Brat już może mrozić szampany

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – HETMAN ŻÓŁKIEWKA 3:1 (3:1)
1:0 – Arnold Kister (3 karny), 1:1 – Szymonek (9), 2:1 – Płatek (29), 3:1 – Suduł (32).
BRAT: K. Jopek – Kniażuk, Pachuta, Zdunek, Szczepaniuk, Wędzina (65 Witka), Płatek (46 Ignaciuk, 83 Malinowski), Arnold Kister, Suduł, Aleksander Urbański, Dubaj (77 Wójcik). Trener – Andrzej Ignaciuk.


HETMAN: Ścibak – Wanielista, Krzysztoń, Widz, Sawicki, Małek, Rycerz (80 Puchala), Miedźwiedź (75 T. Prus), Szymonek (65 Basiak), Koprucha (85 K. Prus), Gieleta (46 Ździebło). Trener – Piotr Kapłon.

Czerwona kartka: Wanielista (H) w 25 min. za dwie żółte.

– Nie patrzymy na tabelę, robimy swoje. Jedziemy do Siennicy Nadolnej po jak najlepszy wynik, ale to Brat musi wygrać, a my tylko możemy. Nie mamy ciśnienia na awans, budujemy drużynę na przyszłość. Jeżeli się uda awansować, będziemy szczęśliwi. Mamy inne priorytety – mówił przed sobotnim szlagierem w chełmskiej lidze okręgowej najlepszy piłkarz Hetmana, Damian Koprucha.

W sobotę w Siennicy Nadolnej doszło do starcia pierwszej z drugą drużyną chełmskiej okręgówki. Kto wie, być może mecz ten decydował o tym, kto awansuje w tym sezonie do IV ligi. Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. Już w 2 min. przeprowadzili szybki atak zakończony faulem w polu karnym gości przez jednego z zawodników Hetmana. Przynajmniej tak do widział sędzia.

– Żadnego karnego w tej sytuacji nie powinno być – uważa Andrzej Koprucha, kierownik drużyny z Żółkiewki. – Rzadko wypowiadam się o decyzjach sędziów, ale w tej sytuacji już nie mogę się powstrzymać. Ten karny „z kapelusza” w sporej części zdecydował o tym, co działo się później na boisku – dodaje.

Pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Arnold Kister. Podrażnieni goście rzucili się do odrabiania strat. Już sześć minut później zrobiło się 1:1. Koronkową akcję Hetmana precyzyjnym uderzeniem w długi róg bramki wykończył Paweł Szymonek. Gra zaostrzyła się, posypały się żółte kartki. – Tu znów mam pretensje do sędziego – mówi Koprucha. – Każde nasze wejście od razu odgwizdywał, za nic dawał kartki.

Dość powiedzieć, że Kacper Wanielista w kilka minut zobaczył dwie żółte karki i w efekcie z czerwoną wyleciał z boiska. Kto za dwa faule od razu daje dwie żółte kartki? Po pierwszej kartce sędzia powinien Kacpra upomnieć, powiedzieć, „jeszcze jeden faul i dam ci drugą żółtą kartkę”, tak się gwiżdże np. w ekstraklasie, a nie od razu „czerwień”. Do końca meczu graliśmy więc osłabieni i ciężko było coś zdziałać – komentuje kierownik drużyny Hetman Żółkiewka.

Po czerwonej kartce dla Wanielisty Brat przejął inicjatywę. W 29 min. aktywny Krzysztof Płatek otrzymał dobre podanie ze skrzydła i nie dał szans Karolowi Ścibakowi. Kapitalne zawody rozgrywał też Arnold Kister. To po jego pięknej asyście już trzy minuty później gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie, którego jak się później okazało, już nie oddali. Tym razem na listę strzelców pięknym strzałem wpisał się niezawodny Sebastian Suduł. Hetman też miał swoje okazje. W 36 min. groźnie uderzał Patryk Miedźwiedź, a w 44 min. Damian Koprucha. Oba strzały były jednak minimalnie niecelne. Warto dodać, że w pierwszej połowie niezwykle aktywny na ławce był Andrzej Ignaciuk.

Grający trener Brata cały czas dyrygował grą gospodarzy, tłumaczył, jak mają się ustawiać, ostrzegał, by nie lekceważyć rywala mimo dwubramkowego prowadzenia i gry z przewagą jednego zawodnika. W przerwie Ignaciuk zdecydował, że jednak wybiegnie na boisko. Zmienił Płatka i uspokoił grę zespołu z Siennicy Nadolnej. Brat nie atakował już tak zaciekle, raczej czekał na błędy gości. Kontrolował przebieg wydarzeń na boisku i kontratakował. Taktyka sprawdziła się. Hetman bił głową w mur, a gospodarze mieli kolejne strzeleckie sytuacje.

W 51 min. Suduł uderzył minimalnie nad poprzeczką. W 61 min. precyzji zabrakło Piotrowi Witce, a w 87 min. w dobrej sytuacji przestrzelił Robert Malinowski. Trzy punkty ostatecznie zostały w Siennicy Nadolnej. Przewaga Brata nad Hetmanem powiększyła się do sześciu oczek. Drużyna trenera Andrzeja Ignaciuka sobotnim zwycięstwem przybliżyła się do upragnionego awansu do czwartej ligi, w której jeszcze nigdy nie grała. I choć do zakończenia rozgrywek pozostało jeszcze dziewięć spotkań, Brat na dobrą sprawę będzie trudny do powstrzymania. Prezes klubu Stanisław Lubaś już może mrozić szampany. (kg)

News will be here