Czekali aż się zrośnie?

66-latka ze złamaną ręką czekała ponad 10 godzin na pomoc na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Nawet obsługa oddziału była oburzona, że lekarz nie pojawiał się tak długo. Czyżby liczył, że ręka sama się zrośnie?

Panią Stanisławę rodzina przywiozła do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w miniony poniedziałek tuż po 8 rano. Kobieta niefortunnie upadła z roweru i złamała rękę. Obsługa zarejestrowała pacjentkę i kazała czekać na lekarza. A poszkodowani z takimi urazami obsługiwani są przeważnie „od ręki”.

Ale tym razem lekarz ortopeda się nie pojawił. Ze sznureczka kolejki przyjmowano innych chorych a pani Stanisława czekała. Na zmianę towarzyszyła jej rodzina, która przynosiła picie i jedzenie. Dopiero o 14.30 zlecono prześwietlenie ręki. Ale lekarza nadal nie było.

– Od rana obiecywano nam, że lekarz za chwilę się pojawi, że niebawem przyjdzie, ale w końcu sama obsługa oddziału była zdziwiona a potem oburzona, że nie możemy doczekać się na pomoc – skarży się rodzina pacjentki.

Ortopeda miał pojawić się o 15.00, potem o 17.00 a ostatecznie pojawił się dopiero o 18.00. Prześwietlenie oczywiście potwierdziło pęknięcie kości. Kobiecie podano leki i założono w końcu gips. – To skandal, że do czegoś takiego doszło. Jak można dopuścić żeby w szpitalu, przez tyle godzin nie można było doczekać się pomocy? – nie może zrozumieć rodzina.

Skargi na kolejki w SOR to niestety norma. Miał je rozładować tzw. triaż, czyli system rozdzielania pacjentów ze względu na konieczność udzielania pomocy. Zgodnie z nim pani Stanisława powinna zostać przyjęta jak pierwsza. Co się stało, że czekała na pomoc przez 10 godzin?

– Niestety, przyznaję, że poniedziałek był fatalny na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym – mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. medycznych w chełmskim szpitalu. – Ani chirurg ani ortopeda nie mogli zejść z oddziałów, bo mieli w tym czasie zabiegi. A na SOR niestety nie dyżuruje na stałe ortopeda. Zdaję sobie sprawę, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i mam nadzieję, że uda się ten problem rozwiązać.

Litwin przyznaje, że dopina rozmowy z ortopedą z Lublina, który chce podjąć się dyżurowania na oddziale ratunkowym. – Dzięki temu od godziny 8.00 do 15.00 mielibyśmy na stałe ortopedę. I to rozwiąże nasze kłopoty, bo gros przypadków, które trafiają do SOR to urazy kończyn – mówi.

Dwa tygodnie temu wiceminister zdrowia podpisywał w szpitalu umowę na przekazanie 217 tys. zł na wyposażenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który przeszedł niedawno gruntowny remont. Ale okazuje się, że w nowych gabinetach i na nowym sprzęcie nie bardzo jest komu pracować. (bf)

News will be here