Lubelscy radni jak co roku mieli dwumiesięczne wakacje. W tym czasie nie uczestniczyli w sesjach ani w posiedzeniach komisji, nie pełnili dyżurów, a interpelacje złożyło tylko kilkoro z nich. Mimo to każdy z radnych za lipiec i sierpień pobierze pełną dietę, czyli po ponad 2,5 tysiąca złotych za miesiąc.
Lipiec i sierpień w Lublinie to czas przerwy od sesji, a tym samym poprzedzających je posiedzeń komisji rady miasta. Przez wakacje nie dyżurowali również przewodniczący rady i jego zastępcy. Jak na lekarstwo było również złożonych przez radnych interpelacji. W sumie przez dwa miesiące lubelscy radni złożyli ich 24, z czego aż 8 było autorstwem radnej Marty Wcisło (PO). Radna pytała o sprawy ogólnomiejskie (kontrolę Inteligentnego Systemu Zarządzania Ruchem i informacje o Programie Rewitalizacji dla Lublina na lata 2014-2020). Radna czuwała również nad inwestycjami w dzielnicach, pytając o stan prac nad przebudową ul. Kalinowszczyzna czy parkingów na Tumidajskiego. Siedem interpelacji, przede wszystkim dotyczących swojego okręgu wyborczego, czyli Starego Miasta i Śródmieścia, złożył aktywny przez cały rok radny Marcin Nowak (Wspólny Lublin). O wyjaśnienia dotyczące głównie Sławina prosił prezydenta Stanisław Brzozowski (PiS). Jeszcze kilkoro radnych złożyło po jednej interpelacji. Pozostali żadnej. Wakacyjnej przerwy w dyżurach nie zrobił sobie Zbigniew Ławniczak (PiS). – Spraw społecznych i miejskich mieszkańcy zgłaszają sporo również w wakacje – mówi Ławniczak, który biuro radnego w swojej dzielnicy Czuby prowadzi na własny koszt.
Czy pozostali radni w wakacje zasłużyli na swoje diety? – Letnia przerwa od sesji czy komisji praktykowana jest w większości samorządów. To, że nie rada nie obraduje, nie oznacza, że radni nie pracują i nie wypełniają swojego mandatu – przekonuje przewodniczący RM Lublin Piotr Kowalczyk.
Do normalnej pracy radni wrócą w tym tygodniu. Na najbliższy czwartek zwołana jest pierwsza po ponad dwumiesięcznej przerwie (ostatnia odbyła się 28 czerwca) sesja rady miasta. CH
