Chełmianka grała do końca!

SOKÓŁ SIENIAWA – ChKS CHEŁMIANKA 0:1 (0:0)


0:1 – Kanarek (90+1).

ChKS: Ciołek – Brzozowski, Wołos, Mazurek, Kożuchowski (46 Kanarek), Skoczylas (68 Prytuliak), Brzyski, Bednara (68 Wójcik), Grądz, Bonin (86 Wawryszczuk), Myśliwiecki (79 Kotowicz).

Sokół w obecnym sezonie u siebie nie zwykł przegrywać. Sposób na drużynę z Sieniawy znalazła dotąd tylko Avia Świdnik. Dziesięć innych zespołów wracało do domu bez choćby jednego punktu. Nic dziwnego, że trener Tomasz Złomańczuk szukał elementu zaskoczenia rywala. Szkoleniowiec Chełmianki postanowił dokonać kilku roszad w składzie, których trener gospodarzy, Ryszard Kuźma na pewno się nie spodziewał.

Czołowi zawodnicy chełmskiej drużyny: Krystian Wójcik, Oleksiej Prytuliak i Hubert Kotowicz usiedli na ławce rezerwowych, a na boisko od pierwszej minuty wybiegli: Jakub Bednara, Dawid Skoczylas i Paweł Myśliwiecki. Trzech pierwszych trener Złomańczuk planował wprowadzić na boisko w drugiej połowie na podmęczonego już przeciwnika. Chełmianka pojechała do Sieniawy po trzy punkty, wiedząc, że ewentualne zwycięstwo da jej awans w tabeli z dwunastej na ósmą pozycję i tylko cztery punkty straty do trzeciego miejsca. Ostatnie zwycięstwo na boisku przeciwnika chełmski zespół osiągnął jesienią 2015 roku.

Pojedynek z wiceliderem tabeli rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem. Na trasie między Biłgorajem a Sieniawą były prowadzone roboty drogowe i autokar wiozący piłkarzy Chełmianki na mecz kilkakrotnie musiał stać w korku. W pierwszym kwadransie gry bardziej aktywnym zespołem byli goście. W 2 min. przed szansą zdobycia swojej drugiej bramki w sezonie stanął Michał Wołos. Dopadł do zagranej przez Grzegorza Bonina piłki i w korzystnej sytuacji oddał strzał z 14 metrów, ale piłka minęła prawy słupek bramki Sokoła. Pięć minut później okazję miał Jakub Bednara.

Uderzył na bramkę, jednak ofiarna interwencja jednego z defensorów gospodarzy uchroniła miejscowych przed stratą gola. Chełmianie reklamowali jeszcze zagranie piłki ręką w polu karnym, ale sędzia Grzegorz Jabłoński z Krakowa nie dopatrzył się naruszenia przepisów. W 14 min. Bednara przed kolejną okazją stanął w 14 min. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zamykał akcję na drugim słupku, lecz nieczysto trafił w piłkę i Sokół mógł odetchnąć z ulgą.

Po kwadransie gry mecz się wyrównał, a z każdą minutą coraz groźniejsi byli zawodnicy Sokoła. Chwilami za łatwo dostawali się w okolice pola karnego Chełmianki. Pierwszy niebezpieczny strzał oddali w 24 min. Po złym wybiciu piłki przez Piotra Kożuchowskiego do futbolówki na 15 metrze dopadł Oskar Majda i na szczęście dla gości posłał ją wysoko nad poprzeczką. Miejscowi oddali jeszcze jeden groźny strzał. W 39 min. Chełmianka zaliczyła szybką stratę piłki na swojej połowie po wrzucie z autu, Sokół wymienił dwa podania i jeden z zawodników zdecydował się na uderzenie z 18 m.

Sebastian Ciołek był jednak na posterunku. Wcześniej kontratak przeprowadzili chełmianie. Skoczylas dograł na wolne pole do Dawida Brzozowskiego, ale ten nie trafił w bramkę. W samej końcówce po rzucie rożnym strzelał Wołos, lecz prosto w ręce bramkarza. Pierwsza połowa nie przyniosła bramek, ale też nie było spodziewanych przed meczem emocji. Piłkarze zaprezentowali w niej bardziej świąteczną formę.

Od początku drugiej połowy w chełmskim zespole pojawił się Przemysław Kanarek, który zastąpił Piotra Kożuchowskiego, który miał na koncie żółtą kartkę. Trener Złomańczuk nie chciał ryzykować ewentualnego drugiego żółtka, które osłabiłoby drużynę.

Pierwsze minuty z obu stron były dość chaotyczne. W jednej i drugiej drużynie mnożyły się niedokładne zagranie i proste straty piłki, tyle że bez konsekwencji bramkowych. W 56 min. Kanarek źle zagrał futbolówkę przy linii bocznej, gospodarze szybko ją rozegrali i w dogodnej sytuacji znalazł się Paweł Hass.

Na szczęście w ostatniej chwili Brzozowski ofiarnym wślizgiem zablokował uderzenie napastnika Sokoła. W odpowiedzi właśnie Brzozowski próbował dorzucić piłkę w pole karne, ta przez nikogo niezagrana odbiła się od słupka i wpadła bramkarzowi w ręce. W 62 min. gości przed utratą gola uratował Ciołek, broniąc bardzo mocny strzał z 12 m. Ostatnie 25 minut należało już do przyjezdnych. W 69 min. bramkarz gospodarzy sfaulował w polu karnym Kanarka i sędzia podyktował jedenastkę.

Brzyski uderzył mocno, ale golkiper z Sieniawy naprawił swój błąd i obronił strzał. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową groźnie strzelał Myśliwiecki, jednak i on nie zdołał trafić w bramkę. Chełmianka cały czas szukała swojej szansy na zdobycie zwycięskiego gola, ale i gospodarze mieli chrapkę na trzy punkty. W 88 min. w polu karnym chełmskiego zespołu powstało potworne zamieszanie, lecz strzał jednego z graczy był niecelny i skończyło się na strachu. Minutę później w stuprocentowej sytuacji znalazł się Hubert Kotowicz.

Mając przed sobą tylko bramkarza posłał, niestety, futbolówkę prosto w niego. Wydawało się, że była to piłka meczowa, ale goście walczyli do ostatniego gwizdka sędziego. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Brzyski świetnie dośrodkował w pole karne, a tam Kanarek urwał się obrońcom i strzałem głową zapewnił swojej drużynie jakże cenne trzy punkty. Dzięki nim piłkarze do domów wracali w świetnych nastrojach. A już w sobotę 10 kwietnia na stadionie miejskim w Chełmie o 16.00 Chełmianka zmierzy się z Orlętami Radzyń Podlaski, które ostatnio prezentują dobrą formę. Zapowiada się zatem ciekawe spotkanie. (r)

News will be here