EMKA nie zrezygnuje

EMKA S.A. chce na działce przy ul. Towarowej w Chełmie uruchomić podobny zakład do tego, który już prowadzi w Redzikowie pod Słupskiem

Tak jak zapowiadaliśmy będzie odwołanie od negatywnej decyzji miasta w sprawie zgody na budowę spalarni odpadów medycznych i weterynaryjnych w Chełmie. Inwestor chce dochodzić swoich racji przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym, a jeśli będzie taka konieczność, to także przed sądem.

6 listopada miasto wydało decyzję odmawiającą określenia środowiskowych uwarunkowań zgody na realizację przedsięwzięcia pn. „Budowa Zakładu do odzysku energii z odpadów o wydajności maksymalnej 400 kg/h na działkach 34/6, 35/6 i 36/9 obręb 0008 w m. Chełm”. Prezydent Jakub Banaszek, który o tym poinformował publicznie, napisał, że w toku prowadzonego postępowania inwestor uzyskał pozytywne uzgodnienia i opinie. Ale analizując całość zebranego materiału dowodowego w sprawie, organ stwierdził, że podejmując realizację takiej inwestycji należy mieć na uwadze nie tylko czynnik ekonomiczny, ekologiczny, ale również społeczny.

– Organ podejmując decyzję przeanalizował zarówno argumenty za jak i przeciw realizacji inwestycji, przychylając się ostatecznie do obaw mieszkańców w zakresie budowy spalarni i związanym z tym potencjalnym zagrożeniem dla środowiska oraz zdrowia i życia – napisał Banaszek.

Od razu pisaliśmy, że odmowna decyzja wcale nie zamyka sprawy, bo inwestorowi zawsze przysługuje możliwość odwołania się. Poza tym, żaden przedsiębiorca, który wydaje 2 mln zł na kupienie działki, nie zrezygnuje ot tak, po jednej odmownej decyzji. Niektórzy przeciwnicy inwestycji odtrąbili sukces, ale są też i tacy, którzy uważają, że odmowna decyzja tak naprawdę przysłuży się inwestorowi – bo lepsza odmowa, która daje możliwości odwoławcze, niż żadna decyzja, która wiąże ręce i zawiesza sprawę.

Krzysztof Rdest, prezes spółki EMKA, przyznaje, że jego firma będzie się odwoływała od decyzji prezydenta najpierw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a jeśli będzie taka konieczność, to także do sądu. Ma na to dwa tygodnie od wydania decyzji przez miasto.

– Decyzja prezydenta zwiera rzeczy zgodne z prawdą, a więc to, że plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza lokalizację naszej inwestycji w tym miejscu, że inwestycja została uzgodniona z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska. Natomiast gorzkie jest to, że budowa instalacji była wykorzystywana do gierek politycznych w kampanii wyborczej i ci, którzy nie mieli pomysłu na siebie, straszyli mieszkańców spalarnią – mówi K. Rdest. – Tymczasem EMKA ma dwie nowe instalacje w innych częściach kraju, które są na najwyższym poziomie, spełniają najwyższe wymogi, uzyskały pozytywne decyzje i nikogo nie trują i nie starszą.

Właściciel mówi, że jest cierpliwy i że jego przygoda z Chełmem nie jest chwilowa, o czym ma świadczyć zaangażowanie się EMKI w sponsorowanie miejskiego sportu czy wydarzeń kulturalnych.

– Nie po to kupiłem nieruchomość, zainwestowałem ponad 2 mln zł, zaufałem obecnemu stanowi prawnemu, który pozwala na taką inwestycję przy ul. Towarowej, żeby teraz odwrócić się na pięcie i zrezygnować – mówi i cały czas utrzymuje, że budowa spalarni przyniesie korzyści mieszkańcom miasta, bo jest szansą na obniżenie rachunków za ciepło w ich mieszkaniach (zgodnie z założeniami energia powstała podczas spalaniu odpadów, ma być wykorzystywana przez miejska ciepłownię – przyp. red.). Podkreśla, że na odwlekaniu budowy tracą wszyscy.

Przez moment przeciwnicy spalarni w Chełmie sądzili, że budowa podobnego zakładu w danych wyrobiskach kopalni w Bogdance może wpłynąć to zmianę decyzji EMKI. Ale właściciel nie obawia się konkurencji.

– Dzisiaj jest wiele firm, które chciałyby wybudować takie instalacje, ale przez ostatnie dziesięć lat udało się to tylko mojej firmie i mojemu partnerowi z Płocka. W Polsce jest tak duży niedobór mocy, że miejsca starczy dla wszystkich i serdecznie kibicuję firmie z Łęcznej i będę pierwszy, który zechce nawiązać z nią współpracę – mówi K. Rdest. (reb)