Smutne pożegnanie jesieni

ChKS CHEŁMIANKA – WISŁA SANDOMIERZ 0:1 (0:1)

0:1 – Sornat (39).


ChKS: Drzewiecki – Kursa, J. Niewęgłowski, Myszka, Koszel (30 Gołąb, 79 Aftyka), Jabkowski (75 Budzyński), Uliczny, Kwiatkowski, Kotowicz (68 Zawiślak), Kocoł, Kompanicki.

Ostatni mecz rundy jesiennej był chyba jednym z najsłabszych o ile nie najsłabszym występem piłkarzy Chełmianki w obecnym sezonie. Podopieczni Artura Bożyka zdawali sobie sprawę, że tylko zwycięstwo poprawi nastroje w drużynie po ostatnich sześciu porażkach w siedmiu rozegranych spotkaniach. Mało tego, trzy punkty były chełmskim piłkarzom bardzo potrzebne, by w spokoju oczekiwać na rundę rewanżową.

Szkoleniowiec postawił na atak od pierwszej minuty, dlatego też Chełmianka przystąpiła do meczu z aż trzema zawodnikami z przodu i trójką obrońców. Chodziło o to, by jak najszybciej strzelić gola, a wtedy Wisła mogłaby się już nie podnieść. Tym bardziej, że drużyna z Sandomierza jesienią na wyjazdach do tej pory spisywała się bardzo słabo. W ośmiu meczach zdobyła zaledwie cztery punkty.

Początek spotkania w wykonaniu miejscowych był bardzo obiecujący. Chełmianka zepchnęła rywala do obrony, stwarzała okazje, ale była nieskuteczna. W ciągu pierwszych 20 minut chełmscy zawodnicy oddali aż pięć celnych strzałów zza pola karnego. Wszystkie obronił golkiper Wisły, Stanisław Wierzgacz. W kilku przypadkach, kiedy można było pokusić się o gola, zawodnicy Chełmianki pod bramką przeciwnika dokonywali niewłaściwych wyborów, zagrywając piłkę nie tam, gdzie należało.

W 20 min. goście po raz pierwszy zagrozili bramce Damiana Drzewieckiego. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zamieszaniu z 10 metrów uderzał Jakub Konefał, jednak niecelnie. Wisła przycisnęła, a obrona chełmska zaczęła się gubić. Dość łatwo z defensywą gospodarzy radził sobie Ukrainiec, Wiktor Putin.

W 39 min. po akcji lewą stroną boiska i zagraniu piłki wzdłuż bramki, dopadł do niej Krystian Sornat i strzałem z bliska pokonał Drzewieckiego. Futbolówkę próbowali wybić chełmscy obrońcy, jednak żaden z nich w nią nie trafił. Gospodarze z każdą minutą grali coraz słabiej, byli nieporadni, a jakby tego było mało w 30 min. z powodu kontuzji pachwiny boisko opuścił aktywny od początku meczu Przemysław Koszel.

W drugiej połowie Chełmianka ruszyła do ataku, odrabiać straty, ale przez 45 minut biła głową w mur. Nie miała pomysłu na dobrze zorganizowaną obronę Wisły, która za wszelką cenę starała się utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego.

Mało tego, goście od czasu do czasu groźnie kontratakowali i stworzyli sobie dwie bardzo dobre sytuacje do podwyższenia wyniku. W jednej Chełmiankę przed utratą gola uratowała poprzeczka. Gospodarze mogli jednak wyrównać w doliczonym czasie. Piłkę meczową miał Michał Budzyński, ale będąc w korzystnej sytuacji, fatalnie przestrzelił.

20 minut dobrej gry to za mało, by wygrać mecz w III lidze. W sobotnie popołudnie najwyraźniej nie wszyscy zawodnicy zdali sobie z tego sprawę. Wisła niczego wielkiego nie zaprezentowała i była do ogrania, tak samo, jak we wcześniejszych meczach Czarni Połaniec, Sokół Sieniawa, czy Soła Oświęcim. Czegoś podopiecznym trenera Bożyka w drugiej połowie rundy jesiennej zabrakło.

Jeden punkt w ośmiu meczach to wynik, jakiego nikt w klubie, ani z kibiców nie spodziewał się. Teraz jest czas na wyciągnięcie wniosków i podjęcie konkretnych decyzji kadrowych. By wiosną Chełmianka mogła walczyć o wyższe lokaty, kadra zespołu musi zostać uzupełniona, a nawet wzmocniona doświadczonymi zawodnikami. (s)

News will be here