Ciągnął psa za samochodem

Były taksówkarz z Chełma miał dopuścił się wyjątkowo sadystycznego czynu. Ciągnął po mieście psa przyczepionego do haka holowniczego samochodu. Zwyrodnialca zatrzymali świadkowie. Z kundelka została tylko kupka mięsa i kości. Wnętrzności wypadły po drodze.

Na Kaszubach były senator PiS Waldemar B. przywiązał do haka samochodu owczarka i ciągnął go do domu. Zwierzę z powodu obrażeń zmarło. Potem swojego psa przywiązała do haka holowniczego sołtyska wsi Wirki w woj. dolnośląskim i ciągnęła zwierzę przez jezdnię. Ranne stworzenie w asyście policji odebrali pracownicy miejscowego schroniska. Teraz podobny akt okrucieństwa miał miejsce w Chełmie.

– Około godziny 18:40 wyjeżdżałam z bocznej ulicy Lwowskiej, niedaleko Gamy. Wtedy go zobaczyłam. Początkowo nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to pies – opowiada kobieta, która w piątkowy wieczór (30 kwietnia) była świadkiem tego bestialskiego zdarzenia. – Peugeot jechał Lwowską, od miasta, na rondzie skręcił w lewo w aleję 3 Maja. Pies był przyczepiony do haka jakimś sznurkiem i niebieską smyczą. Pewnie obracał się, bo owinęła mu się wokół pyska. Inni świadkowie zaczęli trąbić na kierowcę peugeota, ale nie zatrzymał się. Małżeństwo z Łodzi wyprzedziło go i na kolejnym skrzyżowaniu – z ulicą Wojsławicką – para zajechała mu drogę. Kolejny samochód stanął z tyłu, by mężczyzna nie mógł uciec. Zatrzymany wysiadł z auta i zaczął się bardzo dziwnie zachowywać. Mówił, że to nie jego pies i nie wie skąd się tam wziął. Wyjął z bagażnika niebieski worek jutowy i chciał schować do niego psa, włożyć do bagażnika i odjechać. Ludzie zaczęli krzyczeć. Zaraz też zjawiła się rodzina tego pana. Jeden syn rozpłakał się, że to ich pies. Zwierzę miało otwarte oczy i starty do kości cały bok, a łapy – do mięsa. Wnętrzności wypadły gdzieś po drodze. To był okropny widok, coś takiego zostaje w człowieku na zawsze – relacjonuje kobieta.

– Dyżurny otrzymał kilka zgłoszeń od świadków tego zdarzenia. Skierowani na miejsce policjanci ustalili, że kierowcą peugeota był 63-latek z gminy Chełm. Mężczyzna najprawdopodobniej ciągnął psa przez kilka kilometrów. Zwierzę nie przeżyło. Zostało zabezpieczone przez służby – informuje kom. Ewa Czyż, rzecznik prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, 63-letni inwalida i rencista to były taksówkarz jednej z chełmskich korporacji. Początkowo mężczyzna miał powiedzieć, że to jeden z domowników przywiązał psa do haka samochodu, a on o tym nie wiedział – spiesząc się, szybko wsiadł do auta i pojechał do Chełma, by odebrać kogoś z pracy. Podobno kundelka miała przywiązać żona mężczyzny, żeby nie uciekł z niezamkniętej posesji. W komendzie jednak 63-latek odmówił składania wyjaśnień. W sobotę (1 maja) został doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 5 lat więzienia. Prokurator zastosował wobec niego dozór policji. Podejrzany musiał też wpłacić 5 tys. zł poręczenia majątkowego.

Sprawa, jak mówią śledczy, jest w fazie początkowej. Wiele rzeczy musi zostać przeanalizowanych. Mężczyzna mówił, że jechał z domu, od Pokrówki, ale według świadków jechał sam od strony centrum Chełma. Prawdopodobnie zostanie też przeprowadzony eksperyment procesowy, by ustalić czy faktycznie to ktoś inny mógł bezmyślnie przywiązać psa, a 63-latek nie zorientował się, że ciągnie go za autem przez kilka kilometrów. Do sprawy wrócimy. (pc, fot. nadesłane)

News will be here