Niestrudzony społecznik, osoba ciesząca się wielkim szacunkiem i autorytetem, a przede wszystkim człowiek o złotym sercu – tak znajomi wspominają zmarłego Franciszka Golika. Odszedł 7 maja w wieku 96 lat.
Franciszek Golik urodził się w 1926 roku w Teresówce na Wołyniu (powiat Kowel). Czasy po odzyskaniu niepodległości nie były łatwe. Szukając lepszego życia siedmioosobowa rodzina Golików w 1934 roku przeniosła się na drugą stronę Bugu – do wsi Wygoda koło Wierzbicy. Pięć lat później wybuchła wojna.
– W Chełmie zaraz po wojnie było bardzo biednie, ale ludzi ciągnęło do miasta, bo zawsze lepiej tu się żyło. Nie było gdzie mieszkać. Na Dyrekcji ulokowali się kolejarze, ale większość domów była jeszcze w stanie surowym. Miał szczęście ten, kto wynajmował strych albo pakamerę w oficynie. Dlatego w Radzie Narodowej, w której młodzieżówce działałem, zapadła decyzja o budowie mieszkań dla młodych. Najpierw powstała „Adamówka” wzdłuż ul. Słowackiego, ale to było ciągle za mało – wspominał w 2016 roku Franciszek Golik na łamach „Nowego Tygodnia”.
Wołyń, czasy wojny i okupacji, służba Polsce, budowa ruchu spółdzielczego w Chełmie i kilkanaście innych przedsięwzięć, w które był zaangażowany. Ci, którzy znali Franciszek Golika podkreślają, że jego wielką zaletą była umiejętność „dogadania się” z każdym. Jak nikt inny zawsze potrafił zrozumieć ludzkie potrzeby. Zawsze znalazł czas by porozmawiać, działał na rzecz ChSM, udzielał się na spotkaniach rady osiedli. Przez lata działał też jako prezes Zarządu Okręgowego Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych oraz wiceprezes Stowarzyszenia „Pamięć i Nadzieja.
– Pracowałam z panem Franciszkiem 3 lata. Dał się poznać jako człowiek o wielkim sercu, zaangażowany i uważny. Na pewno będzie nam go brakowało – wspominają zajmom z zarządu okręgowego ZKRPiBWP.
Pogrzeb Franciszka Golika odbędzie się 11 maja o godz. 11, w Bazylice Narodzenia NMP w Chełmie. (opr. w)