Wokół wielkanocnych tradycji

Malowanie pisanek, polewanie wodą w Lany Poniedziałek, święcenie pokarmów w Wielką Sobotę – to wielkanocne zwyczaje, które wszyscy doskonale znamy. Jednak niektóre regiony naszego kraju mają swoje własne tradycje wielkanocne, które mogą się nam wydawać co najmniej dziwne. Oto najciekawsze z nich.

Pogrzeb żuru i wieszanie śledzia – to dawny ludowy zwyczaj obchodzony głównie na Kujawach. Dawniej w trakcie Wielkiego Postu ściśle stosowano się do zakazów dotyczących posiłków: nie jedzono nie tylko mięsa, ale i tłuszczów zwierzęcych, cukru oraz nabiału; dieta najczęściej ograniczała się do żuru i śledzi. Kiedy więc Wielki Post dobiegał końca, w Wielki Piątek wieczorem lub w Wielką Sobotę rano, organizowano tzw. pogrzeb żuru i wieszanie śledzia, będące symbolicznym pożegnaniem z monotonnymi, postnymi potrawami. Martwe śledzie, wieszano na drzewach, pozwalając, by zjadały je ptaki. W późniejszym czasie ryby coraz częściej zastępowano symboliczny śledziem, wykonanym np. z kawałka drewna. Z kolei garnek z żurem, czasem z dodatkiem błota lub popiołu, wylewano. W niektórych regionach polski gar z żurem obnoszono po całej okolicy, a mieszkańcy kolejno uderzali w niego kijami, dopóki naczynie nie pękło. Po tych obrzędach zabierano się za przygotowanie wielkanocnych dań.

Inna mało znana w naszym regionie wielkanocna tradycja to wieszanie Judasza – symboliczna kara dla apostoła, który zdradził Jezusa pocałunkiem. Kukłę Judasza wieszano na drzewach, wkładając jej w kieszeń symboliczne 30 srebrników. Następnie nad kukłą pastwiono się – rzucano kamieniami, okładano kijami, by na koniec wrzucić ją do rzeki lub podpalić. W niektórych regionach tradycja ta przybierała charakter widowiska. W Wielki Czwartek nad kukłą symbolizującą Iskariotę odbywał się sąd. Następnie wieszano ją na wieży kościelnej, by w Wielki Piątek ją z niej strącić. Kukłę bito, szarpano, a na koniec podpaloną wrzucano do rzeki lub stawu. W związku z nadmierną agresją uczestników tego widowiska, kościół zakała organizacji tego widowiska. Palenie Judasza było niegdyś praktykowane w całej Europie i nadal jest w niektórych jej krajach, a także na świecie głównie w Ameryce Południowej.

Siuda Baba, to dawny polski zwyczaj obchodzony w Poniedziałek Wielkanocny. Jego korzeni, jak wskazują etnolodzy, należy szukać w słowiańskich obrzędach wypędzania zimy. Ze zwyczajem tym wiąże się także legenda o pogańskiej świątyni w Lednicy Górnej, która stała nad źródłem w gaju pod Kopcową Górą. Ognia w świątyni strzegła kapłanka. Wychodziła tylko raz w roku, aby znaleźć swoją następczynię. Kapłankę można było poznać po usmolonej twarzy i brudnym ubraniu, bowiem nie można było jej się myć i przebierać. Dziewczęta chowały się wtedy w domach, bo wybór Siudej Baby był ostateczny, nie można było się wykupić. Obecnie zwyczaj ten kultywowany jest jedynie w okolicy Krakowa. Do legendy dodano wątek chrześcijański i tradycyjnie widowisko Siudej Baby jest wystawiane w Poniedziałek Wielkanocy we wsi Lednica Górna. Zgodnie z tradycją, Siuda Bab to mężczyzna przebrany za usmoloną niechlujną kobietę. Chodzi do domu do domy w towarzystwie drugiego mężczyzny, przebranego za cygana oraz czterech chłopców. Orszak ten ma z sobą wózek do którego zbiera datki; nagabuje też przechodniów czerniąc im twarze sadzą, a według  niektórych źródeł także polewają woda, co ma zapewnić szczęście.

Z małopolską związane są również inne ciekawe zwyczaje wielkanocne. Wśród nich znajdziemy m.in. pucheroki, zwyczaj odnoszący się do dawnych kwest krakowskich żaków. Młodzi chłopcy (stąd też nazwa „puer” z łac. „chłopiec”) wygłaszali w kościołach lub przed nimi żartobliwe wierszyki. Nie zawsze były one kulturalne, więc występ w kościołach zakazano, a chłopcy przenieśli się na podkrakowskie wsie. Wczesnym rankiem w Niedzielę Palmową, przebrani w kożuchy, wysokie, stożkowe czapki z kolorowej bibuły i z twarzami umazanymi smołą śpiewają, składają życzenia i wygłaszają mowy, łączące elementy dawnych pieśni wielkopostnych, kolęd kantyczkowych i rymowanek. Za swoje występy otrzymują drobne podatki. Zwyczaj ten, choć zanikający, jest nadal żywy w niektórych podkrakowskich wsiach. m.in w Bibicach, Zielonkach, Trojanowicach i Tomaszowicach.

Szukanie zajączka – to zwyczaj, który w odróżnieniu od pozostałych, na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, raczej zyskuje na popularności. Zajączek to odpowiednik świętego Mikołaja, też przynosi prezenty, ale są one skromniejsze (zazwyczaj są to słodycze). Ukrywa je w domu lub ogrodzie, tak, by po wielkanocnym śniadaniu dzieci mogły wyruszyć na poszukiwania upominków. Zwyczaj ten przyszedł do Polski najprawomocniej z Niemiec i krajów anglosaskich, gdzie jest on od dawna bardzo popularny. (opr. w)

 

 

News will be here