Boćki ze Skordiowa nie przeżyją bez pomocy

Dwóm bocianom ze Skordiowa nie udało się odlecieć na zimę do ciepłych krajów. Jeden ma prawdopodobnie złamane skrzydło, drugi również ma problemy z lataniem. Są ośrodki, które mogą pomóc ptakom, ale gmina musi je najpierw odłowić. Bez pomocy nie przetrwają.

Polacy mają wyjątkowy sentyment do bocianów. Traktujemy je niemal jak narodowe ptaki. Mamy pozytywne skojarzenia i powiedzenia związane z tymi ptakami. Cieszymy się z przylotu, który zwiastuje rychłą wiosnę i żegnamy, kiedy odlatują na zimę. Niestety, nie zawsze wszystkie są w stanie uciec przed mrozem i głodem do ciepłych krajów. Do dzisiaj w Skordiowe, w gminie Dorohusk, pozostały dwa bociany.

Mieszkańcy alarmują, że biedne boćki nie mogą odlecieć, bo jeden ma złamane skrzydło a drugi prawdopodobnie także miał jakiś wypadek i nie może latać, albo po prostu nie chce opuścić swojego towarzysza. Bo bociany widziane są razem. – Bez pomocy nie przeżyją nadchodzącej zimy, ale jakoś ciężko doprosić się kogokolwiek o wsparcie – mówi nam jedna z mieszkanek.

Są stowarzyszenia, które zajmują się pomocą bocianom. To. m.in. Stowarzyszenie Szansa dla Bociana. Pisaliśmy już na naszych łamach, przy okazji innych próśb mieszkańców o pomoc tym ptakom, że Stowarzyszenie przyjmuje bociany do azylu, ale transport i odłowienie (jeśli ptak jest słaby) spoczywa na samorządzie gminy. – Dlatego też należy powiadomić urząd gminy, ponieważ on ma obowiązek odłowić ptaka i przetransportować do ośrodka rehabilitacji – wyjaśniają w Stowarzyszeniu.

– Sam widziałem bociana i wysłałem pracownika, żeby to sprawdził, ale gdy pojechał, na miejscu już go nie było. Prosimy o wskazanie, gdzie są te bociany, a na pewno postaramy się im pomóc – obiecuje wójt Dorouska Wojcieh Sawa i dodaje, że gmina już odławiała bociany i przewoziła je do schroniska w Urszulinie. (reb)