Pomagał innym. Sobie nie potrafił

W ubiegły poniedziałek w nocy chełmscy policjanci odnaleźli ciało 54-letniego mężczyzny. Jak się okazało, to znany i ceniony chełmski psychiatra. Wstępne oględziny wykluczyły udział osób trzecich. – „To był niezwykle dobry i wrażliwy człowiek” – wspominają go znajomi i jego pacjenci.

Ostatni raz bliscy widzieli go w poniedziałkowe przedpołudnie (22 marca), kiedy to wsiadł do swojego samochodu i odjechał. Przez kilka następnych godzin nie dawał znaku życia, nie odbierał telefonu. Rodzina nie wiedziała, co się z nim dzieje. Pod wieczór zgłosili zaginięcie mężczyzny.

Około godz. 19:30 dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Chełmie przyjął zawiadomienie o zaginięciu znanego chełmskiego psychiatry (54 lata), a zaraz potem mundurowi rozpoczęli poszukiwania. Po godzinie 22 na terenie gminy Chełm ujawnili ciało mężczyzny. Zwisało z gałęzi drzewa przy nieużytkach rolnych.

Oględziny zewnętrzne przy udziale prokuratora wykluczyły udział osób trzecich w śmierci 54-latka. To było klasyczne samobójstwo przez powieszenie. Dlaczego ceniony chełmski psychiatra targnął się na własne życie? Mężczyzna nie zostawił po sobie żadnego listu, nie wiadomo, co było motorem jego działań. Podobno jednak od dłuższego czasu był w złej kondycji psychicznej i zmagał się z depresją. Ostatnio też zawiesił praktykę i nie przyjmował pacjentów.

– Był wspaniałym człowiekiem, ciepłym i pełnym empatii, a do tego świetnym lekarzem i fotografem. Pomógł wielu ludziom zmagającym się z życiowymi problemami – tak psychiatrę wspominają w Internecie ludzie, którzy go znali, a dziś odczuwają wielki żal z powodu jego odejścia. (pc)

News will be here