Jezuita wielkiej wiary

Św. Stanisław Kostka jest patronem dzieci i młodzieży, studentów, nowicjuszy i nowicjuszek, alumnów, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz wielu miast, w tym Lublina, a także m. in. Lwowa, Gniezna, Poznania i Warszawy. Św. Stanisław Kostka od roku 1647 był jednym z głównych patronów Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, co zatwierdził wówczas papież Klemens X. Ważnym motywem ogłoszenia roku 2018, Rokiem Św. Stanisława Kostki stał się zwołany na październik 2018 roku XV Synod Biskupów w Rzymie, poświęcony młodzieży i rozeznaniu powołania, który odbędzie się w dniach 3-28 października oraz 450 rocznica śmierci patrona młodych. W 1962 roku papież św. Jan XXIII zatwierdził św. Stanisława, jako patrona Polski.

18 września Kościół obchodził wspomnienie Stanisława Kostki. Rok 2018 jest obchodzony w Polsce właśnie jako Rok Świętego Stanisława Kostki W swoim liście na Rok Świętego Stanisława Kostki biskupi podkreślili, że patron 2018 roku został „uzdolniony przez Ducha świętego do mężnego wyznawania wiary w dojrzały i niebanalny sposób”.


Rzadka roztropność

Święty Stanisław Kostka herbu Dąbrowa urodził się w 1550 r. w Rostkowie k. Przasnysza na Mazowszu w pobożnej rodzinie kasztelana zakroczymskiego. Rodzice, Jan i Małgorzata, wychowywali swe liczne potomstwo bardzo rygorystycznie. Do 12. roku życia Staś pobierał nauki u miejscowego kapelana. Potem jego i starszego brata Pawła uczył Jan Biliński, który wyjechał z chłopcami na dalsze nauki do prowadzonego przez jezuitów gimnazjum cesarskiego w Wiedniu.

Tam pogłębiała się duchowość przyszłego świętego, jednak jego dojrzałość, pracowitość, sumienność, pilność i niebywałe podejście do wiary i spraw Bożych oraz stronienie od uciech życia były źle odbierane nie tylko przez rówieśników, ale i przez własnego brata. Chłopiec był wyśmiewany i szykanowany, ale był bardzo stanowczy w tym co robi. Na zaczepki odpowiadał, że do wyższych rzeczy jest stworzony… Jak go określał potem przełożony szkoły jezuickiej: „był wiekiem chłopcem, a roztropnością mężczyzną”.

Uzdrowienie i powołanie

Były to czasy rozwoju reformacji. Po 8 miesiącach zamknięto internat o.o. jezuitów i Stanisław trafił do domu luteranina Kimberkina, który, gdy chłopiec poważnie zachorował, zimą 1565 r., nie zgodził się na wizytę katolickiego duchownego. Nie mogąc przyjąć komunii przyszły jezuita miał wizję – zjawiła mu się patronka dobrej śmierci, św. Barbara, z dwoma aniołami i podała mu wiatyk. W czasie tej samej choroby miał jeszcze drugie widzenie: Najświętsza Maria Panna złożyła mu na ręce Dzieciątko Jezus.

Od niej też Stanisław doznał cudu uzdrowienia i usłyszał polecenie, żeby wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. W Wiedniu okazało się to niemożliwe, gdyż surowi rodzice nie wyrazili na to zgody. Nie mając innego wyjścia, Stanisław wyrzekł się bogatej ojcowizny, przebrał w strój żebraczy i wyruszył pieszo do Augsburga w Niemczech, a gdy tam nie zastał generała jezuitów, o. Piotra Kanizego, wyruszył do Dillingen w Bawarii. Przeszedł w sumie 650 km i został przyjęty na próbę.

W konwikcie pracował w kuchni i sprzątał pokoje, ale szybko został doceniony i Kanizy wysłał obiecującego młodzieńca do Rzymu, gdzie 28 października 1567 r. wstąpił do upragnionego nowicjatu. Przyjął go osobiście generał jezuitów – o. Franciszek Borgiasz, który tak jak o. Piotr Kanizy został później świętym. Ten ostatni, gdy dotarł do Rzymu w sierpniu 1568 r., zachęcał nowicjuszy by spędzali każdy miesiąc tak, jakby był ostatnim w ich życiu. Stanisław, zachwycający wszystkich swoją duchową dojrzałością i rozmodleniem, uprzedził nagle swych współtowarzyszy, że najprawdopodobniej, to właśnie będzie jego ostatni miesiąc. Prosił jedynie św. Wawrzyńca, by przeszedł do wieczności 15 sierpnia. Tak też się stało.

Spontaniczny kult

Nastąpił raptowny atak malarii i Stanisław zmarł w powszechnej opinii świętości tuż po północy, w święto Wniebowzięcia NMP. Złożono go w drewnianej trumnie, po 2 latach okazało się, że jego ciało nie uległo w ogóle rozkładowi. Został pochowany i do dziś spoczywa w kościele św. Andrzeja na Kwirynale. Kult świętego młodzieńca zrodził się natychmiast i spontanicznie. Piotr Skarga opisuje w „Żywotach świętych”, że gdy trafił do Rzymu, 5 tys. obrazków z podobizną Stanisława Kostki nie wystarczało, by zaspokoić potrzeby wiernych.

