Na posesję wjazd po desce

Mieszkaniec Strupina Małego wjeżdżał na swoją posesję po desce. – To prowizorka, ale tylko tak mogłem pokonać bez uszkodzenia auta kilkunastocentymetrowy uskok, który powstał przy moim wjeździe po przebudowie gminnej drogi – mówi rozgoryczony mieszkaniec gminy Chełm, wytykając urzędnikom błędy. W gminie zapewniają, że inwestycja przebiegła zgodnie z przepisami i nie przewidywała przebudowy wjazdów na posesje.

W tym roku w gminie Chełm położono prawie 18 km dywaników asfaltowych, zarówno na drogach powiatowych, jak i gminnych. Kruszywem naprawiono 10 km dróg. Wszystkie roboty drogowe kosztowały 8,5 mln zł, z czego 3,2 mln zł stanowiły różnego rodzaju dofinansowania. Wśród przebudowanych dróg gminnych był 2,1 km odcinek przez Strupin Mały. Większość – 1,6 km wylano asfaltem, pozostałą część wysypano tłuczniem. Inwestycja pochłonęła 517 tys. zł, z czego dotacja w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich wyniosła 176 tys. zł. Większość mieszkańców się cieszy z tej inwestycji, ale niektórzy wytykają urzędnikom błędy. W piśmie do Wiesława Kociuby, wójta gminy Chełm, jeden z mieszkańców Strupina Małego (nazwisko do wiadomości redakcji) wzywa urzędników do dostosowania wjazdu z jego posesji do wysokości przebudowanej jezdni i przywrócenia pasa zieleni do pierwotnego stanu. W piśmie czytamy, że przebudowa drogi spowodowała kilkunastocentymetrowe podniesienie poziomu jezdni, co utrudniło mu wjazd i wyjazd z posesji: „…Powstała różnica poziomów jest na tyle duża, że wjazd na posesję i zjazd z niej jest możliwy dopiero po prowizorycznym podłożeniu desek, co należy uznać za rozwiązanie przejściowe i sprzeczne z zasadami bezpieczeństwa w ruchu drogowym. W mojej ocenie przeprowadzona inwestycja powinna skutkować co najmniej utrzymaniem dotychczasowego dostępu przez mieszkańców do drogi gminnej, a nawet go poprawić. Stan po przeprowadzonej przebudowie jest sprzeczny z założeniami tej przebudowy określonymi w dokumentacji przetargowej, w której wprost określono, że inwestycja nie narusza interesów osób trzecich (a więc właścicieli posesji sąsiadujących z przebudowywaną drogą) oraz przewidziano konieczność dostosowania wysokości nawierzchni do istniejących zjazdów…” Mieszkaniec Strupina Małego wskazuje też, że przebudowa drogi doprowadziła do zdewastowania poboczy, na które nawieziono słabej jakości ziemię wraz z kamieniami i gruzem.
– W gminie chwalą się, jak wiele kilometrów dróg wykonują, ale trzeba też zwracać uwagę na jakość robót – mówi nasz rozmówca. – Na własny koszt podniosłem swój wjazd z kostki brukowej, dostosowując go do wysokości przebudowanej drogi. Nie miałem wyjścia, inaczej woda wciąż spływałaby mi na posesję i dalej przejeżdżałbym po desce, aby nie uszkodzić auta. Pobocze też uporządkowałem sam, żeby móc je potem kosić. Wciąż nie dostałem jednak pisemnej odpowiedzi od urzędników, dlatego przyszedłem do redakcji.
Wkrótce po otrzymaniu korespondencji wicewójt Lucjan Piotrowski oraz jeden z miejscowych radnych przyjechali do autora pisma. Tłumaczyli, że projekt przebudowy drogi nie przewidywał wjazdów do posesji mieszkańców.
– Ten pan dał nam czternaście dni na usunięcie rzekomych nieprawidłowości, które w naszej ocenie nie zaistniały. Mieliśmy mu asfalt zerwać? – zastanawia się wicewójt Piotrowski. – W przypadku dróg kategorii gminnej i powiatowej nie wykonuje się wjazdów do posesji mieszkańców. W takich sytuacjach mieszkańcy sami niwelują sobie podjazd, na przykład usypują tłuczniem, podnoszą kostkę. Nikt więcej nie zgłaszał takich roszczeń. Co do poboczy, to rzeczywiście w trakcie ich wykonywania padało przez dwa czy trzy tygodnie a to utrudniało prace. Pobocza są gruntowe i osypywały się, ale potem to poprawiano, wybierano kamienie.
Mieszkaniec Strupina Małego nie przyjmuje tych argumentów. Nie wyklucza, że wystartuje w wyborach do Rady Gminy Chełm, ale na razie nie chce ujawniać swojego nazwiska. (mo)

News will be here