Bezcenne trzy punkty Włodawianki

SPARTA REJOWIEC FABRYCZNY – WŁODAWIANKA WŁODAWA 1:2 (1:0)


1:0 – Huk (24), 1:1 – Drzazga (48), 1:2 – Kawalec (77).

SPARTA: J. Kamiński – Figura, Paździor, Oleksiejuk, Huk, Kasperek (72 Głowacki), Wołos, Borówka (46 Barabasz), Pokrywka, Kuśmierz (81 Kwiatosz), Jasiński.

WŁODAWIANKA: Polak – Naumiuk, Kwiatkowski (63 Waszczyński), Błaszczuk, Musz, Magdysh, Borcon, Ilczuk, Drzazga (75 Skrzypek), Pacek, Kawalec.

Obie drużyny walczą o pierwszą szóstkę i przed meczem wiadomo było, że zwycięzca wykona milowy krok, by w drugiej części sezonu zagrać w grupie mistrzowskiej. Trudno było wskazać faworyta tej potyczki, bo w obecnym sezonie Włodawianka lepiej spisuje się na wyjazdach, niż u siebie, a Sparta na własnym stadionie zdążyła już zgubić trochę punktów.

Włodawską drużynę w pierwszym wiosennym meczu w zastępstwie poprowadził Marek Drob, bo trener Mirosław Kosowski do najbliższej soboty przebywa na obowiązkowej kwarantannie. – Początek meczu był dla nas bardzo dobry. Mieliśmy swoje sytuacje, ale byliśmy nieskuteczni. Najlepszą zmarnował Piotr Pacek. Był sam na sam z bramkarzem, jednak zawodnik Sparty okazał się górą – opowiada Marek Drob.

Z każdą minutą coraz lepiej radzili sobie gospodarze. – W naszej grze widać było, że po raz pierwszym w tym roku jesteśmy na naturalnej murawie. Patrząc na całokształt postawy moich graczy, to już do samego końca pierwszej połowy nie wyglądaliśmy najlepiej. W dodatku straciliśmy gola. W szatni powiedziałem zawodnikom, że jeszcze nic nie jest stracone i możemy tutaj wygrać. Wystarczy w to uwierzyć i lepiej zagrać, zwłaszcza w środku. Przemysław Ilczuk i Vladyslaw Magdysh musieli być bardziej kreatywni. Tego od nich się wymaga – relacjonuje szkoleniowiec Włodawianki.

Goście po przerwie od razu ruszyli do przodu i już po pierwszej akcji doprowadzili do remisu. Dariusz Drzazga, nowy nabytek włodawskiego zespołu, który przyszedł z Orionu Niedrzwica Duża, dostał piłkę w polu karnym, zwodem minął obrońcę i uderzył w lewy róg nie do obrony. – Po tym golu zaatakowaliśmy z większym animuszem, ale pod bramką przeciwnika brakowało nam dokładności i skuteczności. Dwie bardzo dobre okazje zmarnował Jakub Kawalec. Szkoda, że nie dogrywał do lepiej ustawionych kolegów. Jedną z kolei zaprzepaścił Pacek. Mieliśmy sporo okazji i mogliśmy strzelić przynajmniej dwa gole – uważa M. Drob.

Do Włodawianki szczęście uśmiechnęło się w 77 min. W potwornym zamieszaniu w polu bramkowym piłkę do siatki wepchnął Kawalec, choć ta jeszcze odbiła się od Jacka Paździora. – Nieważne, w jakich okolicznościach padła ta bramka. Najważniejsze, że wyszliśmy na prowadzenie. W końcówce Sparta postawiła wszystko na jedną kartę, miała kilka rzutów wolnych i rożnych oraz jedną bardzo dobrą okazję do wyrównania. Na nasze szczęście Skrzypek stał tam gdzie trzeba i wybił z linii bramkowej piłkę po strzale Andrzeja Głowackiego. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo na pewno zrobiliśmy duży krok ku grupie awansowej – dodaje Marek Drob.

W smutnych nastrojach boisko opuszczali piłkarze Sparty. Trener Bartosz Bodys przed meczem nie oczekiwał od swoich podopiecznych wielkiego meczu, ani pięknej gry. Chciał natomiast, by jego zespół walczył od pierwszej do ostatniej minuty i cechami wolicjonalnymi zdobył trzy punkty. – To pierwszy mecz po okresie przygotowawczym, więc trudno było oczekiwać, by piłka chodziła od nogi do nogi. Takie spotkania, jak niedzielne z Włodawianką trzeba wyszarpać sobie, wywalczyć, a moja drużyna nie zagrała tak, jakbym tego chciał. Przede wszystkim mieliśmy zachować koncentrację, a już w pierwszych minutach mogliśmy z prostego błędu stracić bramkę.

Na szczęście Jakub Kamiński udaną interwencją uratował nas od utraty gola. Później wyszliśmy na prowadzenie i wydawałoby się, że z upływem czasu powinniśmy grać coraz lepiej. Tym bardziej, że rozgrywaliśmy spotkanie na swoim stadionie. W przerwie udzieliłem chłopakom kilku wskazówek, jak mają grać, ale niestety, zespół nie posłuchał. Bardzo szybko daliśmy sobie strzelić gola na 1:1. Zostaliśmy skarceni w tym meczu za nasze nieodpowiednie nastawienie. Nie załamujemy jednak rąk, przed nami jeszcze dwa spotkania, w których musimy przede wszystkim walczyć, dać z siebie wszystko. Mamy kilka dni na to, by się pozbierać, zapomnieć o przegranej – powiedział po meczu Bartosz Bodys.

W następnej kolejce Włodawianka zagra u siebie z Lutnią Piszczac. Mecz odbędzie się w niedzielę 21 marca o 14.00. Jeśli wygra, zapewni sobie grę w pierwszej szóstce. Z kolei Sparta uda się na spotkanie z Bizonem Jeleniec. Początek w sobotę 20 marca o 15.00.(r)

News will be here