Czerwona i karny z „kapelusza”?

ŚWIDNICZANKA ŚWIDNIK MAŁY – START KRASNYSTAW 3:1 (0:1)

0:1 – Sołdecki (3), 1:1 – Zuber (62 karny), 2:1 – Kotowicz (72), 3:1 – Zuber (78).

START: Krupa – Czochrowski, Kożuchowski, Saj, Kraiko (80 Czarnecki), Piwko (75 Ciechan), Sołdecki, Chariasz (75 Lenard), Lando, Florek, Skiba.

Po meczu goście mieli olbrzymie pretensje do sędziego głównego. I trudno im się dziwić, bo decyzje, jakie podejmował arbiter, miały duży wpływ na przebieg spotkania, a kto wie, czy również i nie na końcowy wynik. Trener Startu, Marek Kwiecień, nie ukrywał swojego oburzenia poziomem prowadzenia zawodów. A chodzi dokładnie o dwie sytuacje. Pierwsza miała miejsce w 35 min., kiedy to sędzia pokazał drugą żółtą kartkę Alibie Lando. Ani z tą decyzją, ani z pierwszy kartonikiem dla swojego podopiecznego szkoleniowiec zespołu z Krasnegostawu nie mógł się pogodzić.

– Pierwsze żółtko Lando dostał za to, że w polu karnym przeciwnika obrońca lekko trącił go w nogę, mój zawodnik stracił równowagę, przewrócił się, ale dosłownie w ułamku sekundy natychmiast wstał i chciał kontynuować dalszą grę, stworzyć zagrożenie pod bramką Świdniczanki. Sędzia uznał, że Lando próbował wymusić rzut karny, przerwał grę i ukarał go napomnieniem. Gdyby rzeczywiści chciał to zrobić, po upadku na murawę nie podnosiłby się – uważa Marek Kwiecień. – Drugą żółtą kartkę Aliba otrzymał po niegroźnym faulu w środkowej strefie boiska. Walczył z przeciwnikiem o piłkę i delikatnie musnął go w nogę. Zawodnik Świdniczanki upadł na murawę z krzykiem, a sędzia ukarał Lando. Przy udzielaniu pomocy medycznej gracz gospodarzy nawet nie wiedział, gdzie go tak naprawdę boli noga.

Przez blisko godzinę Start grał w dziesiątkę. Mimo przewagi jednego zawodnika, Świdniczanka długo nie potrafiła wypracować sobie okazji do zdobycia bramki. A przegrywała od 3 min. 0:1 po tym, jak dośrodkowaną z rzutu rożnego piłkę w polu karnym przejął Dawid Sołdecki i mocnym strzałem umieścił ją w siatce. – Rywal miał optyczną przewagę, ale nie był w stanie w żaden sposób nas zaskoczyć. Aż do 62 min., kiedy to znów w głównej roli wystąpił arbiter. W naszej szesnastce w walce o piłkę z przeciwnikiem Dawid Chariasz odbił futbolówkę głową, zawodnik Świdniczanki przewrócił się na murawę, a sędzia pokazał na jedenasty metr. Ręce opadają, gdy widzi się dyktowane takie karne – opowiada Marek Kwiecień.

Jedenastkę na gola zamienił doświadczony Michał Zuber. Dziesięć minut później do siatki Startu po ładnej akcji trafił Hubert Kotowicz, a wynik spotkania ustalił znów Zuber. – Te dwie decyzje sędziego zupełnie podcięły nam skrzydła, zabrały nadzieje na to, że możemy osiągnąć korzystny wynik. Morale w drużynie spadło i ostatecznie zeszliśmy z boiska pokonani, po raz pierwszy od 11 września minionego roku, kiedy to przegraliśmy w Werbkowicach z Kryształem 1:2. W kolejnych 14 meczach nie zanotowaliśmy ani jednej porażki! – dodaje M. Kwiecień.

Start rywalizację w grupie mistrzowskiej zapewnił sobie już na koniec rundy jesiennej. W pierwszym meczu zagra na wyjeździe z Lublinianką. (d)

News will be here