Na początku nie brakowało obaw i protestów. Teraz, kiedy farma wiatrowa działa już trzeci rok, wójt Jacek Lis, który od początku był jej zwolennikiem, podtrzymuje, że zgoda na postawienie wiatraków była strzałem w dziesiątkę. – Rok w rok z podatków od wiatraków gmina ma ok. 1 mln zł – mówi. O tym, by na wiatraki ktoś się skarżył i w jakikolwiek sposób utrudniły one życie okolicznym mieszkańcom, wójt nie słyszał.
Gmina Żółkiewka jest jedyną w powiecie krasnostawskim, na terenie której znajdują się elektrownie wiatrowe. W 2014 roku dwa używane wiatraki między Żółkiewką, a wsią Dąbie wybudowała firma z Pabianic. Oba o mocy 1,8 MW. Kolejne turbiny, dokładnie jedenaście, tym razem nowe, trzy lata temu stanęły na terenie otaczającym kilka wsi: Żółkiew Kolonię, Żółkiewkę, Średnią Wieś, Wolę Żółkiewską, Siniec, Poperczyn i Wólkę Żółkiewką. Inwestycję zrealizowała spółka z Inowrocławia.
Choć przed postawieniem wiatraków mieszkańcy mieli sporo obaw i pojawiały się głosy protestu, władzom gminy i inwestorowi udało się przekonać ludzi, że wiatraki to nic złego i gmina będzie miała z nich korzyści. Zgoda samorządu na inwestycję przeszła bez większych oporów. Wójt dziś również nie ma wątpliwości, że to była dobra decyzja.
– Na terenie naszej gminy mamy 13 elektrowni wiatrowych. Czy jestem z tego zadowolony? Dość powiedzieć, że rok w rok do naszego budżetu z tytułu podatków od tych wiatraków wpływa ok. 1 mln zł – mówi „Nowemu Tygodniowi”, Jacek Lis, wójt Żółkiewki. – To sporo, biorąc pod uwagę, że roczne dochody gminy Żółkiewka to w sumie ok. 40 mln zł. Pieniądze z wiatraków przeznaczamy na wkłady własne do inwestycji realizowanych z wykorzystaniem środków zewnętrznych. Gdyby nie one być może mniej byśmy inwestowali – podkreśla wójt.
A co o wiatrakach mówią mieszkańcy gminy? Pytamy kilka osób, które przyszły na zakupy do sklepu w Średniej Wsi. – Na początku były pewne obawy. Początkowo niektórzy się bali, mówiło się o jakichś infradźwiękach, hałasie, a nawet o tym, że kury przestaną się nieść. Nic takiego się nie stało i dziś wiatraki nikomu nie przeszkadzają i wszyscy przyzwyczaili się do ich widoku – powtarzali w zasadzie wszyscy nasi rozmówcy.
Jedna z osób wspomniała jedynie, że przy silnym wietrze, kiedy łopaty wiatraków obracają się szybciej, są zakłócenia w odbiorze programów telewizji naziemnej. – Pierwszy raz o czymś takim słyszę, nie sądzę by to była wina wiatraków – komentuje wójt Lis, uważając, że jeśli coś takiego faktycznie się dzieje, to raczej za sprawą samego silnego wiatru, a nie turbin. (kg)