Dramatyczne opóźnienia w płatnościach z programu Czyste Powietrze dotykają także chełmskie firmy. Niektóre czekają na setki tysięcy złotych, które założyli za inwestorów i są na skraju bankructwa.
Coraz głośniej o problemach firm, które brały udział w programie Czyste Powietrze. Niektóre od prawie roku nie mogą się doczekać pieniędzy po rozliczeniu inwestycji. Muszą ratować się pożyczkami, zastawiać prywatne nieruchomości, żeby utrzymać płynność finansową. Przed tygodniem protestowali w Warszawie, a internet obiegły dramatyczne sceny, do których doszło podczas obrad sejmowej komisji ds. środowiska. O co chodzi?
Wypłaty z programu Czyste Powietrze zostały wstrzymane po tym, jak okazało się, że fikcyjne firmy naciągały właścicieli nieruchomości.
– Pojawiał się przedstawiciel „firmy”, który oferował termomodernizację domu, wymianę okien, drzwi, czy montaż pompy ciepła. Zachwalał, zachęcał, obiecywał gruszki na wierzbie, tylko po to, żeby właściciele nieruchomości podpisali dokumenty. Często padało na starsze małżeństwa, z niskim dochodem, którym przysługiwała najwyższa dotacja. Ale po podpisaniu dokumentów firma znikała, a podany telefon nie odpowiadał – mówią poszkodowani przedsiębiorcy.
Fikcyjna firma składał wniosek do funduszu ochrony środowiska, który przelewał na jej konto 40 proc. zaliczki (z wysokości prognozowanej dotacji) na poczet robót. Resztę firma powinna dostać po wykonaniu prac i rozliczeniu inwestycji. Oszuści zadowalali się zaliczką i znikali. Uczciwi wykonawcy zakładali za resztę inwestycji z własnych pieniędzy, rozliczali się z wykonania i czekali na pieniądze, ale przez oszustów i kontrole, które wszczęto po skargach ludzi, do dzisiaj ich nie dostali.
– A musieliśmy zapłacić instalatorom za pracę, za towar. A ponieważ wystawiliśmy faktury, to musieliśmy także zapłacić podatek dochodowy i podatek VAT. A pieniądze, które powinniśmy dostać, są w zawieszeniu. Całe szczęście, że oprócz działalności usługowej prowadzimy także działalność handlową, bo inaczej mielibyśmy poważny problem z płynnością finansową – mówi nam właściciel firmy z Chełma, działającej w branży szeroko pojętej hydrauliki i energetyki.
Ale są firmy w Chełmie, które zajmowały się tylko usługami instalatorskimi w ramach Czystego Powietrza. Rzetelnie wykonywały swoją robotę, dlatego miały mnóstwo klientów. Teraz grozi im upadłość. – Im więcej klientów obsłużyli, tym większy mają problem i długi. Stracili płynność, zastawiają prywatny majątek, pożyczają pieniądze, żeby jakoś przeżyć. A powinni dostać setki tysięcy złotych – mówią ich znajomi.
Ministerstwo środowiska zapewniało, że szybko rozwiąże problem, ale sytuacja wykonawców z tygodnia na tydzień jest coraz gorsza.
Ministerstwo środowiska zwracało uwagę, że były też mocno naciągane realizacje, kiedy pompy ciepła montowano w starych, drewnianych chatynkach, a za drzwi według kosztorysu płacono kilkadziesiąt tysięcy złotych. Weryfikacja fałszywych i naciąganych wniosków odbija się jednak na uczciwych wykonawcach, którzy popadli w ogromne finansowe tarapaty. (reb)