W ciągu ostatnich kilku lat z pracą w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Krasnymstawie pożegnało się aż sześć osób, a przez brak obsady rehabilitacja prowadzona jest tylko dwa razy w tygodniu. PCPR w Krasnymstawie prowadzi w placówce kontrolę, a kierownik WTZ twierdzi, że jest zaskoczona podnoszonymi wobec niej zarzutami.
– Przyjrzyjcie się temu, co dzieje się w WTZ w Krasnymstawie – poprosił nas kilka dni temu jeden z mieszkańców miasta, kiedyś związany z Warsztatem. – Od kiedy kierownikiem WTZ została Ewa Lis-Tracz z placówki odchodzą kolejni pracownicy, m.in. psycholog, rehabilitanci czy pielęgniarka.
Niedługo nie będzie miał kto prowadzić terapii podopiecznych Warsztatu. Większość odchodzi sama ze względu na panującą w WTZ atmosferę, ale jedna z pielęgniarek, z 30-letnim stażem została zwolniona, choć była sumiennym i chwalonym przez rodziny podopiecznych pracownikiem. Kadry WTZ w ostatnim czasie zostały tak uszczuplone, że rehabilitacja, która kiedyś odbywała się tu codziennie od poniedziałku do piątku, teraz odbywa się zaledwie dwa dni w tygodniu po dwie godziny. Rehabilitacja w tam małym wymiarze czasowym to żart – podnosi nasz sygnalista.
Anonimowa skarga na działalność kierownik WTZ dotarła ostatnio do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, a ten zgodnie z właściwością przekazał ją do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Krasnymstawie. – Prowadzimy obecnie kontrolę w WTZ w Krasnymstawie, jej zakres obejmuje weryfikację podnoszonych w skardze zarzutów – przyznaje Marek Szkoda, dyrektor PCPR w Krasnymstawie.
Szkoda dodaje, że rozmawiał z kierownik Lis-Tracz, która potwierdziła, że od października 2020 r., kiedy została powołana na to stanowisko, z pracy w Warsztacie odeszło sześć osób.
– W trzech przypadkach rozwiązanie stosunku pracy nastąpiło na wniosek pracowników, w dwóch przypadkach po zakończeniu umowy o pracę pracownicy nie złożyli wniosku o kontynuację zatrudnienia. W jednym przypadku kierownik WTZ wypowiedział umowę o pracę. Pielęgniarka z 29-letnim stażem pracy przebywa od października na zwolnieniu lekarskim. Obecny stan zatrudnienia w WTZ to 13 osób pracujących na 12 etatach – informuje Szkoda. – Kierownik WTZ potwierdziła też, że zmniejszono liczbę godzin zajęć rehabilitacyjnych w związku z odejściem z pracy w sierpniu bieżącego roku rehabilitanta/fizjoterapeuty. Na to stanowisko prowadzony jest nabór, ale na czas wakatu rehabilitanta WTZ zlecił prowadzenie rehabilitacji w mniejszym wymiarze czasu ze względów finansowych – dodaje Szkoda.
Dyrektor PCPR twierdzi, że w ramach kontroli przeprowadzono również rozmowy z 11 uczestnikami WTZ. Wynika z nich, że są oni zadowoleni z obecnie prowadzonych zajęć rehabilitacyjnych. – Tylko w dwóch przypadkach uczestnicy Warsztatu stwierdzili, że zajęć tych jest za mało.
Sama kierownik Ewa Lis-Tracz jest zaskoczona podnoszonymi wobec niej zarzutami.
– Ze wszystkich pracowników, którzy w ostatnich latach odeszli z Warsztatu ja zwolniłam tylko jedną – komentuje. – Jaki był tego powód? Utrata zaufania do tej osoby. Inni odeszli z własnej woli, widocznie mieli jakieś ku temu przyczyny, ale ja w to nie wnikam – dodaje.
Lis-Tracz przekonuje, że pod jej kierownictwem WTZ się rozwija. – Zrobiliśmy remont, podopieczni są zadowoleni – zapewnia.
Kierownik przyznaje, że godzin rehabilitacji jest mniej po odejściu jednego z rehabilitantów. – Zatrudniliśmy firmę zewnętrzną, która tym się zajmuje, ale finansowo nie jesteśmy w stanie pewnych rzeczy przeskoczyć. Cały czas szukamy też nowego rehabilitanta. Robimy co możemy by nasi podopieczni mieli dobrą opiekę – twierdzi szefowa WTZ. (kg)