Półtora miliona kur w jednym miejscu

Nawet do półtora miliona kur może przebywać na fermie, jaką we wsi Uchańka planuje wybudować firma StoFarm z Karczewa. Petycję przeciw inwestycji, pod którą podpisała się część mieszkańców, rada gminy odrzuciła. – Nie widzimy przeciwwskazań wobec realizacji tego przedsięwzięcia. Przeciwnie, sporo rolników na tym skorzysta – uważa Krystyna Deniusz-Rosiak, wójt gminy Dubienka.

W ubiegłym tygodniu skontaktował się z nami rozżalony mieszkaniec pochodzący ze wsi Uchańka w gminie Dubienka.

– Wieś została spopularyzowana jako okolica spokojna i rekreacyjna, o dużych walorach naturalnych, takich jak lasy, bliskość Bugu – mówi nam mężczyzna. – Jest też w większości położona na terenach należących do Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000. Jest to mała wioska, która wkrótce może stać się miejscem nienadającym się do normalnego życia, a jej perspektywy rozwoju zostaną przekreślone na wiele lat – dodał.

Mężczyzna ma na myśli inwestycję planowaną przez firmę StoFarm z Karczewa, która zamierza wybudować na tych terenach, w jednym miejscu 24 kurniki, każdy będący w stanie pomieścić prawie 60 000 kur. – Jak łatwo policzyć, to prawie półtora miliona kur w jednym miejscu! Zagęszczenie takiej ilości drobiu na tak małym obszarze będzie ewenementem na skalę krajową, a podejrzewam, że pewnie też na skalę europejską – dodaje.

Czytelnik zauważa, że w Uchańce zostały wybudowane tylko cztery kurniki, ale już teraz odór wydobywający się z fermy jest dla większości mieszkańców nie do zniesienia. – Niestety, jest to dopiero preludium tego, co czeka lokalną społeczność. Plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na powiększenie tej fermy sześciokrotnie – przestrzega.

Część mieszkańców wsi sporządziło nawet petycję, w której sprzeciwiają się inwestycji. Ludzie boją się zwiększonej emisji zanieczyszczeń do atmosfery w postaci pyłów, gazów, a także zniszczenia gleby i wód powierzchniowych. O smrodzie czy hałasie nie wspominając.

– Należy sobie zdawać sprawę, że przemysłowa hodowla drobiu wiąże się też z produkcją dużej ilości odpadów, jak obornik kurzy, martwe ptaki, inne pozostałości hodowlane – wyliczają. A np. taki amoniak, uwalniający się ze ściółki w kurniku, działa niekorzystnie i na ptaki i na pracowników farmy i na okolicznych mieszkańców. – U ludzi amoniak powoduje napady kaszlu, uczucie duszności, silne podrażnienie śluzówki nosa, oczu i dróg oddechowych, uścisk w gardle – przekonują. Mieszkańcy boją się też chorób roznoszonych przez drób, jak ptasia grypa, śródmiąższowe zapalenie płuc, wąglik w postaci płucnej lub jelitowej, zapaleń gardła a nawet mózgu. Rada gminy petycję jednak odrzuciła uznając ją za niezasadną.

– Nikt, z władzami gminy na czele, nie jest zainteresowany losem mieszkańców oraz ekosystemu. Wioska nie jest zbyt duża i nie dysponujemy własnym budżetem pozwalającym walczyć z tak ogromną firmą oraz samymi władzami gminy. Skoro mamy już 4 kurniki i już teraz odór jest nie do zniesienia, to powinniśmy na tym poprzestać, a nawet rozważyć zmniejszenie fermy. Kolejne kurniki powinny zostać postawione w odległości co najmniej 10 kilometrów od aktualnych zabudowań – uważa nasz rozmówca.

Krystyna Deniusz-Rosiak, wójt gminy Dubienka, nie pozostawia żadnych złudzeń: – Gmina nie ma nic przeciwko inwestycji StoFarm. Dokładnie przejrzeliśmy wszystkie dokumenty i nie mamy się do czego przyczepić, wszystko jest zgodnie z prawem – zapewnia. Wójt zauważa, że do 28 lipca trwały konsultacje społeczne w tej sprawie i zainteresowanie nimi było bardzo małe.

– Pojawiły się może dwie osoby, przejrzały dokumenty i na tym się skończyło – dodaje. Gmina do 2 sierpnia zamierza wydać decyzję o pozwoleniu na dalszą rozbudowę fermy. – Prawda jest taka, że okoliczni mieszkańcy na tym tylko skorzystają. Już dziś na fermie pracuje 6 osób, nasi rolnicy sprzedają firmie StoFarm słomę czy paszę, a kupują obornik. Już ustawiają się po niego kolejki – podsumowuje wójt. (kg)

News will be here