Król Jan Kazimierz był przekonany, że to dzięki modlitwom przed cudownym obrazem Stanisława Kostki w kościele ojców jezuitów w Lublinie, (obecnej katedrze), wojsko polskie odniosło zwycięstwo w bitwie pod Beresteczkiem. W 1714 r. papież Klemens XI wydal dekret kanonizacyjny, natomiast aktu kanonizacji dokonał Benedykt XIII w roku 1726. W dwustulecie kanonizacji sprowadzono do Polski cząstkę relikwii. W uroczystościach jubileuszowych wziął udział sam prezydent państwa, prof. Ignacy Mościcki.

Biskupiak

W Polsce kult świętego osłabł nieco po kasacie zakonu jezuitów, ale odrodził się w drugiej połowie XIX i na początku XX w., zwłaszcza kiedy św. Stanisława Kostkę obrano patronem polskiej młodzieży. W 1923 roku z inicjatywy bpa Mariana Fulmana powstało w Lublinie Gimnazjum Biskupie. Była to prywatna, średnia szkoła katolicka dla młodzieży męskiej. Budowa obiektu o pow. 6 tys. metrów kw., w którym mieści się popularny biskupiak, dzisiejsze XXI LO imienia św. Stanisława Kostki, finansowana z datków zbieranych w całej diecezji, trwała 7 lat. Budynek oddano do użytku w 1934 roku. Dyrektorem szkoły był wówczas błogosławiony ks. Kazimierz Gostyński – wybitny pedagog, patriota i męczennik za wiarę.

W dwudziestoleciu międzywojennym szkoła była zaliczana do czołówki prestiżowych i najlepiej wyposażonych szkół w Polsce. W czasie wojny w budynku mieściły się koszary i szpital wojenny. Po wojnie próby odzyskania budynku na potrzeby szkoły podejmował m. in. kardynał Stefan Wyszyński. Zamknięto ją, wydawało się ostatecznie, w 1962 roku. Władze komunistyczne rozwiązały szkołę i zagarnęły budynek. W 1993 roku, z inicjatywy bpa Bolesława Pylaka, szkołę reaktywowano, jako katolickie XXI Liceum Ogólnokształcące im. św. Stanisława Kostki. Od 2000 roku działa tam także gimnazjum. Witraże w kaplicy szkolnej, zostały poświęcone niezwykłemu patronowi szkoły, obrazując filary wychowawcze szkoły: pracę, życie sakramentalne, powołanie, czyli odnalezienie swojego miejsca w życiu i świecie oraz świętość w sprawach codziennych.

W okresie swojego istnienia lubelski biskupiak wykształcił m. in. ponad 200 kapłanów, w tym 5 biskupów. W ciągu ponad dwudziestoletniej historii odrodzony biskupiak zdobył nowe miejsce wśród najlepszych szkół Lubelszczyzny. Świadczy o tym najwyższa zdawalność matury i najwyższe wyniki egzaminu gimnazjalnego oraz bardzo wielu laureatów olimpiad i konkursów przedmiotowych. Tradycje szkoły kontynuuje Stowarzyszenie Absolwentów Biskupiaka, które jest także fundatorem stypendiów naukowych. Patronat nad szkołą sprawuje Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II.

Po dziś dzień patron szkoły św. Stanisław Kostka jest jednym z najbardziej znanych w świecie świętych Polaków. Pod jego wezwaniem wzniesiono w Polsce ok. 60 kościołów, wśród nich katedrę w Łodzi i kościół na Żoliborzu w Warszawie. Do najpiękniejszych należy jednak sanktuarium w Nowym Jorku. Święty w ikonografii przedstawiany jest w stroju jezuity, najczęściej, jak przyjmuje Komunię Świętą z rąk św. Barbary lub anioła. Jego atrybuty: anioł podający mu Komunię, Dzieciątko Jezus na ręku, krucyfiks, laska pielgrzymia, lilia, Madonna i różaniec.

Postać Św. Stanisław Kostki jest wezwaniem do sumiennego wykonywania obowiązków, czyli do tego, co Jezus nazywa „ wiernością w rzeczach małych” (por. Mt 25,21). XXI wiek to inne realia niż za czasów patrona młodzieży. Teraz podstawowym zadaniem jest raczej, jak napisali biskupi w Liście Episkopatu Polski na Rok Świętego Stanisława Kostki: „zrozumienie ducha tego świętego, który nie dał się zwieść mirażowi wygodnego życia, zabezpieczonego majątkiem rodziców. Miał odwagę przeciwstawić się panującym modom i naciskom grupy.

Nie chciał ani imponować, ani uczynić z życia jednej, wielkiej rozrywki. Był silną osobowością, miał swoją klasę i styl. Do końca zachował wolność. To nie był młody człowiek, który nie wie, po co żyje, jest znudzony i apatyczny, żądający od innych, a nie dający nic z siebie. Nie pozwalał sobie na eksperymenty w szukaniu szczęścia. Wiedział, że ten świat nie zaspokoi jego tęsknot, że prędzej czy później poczułby się w nim oszukany lub zawiedziony. Wiedział, że charakter – to nie tylko sprawa dziedziczenia cech po przodkach, nie tylko wpływ środowiska, ale rzetelna praca nad sobą. Wiedział też, że stawać się dojrzałym człowiekiem, to podejmować trud rozwoju”.

Elżbieta Kasprzycka

 

 

News will be here