Ciężkie przypadki nie do Włodawy

Zamknięcie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz Oddziału Intensywnej Terapii pozwoliło dyrekcji włodawskiego szpitala wygenerować pieniądze na wypłaty dla lekarzy i pielęgniarek. Ceną jest ograniczenie dostępu do niektórych usług, więc zdarza się, że mieszkańcy Włodawy i powiatu muszą szukać pomocy lekarskiej w szpitalach ościennych.

Wiele się mówi o problemach finansowych włodawskiego szpitala. Lecznica w ubiegłym roku, po wprowadzeniu obowiązkowych podwyżek dla pielęgniarek, znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Zwiększone pensje trzeba było wypłacać, choć nikt nie wskazał źródła finansowania zwiększonych uposażeń. Obecnie pielęgniarki zarabiają bardzo dobrze. Oczywiście nie aż tak jak lekarze, ale w porównaniu do lat ubiegłych ich pensje bardzo mocno wzrosły.

I przed tym samym problemem stanęły praktycznie wszystkie szpitale powiatowe. Dyrekcja włodawskiego, oprócz zwiększenia zadłużenia, postanowiła się ratować rozwiązaniami dostępnymi od ręki, czyli “okrojeniem” oddziałów najbardziej obciążających budżet i nieingerujących mocno w działanie szpitala. Tak zlikwidowano SOR oraz Oddział Intensywnej Terapii. Od kilku miesięcy ciężko chorzy pacjenci nie są w ogóle kierowani do Włodawy, ale trafiają do szpitali w Chełmie, Krasnymstawie albo Lublinie.

Podobnie dzieje się też z niektórymi przypadkami chorób czy urazów dziecięcych, choć tak akurat działo się od dłuższego czasu, jeszcze zanim zamknięto SOR. Oczywiście dla rodziców odesłanie maluchów do szpitala dziecięcego w Lublinie jest problematyczne, głównie przez odległość, ale trzeba zdać sobie sprawę, że nie ma widoków, by we Włodawie pracować chcieli wysokiej klasy specjaliści. Problemy kadrowe, poza finansowymi, są największą bolączką szpitali takich jak ten we Włodawie.

Do tego to nie dyrekcja, a lekarze dyktują warunki, bo doskonale zdają sobie sprawę z tego, że na ich miejsce nie ma żadnych kandydatów. Tu akurat niezbędne są zmiany systemowe, bo bez odpowiedniego wsparcia żaden peryferyjny szpital nie będzie “Leśną Górą”. Według Teresy Szpilewicz, dyrektor SP ZOZ we Włodawie, brak SOR-u nie powinien być odczuwalny dla społeczeństwa. – Dla pacjentów praktycznie nic się nie zmieniło – mówi pani dyrektor. – Izba Przyjęć funkcjonuje w systemie całodobowym. Przyjmowani są pacjenci zarówno planowi do szpitala, jak i ambulatoryjni, którym udzielana jest doraźna pomoc. Również całodobowo przyjmowani są pacjenci przywożeni przez Ratownictwo Medyczne w zakresie, w jakim szpital może udzielić usługi medycznej.

Normalnie funkcjonują oddziały: ginekologia i położnictwo oraz chirurgiczny z pododdziałem urazowo-ortopedycznym w trybie ostrym z zapewnionym dyżurem całodobowym, a oddział interny, geriatrii, rehabilitacji ZOP i dziecięcy jako oddziały zachowawcze. Od sześciu miesięcy funkcjonowania Izby Przyjęć, czyli od października 2022 roku, liczba pacjentów przyjętych i korzystających z usługi naszego szpitala znacząco wzrosła w stosunku do okresu funkcjonowania SOR-u. Dla szpitala nastąpiła zmiana dotycząca wymogów, stawianych przez NFZ i Ministerstwo Zdrowia dotycząca zatrudnienia pracowników medycznych, specjalistów ratownictwa medycznego pracujących w SOR. Obecnie nie ma takiego obowiązku. Nie ma również obowiązku utrzymywania Oddziału Intensywnej Terapii i lądowiska dla śmigłowca, co generowało duże koszty.

Przyjęcie małych pacjentów do oddziału dziecięcego następuje na podstawie skierowania do szpitala w zależności od stanu zdrowia dziecka. Trzeba pamiętać, że szpital został zakwalifikowany do pierwszego poziomu zabezpieczenia świadczeń zdrowotnych i nie wszystkie przypadki mogą być przyjmowane i leczone. Dlatego, dla dobra dziecka, ciężkie przypadki są przekierowywane do szpitala o wyższej referencyjności – tłumaczy Szpilewicz. (bm)

News will be here