfer, untersturmfirer SS, Niemiec sudecki, Czech z pochodzenia. Miał wtedy 35 lat. Blondyn, wzrostu 179 cm o niebieskich rybich oczach, szczupłej budowy ciała. Według różnych opinii z tamtych lat był najbardziej niebezpieczny ze wszystkich funkcjonariuszy SS w Chełmie. Uchodził za sadystycznego oprawcę. Mordował i bił, nie zwracając uwagi, że robi to przy świadkach. Przewagą jego była doskonała znajomość języka polskiego. Zajmował się głównie działalnością operacyjną. Kierował masowymi egzekucjami ludności polskiej i żydowskiej. – Prał w zapamiętaniu pejczem ludzi stojących w kolejce po kartkową żywność – mówił jeden ze świadków. Jeździł po ulicach Chełma na koniu lub odkrytym samochodem. Wszyscy przechodnie musieli zdejmować przed nim czapki.

On kierował też egzekucją na chełmskiej targowicy przy murze cmentarza, w lecie 1943 roku. Dobijał po plutonie egzekucyjnym dających oznaki życia. Szczególne okrucieństwo przejawiał wobec Żydów.

– Idąc ulicą Szkolną – wspominał kolejny świadek – zauważyłem, jak z dawnego hotelu, róg Szkolnej i J. Młodowskiej, esesmani z oddziału konnego wypędzają na ulicę Żydów. Przy wejściu stał Raschendorfer z pistoletem w jednej ręce, a w drugiej trzymał kanapkę, którą co pewien czas podgryzał. Gdy na ulicy zjawił się Żyd, z 2-3 kroków strzelał do niego, nie przestając jeść. Są też świadkowie, którzy widzieli jak trzymając za nogi 4-letnie żydowskie dziecko uderzał jego głowa o ścianę. Świadkom utkwił w pamięci fakt zabicia kobiety i jej dwoje dzieci, które trzymała na rękach.

Hugo Raschendorfer przez 20 lat po wojnie pozostawał bezkarny. Dopiero w 1968 roku stanął przed sądem w Monachium pod zarzutem zbrodni ludobójstwa na terenie Chełma i okolicy. Do niczego się nie przyznał. Skazany został na dożywocie. W procesie zeznawali świadkowie z Chełma. Juliusz Stachira