Choćby chcieli rozwalić dom…

Jeden z wariantów budowy kolei dużych prędkości w gminie Izbica zakładał, że tory przebiegać będą nieopodal posesji burmistrza Jerzego Lewczuka. Nie brakuje więc głosów, że tylko z tego powodu włodarz Izbicy tak bardzo zaangażował się w protesty przeciwko inwestycji CPK. – To bzdura! Obowiązkiem burmistrza jest wspieranie mieszkańców w trudnych chwilach i niesienie pomocy w rozwiązywaniu problemów. Tylko dlatego stoję murem za protestującymi – twierdzi Lewczuk.

Jerzy Lewczuk, burmistrz miasta i gminy Izbica, jako jeden z nielicznych samorządowców od samego początku bardzo mocno wspiera mieszkańców, którym inwestycja Centralnego Portu Komunikacyjnego może odebrać dorobek całego życia. Bierze czynny udział w każdym proteście, krytykuje przedsięwzięcie CPK, opracował też społeczny wariant przebiegu torów, odrzucony jednak przez spółkę.

Nie brakuje opinii, że Lewczuk uczestniczy w protestach tylko dlatego, że jeden z wariantów przebiegu torów obejmuje jego nieruchomość znajdującą się w Wólce Orłowskiej. – To kompletna bzdura! – oburza się burmistrz. – Ludzie opowiadają niestworzone rzeczy. Obowiązkiem burmistrza jest wspieranie mieszkańców, gdy dzieje się im krzywda. Nie chodzę na protesty lansować się, po prostu nigdy nie zaakceptuję jakiejkolwiek inwestycji zrealizowanej na ludzkiej krzywdzie. Budowa kolei dużych prędkości to dramat dla wielu mieszkańców mojej gminy. Nie mogę zatem siedzieć za biurkiem i przyglądać się temu bezczynnie. To nie w moim stylu. Będziemy walczyć o każdy dom, o każde gospodarstwo rolne.

Lewczuk przyznaje, że wcześniej jeden z wariantów zakładał przebieg torów około 100 metrów od jego zabudowań, ale jak sam mówi, to nie jest powód, dla którego uczestniczy w protestach. – Na dobrą sprawę to wolałbym w ostateczności, żeby mój dom zrujnowali, a posesje biednych, starszych ludzi ocalały. Ja sobie dam radę, a wielu z tych ludzi może sobie nie poradzić. Stałem za nimi murem i będę stał do końca! – zapewnia Lewczuk. (s)

News will be here