Zwycięska Victoria, cenny punkt Startu

Z naszych czwartoligowców w miniony weekend trzy punkty zainkasowała tylko Victoria Żmudź. Podopieczni Piotra Molińskiego pewnie ograli w Łukowie tamtejsze Orlęta. Cenny remis na ciężkim terenie w Końskowoli wywalczył Start Krasnystaw. Z jednym punktem, zdobytym w Kocku, do Włodawy wróciła Włodawianka. Przegrał natomiast Kłos Gmina Chełm, choć z przebiegu meczu nie był aż o trzy gole gorszy od Tomasovii.


ORLĘTA ŁUKÓW – VICTORIA ŻMUDŹ 0:2 (0:0)

0:1 – Fronc (61), 0:2 – Sobiech (82).

VICTORIA: Makowski – Przychodzień, Pogorzelec, Paskiv, Brodalski, Kuczyński (86 Zwolak), K. Sawa (60 Stańczykowski), Flis (83 Persona), Sobiech, Misztal (55 Furta), Fronc.

Pierwsza połowa należała do dobrze grających gospodarzy. – Trzeba przyznać, że Orlęta potrafią grać w piłkę, co pokazały do przerwy – mówił po meczu Piotr Moliński, trener gości. – Miały przewagę, stwarzały okazje do zdobycia bramki, raz nawet poprzeczka uratowała nas przed utratą gola, ale mimo to potrafiliśmy przetrzymać napór przeciwnika. W drugiej części gry byliśmy już dużo lepsi od rywala. Strzeliliśmy gola, potem jeden z zawodników Orląt dostał czerwoną kartkę, zdobyliśmy drugą bramkę i były kolejne okazje, by podwyższyć rezultat. Gole mogli zdobyć Fronc, Sobiech i Furta, gdyby mieli lepiej ustawiony celownik. Nie mniej jednak cieszymy się ze zwycięstwa, bo graliśmy przeciwko dobrej drużynie, która ma swoje atuty – dodał szkoleniowiec Victorii. Dla zespołu ze Żmudzi była to szósta wygrana w sezonie. Tak dobrej jesieni Victoria w czwartej lidze jeszcze nie zanotowała.

TOMASOVIA TOMASZÓW L. – KŁOS GMINA CHEŁM 3:0 (0:0)

1:0 – Rataj (83), 2:0 – Szuta (90), 3:0 – Rataj (90+3).

KŁOS: Niemczuk – Stepaniuk (84 Ciechoński), Poznański, Kowalski, Gierczak, Flis, Bala, Chmiel, Król (62 Wałczyk), Fornal, Drzewicki.

Zdaniem Roberta Tarnowskiego, trenera Kłosa, wynik nie odzwierciedla w pełni przebiegu meczu. – Pierwsza połowa była wyrównana. Potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, „poklepać” i zarówno Tomasovia, jak i my, stworzyliśmy po jednej stuprocentowej okazji strzeleckiej. Gospodarze zagrozili naszej bramce po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Przeciwnik znalazł się w korzystnej sytuacji, ale z 5 metrów trafił akurat w swojego kolegę z zespołu. W rewanżu Łukasz Drzewicki strzelił z 6 metrów, jednak zbyt lekko i któryś z zawodników Tomasovii zdążył wybić piłkę z linii bramkowej – relacjonuje trener Kłosa, Robert Tarnowski.

W drugiej połowie lekką przewagę uzyskała Tomasovia. – Nic jednak z niej nie wynikało. Broniliśmy się dobrze i szukaliśmy okazji do kontrataku. Po jednym z nich Paweł Fornal uderzył z 25 metrów, bramkarz gospodarzy odbił piłkę, dopadł do niej Kazimierz Bala, jednak nie trafił do bramki. Od 75 min. zaczęło nam brakować sił i skupiliśmy się już na grze defensywnej, by utrzymać remis do końca. Niestety, w 83 min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przeciwnik strzelił nam bramkę, a dwie kolejne zdobyte przez Tomasovię były już konsekwencją utraconego pierwszego gola. Nasza gra całkowicie posypała się, nie mieliśmy pomysłu, by zmienić wynik. Drugi gol padł po rzucie rożnym i w zasadzie mecz dla nas dobiegł końca. Wynik sugeruje łatwe zwycięstwo gospodarzy, ale kto widział to spotkanie doskonale wie, że nie był to jednostronny pojedynek. Myślę, że zasłużyliśmy na jeden punkt – dodaje Robert Tarnowski.

POLESIE KOCK – WŁODAWIANKA 2:2 (1:1)

1:0 – Bielecki (8), 1:1 – Misiak (45), 2:1 – Skrzypek (62), 2:2 – Jemioł (75).

WŁODAWIANKA: Danielczuk – Misiak, Żakowski (46 Sheliuk), Nielipiuk, Czarnota, Bartnik, Jemioł, Błaszczuk, Magdysh, Musz, Więcaszek.

Mecz w Kocku powinien zakończyć się zwycięstwem Włodawianki. Goście byli lepsi, przeważali, stworzyli więcej sytuacji do zdobycia gola, niż Polesie. – Szybko straciliśmy gola, ale uporządkowaliśmy grę i mieliśmy swoje okazje do wyrównania. Udało się nam strzelić bramkę tuż przed przerwą – opowiada Marek Drob, trener włodawskiego zespołu. – Po zmianie stron atakowaliśmy, ale gola zdobyło Polesie. Nasz bramkarz niepotrzebnie sfaulował przeciwnika i był rzut karny, którego miejscowi wykorzystali na raty. Do remisu doprowadził Jemioł, popisując się ładnym strzałem głową po dośrodkowaniu Więcaszka z rzutu rożnego. Ruszyliśmy na rywala, jednak kolejne gole już nie padły. Myślę, że z przebiegu meczu byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na zwycięstwo – dodaje M. Drob.

POWIŚLAK KOŃSKOWOLA – START KRASNYSTAW 3:3 (1:1)

0:1 – Kabasa (6), 1:1 – Koprucha (17), 1:2 – Wojciechowski (61), 2:2 – Koprucha (70), 3:2 – Koprucha (84), 3:3 – Wojciechowski (90+3).

START: Wikło – Lenard, Sobów, Wojciechowski, Nowakowski, Drachanczuk, Kabasa, Wójtowicz (70 Chochowski), Szponar, Kiszyjew, Drapsa.

Beniaminek z Krasnegostawu rozegrał w Końskowoli bardzo dobry mecz. Nie wystraszył się faworyzowanego przeciwnika i już w 6 min. objął prowadzenie. – Graliśmy lepiej od Powiślaka, byliśmy dobrze zorganizowani, z boiska wynikało, że to nasz zespół zajmuje czwarte, a nie trzynaste miejsce w tabeli – mówił po spotkaniu zawodnik Startu, Daniel Chariasz.

Start dwukrotnie wychodził na prowadzenie, ale za każdym razem do remisu doprowadzał Damian Koprucha, były zawodnik Chełmianki. W 84 min. Koprucha strzelił trzeciego gola, dającego gospodarzom prowadzenie. Start walczył do końca i w doliczonym czasie gry uratował remis. – Mimo to czujemy niedosyt, bo powinniśmy tutaj wygrać – twierdzi Chariasz. – Nie mniej jednak punkt zdobyty na trudnym terenie trzeba szanować. Cieszą też trzy strzelone gole. Przed nami jeszcze dwa mecze, walczymy do końca. Musimy wygrać w sobotę z MKS Ryki, no i na pewno powalczyć o jak najlepszy wynik w Łukowie – dodaje.(s)

News will be here