Wiesław Holaczuk będzie wiceburmistrzem Włodawy przynajmniej do wyborów samorządowych. Zapewnia o tym włodarz miasta Wiesław Muszyński. Tym samym ucina spekulacje, jakoby trzymanie szefa włodawskich struktur PiS na tym stanowisku po ostatnich wyborach przestało się opłacać.
Wiadomość o utworzeniu stanowiska wiceburmistrza i powołania na nie Wiesława Holaczuka odbiła się szerokim echem nie tylko w mieście, ale w całym kraju. O egzotycznej koalicji SLD – PiS na początku 2022 roku rozpisywały się wszystkie media ogólnopolskie. Burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński swoje posunięcie tłumaczył jednym: zastępca z PiS będzie gwarantem, że do Miasta Trzech Kultur szerokim strumieniem popłyną środki rządowe.
I może nie był on tak szeroki, jak zakładano, ale trudno nie zauważyć, że trochę tych inwestycji szef lokalnych struktur PiS załatwił, a jego być może największym osiągnięciem (o ile dojdzie do skutku) jest doprowadzenie do miasta linii kolejowej i budowa w mieście dworca PKP. Na razie nie wiadomo, czy nowy rząd wstrzyma warty ponad pół miliarda projekt. Obecnie nic na to nie wskazuje.
Po wygranych przez PiS (choć tak naprawdę przegranych) wyborach parlamentarnych zaczęło się coraz głośniej mówić o tym, że wiceburmistrz z PiS z lokomotywy może zmienić się w hamulcowego. Ale burmistrz nie zamierza zmieniać umowy i zapowiada, że przynajmniej do wiosennych wyborów W. Holaczuk będzie go zastępował.
– Nie planuję żadnych zmian na stanowisku wiceburmistrza w tej kadencji – przyznaje Wiesław Muszyński. – Przede wszystkim dlatego, że wspólnie z panem Wiesławem Holaczukiem udało nam się zdobyć sporo środków dla naszego miasta. Współpraca ogólnie dobrze przebiega, dlatego mimo zmiany sytuacji politycznej w kraju uważam, że do końca tej kadencji nie powinienem robić żadnych zmian. Tak byliśmy umówieni i ja słowa na pewno dotrzymam. Uważam, że w polityce zbyt mało jest człowieczeństwa i traktowania zasad fair, dlatego jestem zwolennikiem, aby przynajmniej w samorządzie tak było.
Natomiast w kwietniu odbędą się wybory samorządowe i jestem gotowy do współpracy z każdym. Od zawsze to powtarzałem, że dla dobra naszego miasta mogę współpracować z każdym, kto takiej współpracy chce. Muszę natomiast podkreślić wyraźnie, że współpracy, jaką od ponad roku mam z panem Holaczukiem, nie powinno się nazywać koalicją, ponieważ współpraca koalicyjna jest wtedy, kiedy komitety mają odpowiednią liczbę osób w radach. Wtedy po wyborach odbywają się rozmowy i zawiązywana jest koalicja.
W tym przypadku zaprosiłem do współpracy wiceburmistrza po to, żeby Włodawa mogła wykorzystać pewną szansę, którą dawała nam możliwość takiego współdziałania. I trzeba powiedzieć jasno, że obaj podjęliśmy dosyć odważną i męską decyzję, ponieważ nie zawsze po obu stronach sceny politycznej znalazło to zrozumienie. Podkreślam, że żaden z nas nie zrobił tego dla swoich prywatnych ambicji, ale dla rozwoju naszego miasta. I nikt nam tego nie może zarzucić. Poza tym my przynajmniej zrobiliśmy to uczciwie wobec mieszkańców. Podjęliśmy tę współpracę oficjalnie, bez ukrywania przed wyborcami.
A wiemy, że są u nas takie przypadki, kiedy z jednej strony wygłasza się wielkie słowa o braku możliwości jakiejkolwiek współpracy strony opozycyjnej z prawicą, po czym po cichu współpracuje się w pełnej skali z niektórymi radnymi z prawicy albo wszędzie zaprasza się wiceministra z Suwerennej Polski. Co jest bardziej uczciwe, niech sami wyborcy ocenią. Poza tym wiemy, że prowadzone są też kuluarowe rozmowy o tym, jak przy udziale części prawicy zmienić jednego z wójtów w naszym powiecie z partii opozycyjnej czy nawet mnie jako burmistrza. Myślę, że w obecnej sytuacji należy współpracować, a nie szukać wrogów na opozycji – uważa burmistrz.
(bm)