Dęta afera z miejską radną

Radna nie będzie odpowiadać karnie i tym samym nie straci mandatu. Nagłośniona – wielu uważa, że nieprzypadkowo – afera z wykryciem w mieszkaniu 69-latki „nielegalnej wytwórni tytoniu” okazała się – jak podejrzewaliśmy od początku – dęta.

Pod koniec sierpnia br. zrobiło się głośno o przeszukaniu przez policję mieszkania radnej miasta Rejowiec Fabryczny, Henryki Wiśniewskiej. Podczas rewizji mundurowi znaleźli 1,2 kg tytoniowej krajanki, maszynkę do produkcji papierosów i 130 sztuk gotowych fajek. 69-letnia kobieta usłyszała zarzut nielegalnego wytwarzania wyrobów tytoniowych za co grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo nawet do 3 lat więzienia. Na poczet przyszłych kar policjanci zajęli kilkaset złotych, które miała przy sobie. Mieszkańcy Rejowca Fabrycznego, którzy znają radną i cenią, za to, że zawsze stała po stronie mieszkańców nawet kosztem narażenia się lokalnej władzy, nie dawali wiary, że kobieta mogła zajmować się przestępczym procederem. My również, informując o nagłośnionym w lokalnych mediach społecznościowych incydencie, chcieliśmy poznać zdanie radnej, czy aby przypadkiem sprawa nie została rozdmuchana, czy może ktoś jej niechętny złożył na nią donos i wyolbrzymił skalę, a chodziło o zwykłe robienie sobie papierosowych skrętów na własny użytek, co w wielu domach, zwłaszcza na wsi, robiono od zawsze, a do czego ze względu na ceny papierosów, wraca wielu palaczy. Początkowo Henryka Wiśniewska nie odpowiedziała na nasze pytania, ale kiedy przekonała się, że mamy w tej sprawie wiele wątpliwości i niedowierzamy w jej „wielką winę”, przyznała, że papierosy w jej domu wytwarzane są wyłącznie na własny użytek.
– Mam w domu sześciu palaczy. To sposób, by trochę zaoszczędzić. Nie chodziło o sprzedaż. Faktem jest, że tytoń był bez akcyzy i za to mogę przeprosić. Z własnej woli udałam się na komisariat i złożyłam wyjaśnienia – tłumaczyła. Dodała również, że nie ma wątpliwości, iż ktoś celowo na nią doniósł.

Donosiciel raczej swojego celu nie osiągnął. Afera, jak przypuszczaliśmy, okazała się dęta i już wiadomo, jakie konsekwencje poniesie radna. Sprawa zakończyła się nałożeniem kary grzywny w wysokości niespełna 1,5 tys. zł (choć i to wydaje się przesadą – dod. red.). Radna nie straci mandatu. (w)