Chełmianin stracił prawo jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym w Sawinie. Czy to, że znak drogowy informujący o terenie zabudowanym zasłaniały krzaki, może być podstawą do odwołania się od sankcji? Prawnicy uważają, że tak. Co zrobi Samorządowe Kolegium Odwoławcze?
Kary za nieprzestrzeganie dopuszczalnych limitów prędkości są bardzo dotkliwe, szczególnie w terenie zabudowanym. Przekroczenie prędkości o 50 km/h wiąże się z utratą prawa jazdy na 3 miesiące, 13 punktami karnym a także mandatem w wysokości 1500 zł. Taka surowa kara spotkała kierowcę z Chełma, którego policja zatrzymała przy zalewie w Sawinie.
– Jechałem do Sawina od Wierzbicy. Tuż przed zalewem zostałem zatrzymany przez policję. Okazało się, że przekroczyłem prędkość o ponad 50 km/h (policyjny radar wskazał 105 km/h). Zostałem ukarany, funkcjonariusze odebrali mi prawo jazdy na trzy miesiące, tak jak mówią przepisy. Ale sytuacja nie była jednoznaczna i uważam, że nie wszystko było fair w stosunku do mnie – opowiada nam kierowca.
Według jego relacji wjeżdżając do Sawina nie mógł zauważyć znaku informującego o terenie zabudowanym, bo ten przesłaniały krzaki. Sam znak stoi zresztą na długo przed pierwszymi zabudowaniami w tzw. „szczerym polu” i trudno jest się go tu spodziewać. – Nie wiem też, w którym momencie został wykonany pomiar prędkości, bo tego urządzenie nie pokazuje i tego policjanci mi nie powiedzieli. Mógł przecież zostać wykonany zanim dojechałem do znaku. To nie fair wobec kierowców, bo policja łapie za przekroczenie prędkości, nakłada karę, ale nie sprawdza wcześniej, czy znak jest prawidłowo ustawiony, albo dostatecznie widoczny. A wzdłuż drogi rosną wysokie zakrzaczenia. Znaku nie da się zobaczyć z odpowiedniej odległości, a jadąc autem tym bardziej można go przeoczyć. Poza tym zgodnie z przepisami znak powinien być odsłonięty w całości a jeżeli nawet jego fragment przesłaniają liście, to tak jakby go nie było – uważa kierowca.
Gdy wrócił tam na drugi dzień widać było, że ktoś ewidentnie obłamał kilka gałęzi, żeby odsłonić znak.
Według kancelarii prawnej przesłanka o zasłoniętym znaku, daje podstawę do odwołania się od kary.– Potrzebna jest fotodokumentacja najlepiej z dnia zdarzenia i merytoryczne argumenty, które przekonają sąd – mówi nam jeden z chełmskich prawników.
– Procedura odwołania się do sądu i ewentualne postępowanie potrwa dłużej niż trzy miesiące, na które zatrzymano mi prawo jazdy. Więc szkoda czasu i fatygowania wymiaru sprawiedliwości – uważa kierowca.
Jest inna, krótsza droga. Po tym jak na podstawie wniosku policji, kierowca dostał decyzję z wydziału komunikacji o zatrzymaniu uprawnień, ma możliwość odwołania się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
– Nie wypieram się przekroczenia prędkości ani mandatu. Ale nie powinienem być ukarany zatrzymaniem prawa jazdy, skoro nie mogłem wiedzieć, że jadę przez teren zabudowany – uważa chełmianin i zapowiada dochodzenie swoich praw przed SKO. (reb)