BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – UNIA BIAŁOPOLE 0:4 (0:1)
0:1 – Łukaszewski (42), 0:2 – Łukaszewski (58), 0:3 – Jabłoński (80), 0:4 – Jabłoński (85).
BRAT: Pypa – P. Szadura, Jopek, Malinowski, Kociuba, M. Szadura (60 Gdak), Jopek (60 Wójciuk), Arkadiusz Kister, Garbacz, Lubaś (35 Nowicki), Szczepaniuk (75 K. Szadura). Trener – Andrzej Krawiec.
UNIA: Wikło – Bureć, Stepaniuk, Szwiec, Komosa (65 Sekulski), Tukiendorf, Zdybel, Kołodziejczyk (80 Fedec), Oleszczuk (65 Rondoś), Jabłoński, Łukaszewski. Trener – Waldemar Kogut.
Czerwone kartki: Garbacz (B) w 40 min. za dwie żółte oraz Kociuba (B) w 85 min za dwie żółte. Sędziowali: Kołtun oraz Harko i Skubisz.
Unia Białopole zasłużenie wygrała w Siennicy Nadolnej, choć kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie czerwona kartka dla Mateusza Garbacza w 40 min. spotkania. Napastnik gospodarzy wyleciał z boiska za kolejny faul i drugą żółtą kartkę, a dwie minuty później goście objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Szymon Łukaszewski nie dał szans Pypie. – To ustawiło cały mecz, bo do tej czerwonej kartki graliśmy niezłe zawody – uważa Andrzej Krawiec, trener Brata. Pretensje do sędziego miał po meczu Stanisław Lubaś, prezes klubu z Siennicy Nadolnej. – Gra była dość brutalna z obu stron, a arbiter gwizdał tylko nasze faule i w dodatku nas wykartkował – komentuje. Lubaś miał żale do arbitra za to, że jeden z zawodników Unii nie dostał czerwonej kartki za – w opinii prezesa – brutalny faul na jego synu Piotrze Lubasiu, który już w 35 min. opuścił boisko z kontuzją. Po zmianie stron mimo osłabienia Brat grał ambitnie, ale goście umiejętnie się bronili i wyprowadzali bardzo groźne kontrataki. Po jednym z nich grający z każdym meczem coraz lepiej Łukaszewski po raz drugi pokonał Pypę, ale najładniejszą bramkę w 80 min. strzelił Michał Jabłoński. – Dostał piłkę tyłem do bramki, obrócił się i nie do obrony – opisuje Jan Ostrowski, prezes zespołu z Białopola. – Uważam, że wygraliśmy w pełni zasłużenie, wynik mówi sam za siebie. A mogliśmy strzelić nawet więcej bramek, już w 6 min. pierwszej połowy dobrą okazję na gola miał Jabłoński, poza tym Łukaszewski z bliska nie trafił do pustej bramki – dodaje.
Sytuacja Brata robi się coraz trudniejsza, ale Krawiec podkreśla, że nie wszystko jeszcze stracone. – Nie poddajemy się, gramy lepiej niż może wynikać to z tabeli. Uważam, że zasługujemy na wyższe miejsce. Mamy jednak w wielu meczach pecha, ale wierzę w to, że i do nas w końcu uśmiechnie się szczęście. Będziemy walczyć do końca, by utrzymać się w „okręgówce” – podsumowuje trener zespołu z Siennicy Nadolnej. (kg)