Osiedle Cementownia, a w szczególności okolice Ogródka Jordanowskiego i ulicy Kredowej, od lat owiane jest złą sławą. Czy ten rejon miasta lepiej omijać szerokim łukiem? Policja mówi, że najgorzej nie jest, ale faktem jest, iż liczba zdarzeń i interwencji robi wrażenie.

Pobicia i kradzieże zdarzają się w całym mieście. Jednak zakorzenione od dziesięcioleci stereotypy, wandalizm, rozboje i bójki, częste libacje alkoholowe, lokale komunalne i bieda – to główne powody, przez które to do osiedla Cementownia, a w szczególności rejonów ulic Przemysłowej i Kredowej, przylgnęła łatka „niebezpiecznej dzielnicy”. Mówi się, że bardziej niż gdziekolwiek indziej w Chełmie szerzy się tam agresja. Stracić można nie tylko pieniądze, ale i zęby.
– Od 1 czerwca do ubiegłej środy, 11 sierpnia, odnotowaliśmy 23 interwencje na ulicy Kredowej. Powody są różne, od głośnej muzyki na tzw. domówkach, przekleństwa grupujących się i „piwkujących” przed budynkiem, po pobicia – mówią chełmscy policjanci.
Tylko w miniony poniedziałek (9 sierpnia) dyspozytor wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał kilka telefonów z prośbą o wysłanie patrolu na osiedle. Około godz. 14 pomocy potrzebował 28-latek, który w trakcie bójki został ugodzony nożem w łydkę w Ogródku Jordanowskim. Z kolei wieczorem ktoś inny wzywał mundurowych po tym, gdy nieznajomy groził mu nożem. Poszkodowany oddalił się jednak z miejsca zdarzenia przed przyjazdem policji. Tak samo zresztą jak mężczyzna, który tego samego dnia miał zostać pobity na ulicy. – Nierzadko bywa tak, że po przyjeździe nie zastajemy zgłaszającego. Jednak zawsze znajdzie się w tych rejonach grupa spożywająca alkohol – dodają mundurowi.
A po alkoholu, jak wiadomo, w głowach chuliganów rodzą się najgłupsze pomysły. (pc)

News will be here