Kiedy wszyscy znający się na rzeczy uprzedzali, że najpierw robi się projekt akustyczny, a potem buduje salę widowiskową, w Urzędzie Marszałkowskim panował entuzjazm nie pozwalający zajmować się takimi detalami. Gdy uprzedzano, że nie ma czegoś takiego jak „zmienna akustyka” w sali przeznaczonej na profesjonalne koncerty muzyczne, nadal obowiązywało podejście „oj tam, oj tam”.
A kiedy w oddanym do użytku Centrum Spotkania Kultur zaczęto organizować wielkie wydarzenia muzyczne i teatralne, okazało się, że „pan Zenek dźwiękowiec” z suwakiem dobry jest na bal w remizie, a w sali widowiskowej CSK akustyka delikatnie mówiąc nie jest najlepsza, i dopiero teraz grubo za późno – wezwano na pomoc ekspertów.
Jest byczo, ale szukamy przyczyn
Zarówno odpowiedzialny za budowę obiektu, w którym „trzepoczą dźwięki” samorząd województwa, jak również dyrekcja CSK oficjalnie nie chcą przyznać, że coś jest nie tak. W istocie jednak cały czas rozpaczliwie szukają możliwości rozwiązania problemu kluczowego dla dalszego funkcjonowania Centrum. Służyć temu mają kolejne badania i analizy. – Zastana akustyka jest wynikiem procesu inwestycyjnego. Od początku organizowania obsługi sceny próbujemy skorygować we własnym zakresie wymagania akustyczne. Konsultujemy ze specjalistami i goszczącymi artystami. W zakresie akustyki sali w marcu 2016 roku na zlecenie dyrekcji CSK Katedra Akustyki i Multimediów Politechniki Wrocławskiej przeprowadziła pełne badanie. Na podstawie pomiarów i późniejszego modelowania komputerowego stwierdzono potrzebę korekty i rozbudowy rozwiązań akustycznych. Wyniki badań i rekomendację złożyliśmy w urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego. Czekamy także na wizytę niemieckiego specjalisty w zakresie akustyki, rekomendowanego przez Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena – tłumaczy dyplomatycznie Ewa Dados-Jabłońska, rzeczniczka CSK.
Strach przed Brukselą
Również urząd marszałkowski stara się oddać bardziej opisowo prosty fakt, że akustyka jest kiepska. – Proces tworzenia akustyki Sali Operowej, ze względu na dbałość o celowe i rzeczowe wydatkowanie finansów publicznych został rozciągnięty w czasie (co jest normalną praktyką przy tego typu obiektach) tak, by podejmując decyzje dotyczące elementów adaptacji akustycznej, w jak największym stopniu bazować na realnych odczuciach słuchaczy, dostosowując jednocześnie środowisko akustyczne do zmiennych wymagań wynikających z różnorodności programowej instytucji – wije się Paweł Smajkiewicz, dyrektor Departamentu Mienia i Inwestycji Urzędu Marszałkowskiego, nie chcąc bądź nie mogąc napisać wprost – wyszło źle, teraz musimy ratować sytuację.
– W styczniu 2017 roku miała miejsce wizyta Juliena Lavala, przedstawiciela firmy L-Acoustics, który dokonał rearanżacji systemu elektroakustycznego. Kolejne kroki, jakie Centrum Spotkania Kultur zaplanowało, to wizyta przedstawiciela firmy Müller-BBM GmbH, jednego z najbardziej doświadczonych biur projektowych zajmujących się akustyką obiektów artystycznych na całym świecie – dodaje dyr. Smajkiewicz.
CSK będzie musiało zmieniać wystrój sali, nazywany eufemistycznie „elementami scenografii”, byle tylko z jednej strony nie denerwować bardziej widzów/słuchaczy, a z drugiej jednak nie niepokoić Komisji Europejskiej, która poważniejsze zmiany w już zrealizowanym projekcie mogłaby uznać za naruszenie zasad jego finansowania i zażądać zwrotu setek milionów dotacji.
Kupować, kupować, kupować!
Dyplomatami (ani księgowymi) nie muszą jednak być wspomniani fachowcy. „Na podstawie analizy wyników przeprowadzonych określono co następuje: widownia sali charakteryzuje się zbyt dużym czasem pogłosu, wynoszącym dla naturalnych źródeł dźwięku ponad 2.2 s. (…) Na echogramach wyznaczonych dla punktów na widowni, a w szczególności w obszarze proscenium i sceny występują wielokrotne silne odbicia dźwięku o dużym, ponad 80 ms, opóźnieniu. Powoduje to zmniejszenie czytelności obrazów dźwiękowych, a także powstawanie efektu „trzepoczącego się echa” w wybranych punktach na widowni, a przede wszystkim na proscenium i scenie” – czytamy w opracowaniu dra inż. Romualda Bolejko. Co to oznacza po ludzku? Wydatki, wydatki i jeszcze raz wydatki: „Konieczność wprowadzenia dodatkowych materiałów dźwiękochłonnych (o łącznej powierzchni 1400 m2 ) o klasie pochłaniania A [5] do domku sceny, obniżając w ten sposób jego czas pogłosu do około 2,0 s. Ze względu na dużą objętość domku nie można ograniczyć się wyłącznie do dekoracji scenicznych, nawet bardzo bogatych w materiały włókniste/tkaninowe. Występowanie niekorzystnych odbić dźwięku, odbić o dużym opóźnieniu, od ścian wewnętrznych pudła sceny docierających do punktów odsłuchowych zlokalizowanych na scenie i widowni. Niezbędne jest wytłumienie takich odbić poprzez odpowiednią lokalizacje materiałów dźwiękochłonnych wewnątrz domku sceny. W wyniku przeprowadzonego modelowania wskazano fragmenty ścian/sufitu, na których niezbędna jest kontrola tego typu odbić dźwięku. Zbyt dużą wartość opóźnienia pierwszego odbicia od sufitu zarówno w pierwszych, jak i środkowych rzędach głównej widowni. Zalecana jest ponowna analiza, a co najmniej zmiana wysokości zawieszenie pierwszych dwóch (licząc od sceny) segmentów sufitu akustycznego widowni”. Wyniki badań wrocławskich politechników nie pozostawiają złudzeń. Po wydaniu dziesiątków i setek tysięcy złotych na zmiany obić, sufitów, foteli sala widowiskowa CSK będzie miała już tylko znośną, a nie bardzo złą akustykę. TAK