Bezrozumni podpalacze

Tradycyjnie wraz z początkiem wiosny ruszył sezon na… wypalanie traw. Podpalacze nie dają strażakom chwili wytchnienia. Są dni, kiedy przez ludzką głupotę ciężkie wozy pędzą z jednego pożaru do drugiego, a potem następnego.

W poniedziałek (12 kwietnia) nieużytki płonęły w aż 10 miejscach w powiecie chełmskim, m.in. w Gotówce, Zawadówce, Jagodnem, Chojnie Nowym II, Podgórzu czy Lisznie-Kolonii. Do Wólki Tarnowskiej w gminie Wierzbica strażacy wyjeżdżali tego dnia nawet dwa razy. Po godzinie 14, kiedy to w ogniu stanął hektar suchych traw wraz z pobliskim zagajnikiem, interweniowały tam 2 zastępy OSP KSRG Wierzbica oraz PSP Chełm. Strażacy musieli działać szybko i sprawnie, by nie dopuścić do przeniesienia się płomieni w stronę pobliskich zabudowań. Przy pomocy linii szybkiego natarcia oraz tłumic ręcznych udało im się zapanować nad żywiołem i ugasić pożar. Prosto z akcji pojechali do kolejnego zdarzenia, a przed godz. 20 znów odebrali sygnał o palących się suchych trawach (2 ha) w Wólce Tarnowskiej.

Tak jest od co najmniej kilku tygodni. Ledwo strażacy zakończą działania w jednym miejscu, już dostają sygnał o kolejnym pożarze. Dlatego ucieszyli się, gdy we wtorek pojawił się deszcz. Wraz z kilkudniowymi opadami skończyły się wyjazdy do stojących w ogniu traw i nieużytków. Mogli w końcu (chwilę) odetchnąć.

Nie pomaga, a zabija

Mimo corocznych apeli, próśb i gróźb, wciąż nie brakuje lekkomyślnych ludzi, dla których wypalanie suchych traw to nieodłączny element porządków po zimie. Tymczasem zdaniem naukowców, wypalanie traw to najgorszy sposób przygotowania łąki do wegetacji. Gleba się wyjaławia, gdyż zostaje wstrzymany rozkład resztek roślinnych, ulega zahamowaniu asymilacja azotu z powietrza. Do atmosfery przedostaje się szereg trujących związków chemicznych. Od palącego się poszycia gleby może zapalić się również podziemna warstwa torfu, a pożar torfu jest wyjątkowo trudny do ugaszenia (zdarza się, że proces wypalania trwa nawet kilka miesięcy). Ponadto łąka po pożarze regeneruje się przez kilka lat, natomiast odtworzenie pokładów torfu wymaga wielu wieków.

Pożary traw powodują spustoszenie dla flory i fauny. Giną zwierzęta domowe i leśne, które przypadkowo znajdą się w zasięgu ognia. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. Palą się już zasiedlone gniazda, a zatem z jajkami lub pisklętami, np. tak lubianych przez wszystkich skowronków. Dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. Owady giną w płomieniach, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin.

Wysuszone trawy płoną jak pochodnie. Są to pożary wielkopowierzchniowe, niebezpieczne. Olbrzymie kłęby dymu przenoszą się na drogę i znacznie ograniczają widoczność kierowcom, przez co łatwo o wypadek. Jeśli w pobliżu ognia znajdują się lasy lub zabudowania, pożar bardzo szybko może się też rozprzestrzenić w ich stronę. Przez głupotę jednych inni mogą stracić w parę chwil dorobek życia. Poza tym przez wypalanie traw i nieużytków rolnik może stracić dopłaty z UE, a sam proceder jest nielegalny. Trzeba też pamiętać, że pożary traw są czasochłonne i pochłaniające znaczne siły ratunkowe. Każdy wyjazd załogi to koszty, a w przypadku, gdy do akcji trzeba zadysponować kilkunastu strażaków, w tym OSP, sięgają one rzędu kilku tysięcy złotych. Strażacy pędzą do pożarów łąk, nieużytków czy upraw, a w tym samym czasie mogą być potrzebni gdzieś indziej. Dlatego niech nikogo nie zdziwi, gdy pewnego dnia, przez lekkomyślność ludzi, nie dotrą na czas tam, gdzie będą naprawdę niezbędni. (pc, fot. OSP KSRG Wierzbica)

News will be here