Chełmianka nie była sobą

ORLĘTA RADZYŃ PODLASKI – ChKS CHEŁMIANKA 5:0 (1:0)


1:0 – Szymala (38), 2:0 – Maj (53), 3:0 – Maj (61), 4:0 – Filipowicz (78), 5:0 – Nowosadko (80).

ORLĘTA: Rojek – Chaliadka (82 Siudaj), Szymala, Myszka, Chyła, Wiatrak (77 Nowosadko), Albertin, Kamiński, Rycaj (77 Kalita), Kleber (46 Maj), Kuźma (53 Filipowicz).

ChKS: Ciołek – Brzozowski (70 Grądz), Mazurek, Budzyński, Wołos, Skoczylas, Brzyski, Bednara (46 Wójcik), Bonin, Kotowicz (60 Prytuliak), Kanarek (46 Myśliwiecki).

Nie taki przebieg finałowego meczu o wojewódzki Puchar Polski wyobrażali sobie kibice Chełmianki, ale także sami zawodnicy. Marzenia o zdobyciu piątego z rzędu Pucharu na szczeblu Lubelskiego Związku Piłki Nożnej chełmski klub musi odłożyć na przyszły sezon.

Bardzo dobrze grająca wiosną drużyna trenera Tomasza Złomańczuka (w meczu prowadzona przez Radosława Leonowicza) była faworytem środowego starcia, mimo że pojedynek odbywał się na stadionie rywala. Niestety, w środowe późne popołudnie w Radzyniu Podlaskim piłkarze Chełmianki nie byli sobą.

W niczym nie przypominali zespołu, który w wielu meczach walczył do ostatnich sekund o zwycięstwo. Zmęczenie długim sezonem mocno dało się we znaki. Należy pamiętać, że w weekend poprzedzający mecz pucharowy chełmianie rozegrali ligowe spotkanie z Lewartem Lubartów, zaś Orlęta pauzowały i miały więcej czasu na regenerację po półfinałowych starciach.

Chełmianka od pierwszych minut sprawiała wrażenie bardzo zmęczonej. Jej zawodnicy biegali wolniej od przeciwnika, grali ospale, schematycznie i co najgorsze popełniali całą masę prostych błędów, jakie im się do tej pory w takiej ilości nie zdarzyły. Wiadomo było, że Orlęta, które wciąż walczą o pozostanie w III lidze, nie pójdą na wymianę ciosów, bo będą chciały oszczędnie gospodarować siłami.

Gospodarze, zgodnie z przewidywaniami, ustawili się w średnim pressingu i w środkowej strefie boiska starali się uprzykrzać życie chełmskim graczom. Byli bardziej mobilni, zebrali więcej drugich piłek, a ich kontry, zwłaszcza prawym skrzydłem, były niezwykle groźne.

Chełmianie w pierwszej połowie w ofensywie nie mieli za wiele argumentów. Na początku meczu z rzutu wolnego przymierzył Tomasz Brzyski, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Później natomiast jedyne poważne zagrożenie stworzył Grzegorz Bonin, który choć zaliczył kilka strat piłki, to jednak próbował inicjować akcje i szukać powodzenia pod bramką przeciwnika. Bonin przedarł się prawą stroną, w polu karnym oddał strzał na długi słupek, ale w ostatniej chwili uderzenie zablokował obrońca.

Orlęta gola strzeliły natomiast po stałym fragmencie, choć chełmianie doskonale wiedzieli, że rywal w tym elemencie gry jest bardzo groźny. Do piłki na lewym skrzydle dopadł Patryk Szymala i mocnym uderzeniem z narożnika pola karnego w samo okienko pokonał bezradnego Sebastiana Ciołka.

Po zmianie stron Chełmianka mogła wyrównać, ale dogodną okazję zaprzepaścił Paweł Myśliwiecki. Niewykorzystane okazje mszczą się i po chwili było 2:0 dla Orląt. Gospodarze wyszli z kontratakiem, Łukasz Mazurek sfaulował w polu karnym rywala, sędzia wskazał na jedenasty metr, a Arkadiusz Maj mocnym strzałem podwyższył wynik. Choć w drugiej połowie Chełmianka była częściej w posiadaniu piłki, miała swoje okazje, to gole strzelali tylko gospodarze. Paweł Myśliwiecki mógł jeszcze dać swojej drużynie nadzieję, ale z kilku metrów trafił w słupek.

Zamiast gola dla gości, padła bramka dla miejscowych. Zaczęło się od niecelnego zagrania Krystiana Wójcika, następnie błędu Michała Budzyńskiego i Dawida Brzozowskiego, który w polu karnym stracił piłkę, przeciwnik zagrał ją wzdłuż linii bramkowej, a Maj dopełnił formalności. Trzeci gol całkowicie odebrał chełmskim graczom ochotę do walki. Orlęta trafiły jeszcze dwa razy i w obu przypadkach po katastrofalnych zagraniach i złym ustawieniu się zawodników Chełmianki. Goście mogli zdobyć chociaż honorowego gola, ale bramka przeciwnika w środę była jak zaczarowana. W doliczonym czasie Oleksiej Prytuliak z 2 metrów trafił prosto w bramkarza.

Chełmianka zakończyła swoją pucharową przygodę na finale LZPN, podobnie jak w ubiegłym sezonie, kiedy to również przegrała w Radzyniu Podlaskim z Orlętami. Na pocieszenie pozostaje fakt, że zespół z Chełma w wojewódzkim finale zagrał po raz szósty w ciągu ostatnich siedmiu lat. Takiego wyczynu nie dokonała żadna z drużyn na Lubelszczyźnie. (d)

News will be here