Sarenka przyszła do miasta

Na niezamieszkałej posesji przy ul. Lwowskiej w Chełmie utknęła młoda sarenka a jej matka koczuje, żeby się do niej dostać – zaalarmowali nas mieszkańcy. – Dzikie zwierzęta nie zawsze potrzebują naszej pomocy – tłumaczy Mirosław Blacha z chełmskiego schroniska, do którego straż miejska zwróciła się z prośbą o interwencję.

Na ul. Lwowskiej, naprzeciwko składu budowlanego, jest niezamieszkała posesja. Utknęła tam młoda sarenka, a jej matka koczuje po drugiej stronie ogrodzenia. Już trzeci dzień z rzędu widzę je, idąc tamtędy do pracy – poinformowała nas pani Monika. Sprawę zgłosiliśmy do Polskiego Związku Łowieckiego, ale okazało się, że dzikimi zwierzętami, które znajdą się na terenie miasta, zajmują się straż miejska i schronisko dla zwierząt, z którym miasto ma podpisaną umowę. Strażnicy przyjęli zgłoszenie i powiadomili właściciela schroniska. Ale interwencji nie było. – Ta sarenka nie wpadła we wnyki ani sidła i próba pomagania jej na siłę może przynieść więcej szkody niż pożytku – mówi M. Blacha. – Weszła tam, bo ma dobre warunki do żerowania. Dużo trawy, z której pobiera m.in. wodę. Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie dla osób nie znających tematu, ale bardziej im pomożemy pozostawiając je w spokoju.

Według Blachy próba złapania zwierzęcia może się skończyć tragedią. Sarna będzie próbowała uciekać od człowieka i forsować ogrodzenie, raniąc się przy tym. – W tej chwili ma tam swobodę ruchu i nie jest uwięziona – mówi. (bf)

News will be here