Do sądu za bałagan na działce

Czy straż miejska może ingerować w wygląd prywatnej posesji? Jak najbardziej, o czym w ostatnich dniach przekonali się kolejny bałaganiarze i zapominalscy. – W skrajnych przypadkach kierujemy wnioski do sądu o ukaranie – przestrzegają strażnicy.

Opuszczonych, zaniedbanych i zaśmieconych działek w mieście niestety nie brakuje. Polskie prawo nie określa przepisów dotyczących porządku na terenach prywatnych, dlatego samorządy próbują radzić sobie z problemem na własną rękę. Najczęściej przy pomocy straży miejskiej. Nic dziwnego, bo nie chodzi tylko o typowo estetyczny charakter i psucie estetyki przestrzeni publicznej. Na nieużytkach wysiewają się chwasty i rozmnażają szkodliwe organizmy, a wyschnięte i nieskoszone trawy potęgują zagrożenie pożarowe.

Straż miejska wzywa właścicieli do posprzątania. Przykładowo ostatnio interweniowali przy ul. Wąskiej, Ogrodowej i al. Żołnierzy I AWP. W większości udało się zmobilizować ludzi, ale w jednym przypadku sprawa trafiła do sądu.

– Tego typu sprawy są bardzo czasochłonne, skomplikowane i uporczywe. Często posesja ma kilku właścicieli, którzy mieszkają w innych miastach. Wysyłane są im wezwania do uprzątnięcia terenu, upomnienia z terminem usunięcia nieczystości. Bywa jednak, że pisma nie są odbierane, więc wysyła się je ponownie. I tak w kółko. Pismo musi być skutecznie doręczone właścicielowi. W przeciwnym razie nie można skierować wniosku o ukaranie do sądu – tłumaczy Mariusz Gałęziowski, komendant straży miejskiej.

Zgodnie z art. 117 Kodeksu wykroczeń, kto mając obowiązek utrzymania czystości i porządku w obrębie nieruchomości, nie wykonuje swoich obowiązków lub nie stosuje się do wskazań i nakazów wydanych przez właściwe organy w celu zabezpieczenia należytego stanu sanitarnego i zwalczania chorób zakaźnych, podlega karze grzywny do 1500 zł albo karze nagany. (pc, fot. SM)

News will be here