Brat mógł zremisować…

BRAT CUKROWNIK SIENNICA NADOLNA – ŚWIDNICZANKA ŚWIDNIK MAŁY 0:2 (0:0)
0:1 – B. Mazurek (80), 0:2 – Zuber (87 karny).


BRAT: Jopek – Malinowski, Kniażuk, Pachuta, Szczepaniuk (89 J. Wójcik), Kister, Ignaciuk (90 M. Wójcik), Płatek (67 D. Mazurek), Urbański, Kowalczyk, Suduł (60 Dubaj).

Mało kto dawał gospodarzom szanse w starciu z faworyzowaną Świdniczanką, która jak do tej pory gra poniżej oczekiwań. Beniaminek z Siennicy Nadolnej o mały włos, a sprawiłby nie lada niespodziankę. Do utrzymania korzystnego wyniku zabrakło mu dziesięciu minut. W sobotnie przedpołudnie Brat rozegrał najlepszy jak dotąd mecz w czwartej lidze, co zresztą podkreślił, po ostatnim gwizdku sędziego, trener miejscowych Andrzej Ignaciuk.

– Z każdym spotkaniem gramy coraz lepiej i to widać. Mecz ze Świdniczanką był naszym najlepszym dotychczas występem, ale czegoś zabrakło, by pokusić się o pierwsze w tym sezonie punkty – podkreśla Ignaciuk. – Wierzę jednak w tej zespół, dalej ciężko pracujemy na treningach i jestem pewny, że w końcu przyjdzie taki mecz, w którym zapunktujemy. Nie można przecież cały czas przegrywać. Zespół musi mieć wiarę w to, że zacznie wygrywać.

Brat grał dobrze, przede wszystkim nie popełniał błędów, jakie przytrafiały mu się we wcześniejszych spotkaniach, gdzie tracił gole. – Mieliśmy też swoje sytuacje i można było pokusić się o bramkę. Co prawda nie były to stuprocentowe okazje strzeleckie, ale zagrażaliśmy bramce przeciwnika – mówi Andrzej Ignaciuk.

Świdniczanka na boisku w Siennicy Nadolnej nie pokazała nic wielkiego, a mimo to wywiozła komplet punktów. Pierwszą bramkę strzeliła dopiero w 80 min. Jeden ze środkowych obrońców Brata doznał urazu i leżał na murawie. Świdniczanka kontynuowała grę, piłkę w pole karne dostał 38-letni Bartłomiej Mazurek i nie zmarnował okazji. – Właśnie tego stopera, który zwijał się z bólu, zabrakło przy tej sytuacji w naszym polu karnym. Mazurek miał dużo miejsca i to wykorzystał. Nie mam pretensji do przeciwnika, że nie wybił piłki i nie zachował się fair-play, bo w takiej sytuacji chyba każdy zespół grałby dalej – podkreśla Andrzej Ignaciuk.

Drugiego gola Świdniczanka zdobyła po strzale z rzutu karnego, podyktowanego za faul w szesnastce. – Przed nami spotkanie z Huczwą w Tyszowcach i liczę na przełamanie. Najwyższa pora zakończyć złą passę. Oglądałem w sobotnie popołudnie mecz Hetmana Zamość ze Stalą Kraśnik, dotychczasowym liderem. Hetman po porażce 1:7 ze Startem w teorii był na przegranej pozycji. Na boisku natomiast nie było widać różnicy. Niewiele brakowało, by gospodarze odnieśli zwycięstwo. Liczę też, że właśnie za tydzień w Tyszowcach moja drużyna się przebudzi i zdobędzie pierwsze w tym sezonie punkty – dodaje A. Ignaciuk. (d)

News will be here