Koniec kadencyjności, albo emerytura dla wójtów, którzy skończą 50 lat? O takie rozwiązania apelują samorządowcy. W powiecie chełmskim większość wójtów wraz z upływem swoich drugich kadencji nabędzie praw emerytalnych. Ale są wyjątki, które na nowych rozwiązaniach mogłyby skorzystać.
Dwukadencyjność wójta, burmistrza i prezydenta miasta została wprowadzona w 2018 roku. Od tego momentu osoby, które nawet pełniły już pełniły funkcję wójta, burmistrza lub prezydenta przed 2018 rokiem, mogły ubiegać się o dwie kolejne kadencje (wydłużone tą samą ustawą do 5 lat).
Wielu samorządowców krytykowało nowe przepisy. Tłumaczyli, że zniechęca młodych, kreatywnych i zaradnych ludzi do wiązania się z samorządem, w którym będą mogli pracować maksymalnie 10 lat. – Co potem? Co zrobi taki człowiek w wieku 50-60 lat lat? Będzie zaczynał wszystko od nowa i szukał pracy, żeby dotrwać do emerytury? – pytali.
Dodawali, że takie rozwiązania niosą też niebezpieczeństwa, że włodarze gmin i miasteczek będą w trakcie kadencji słabo się angażować (zwłaszcza w drugiej kadencji), albo podejmować decyzje, które pozwolą im przypodobać się komuś, kto po zakończeniu kariery w gminie wyciągnie do nich rękę. Albo, że będą hodować następców, którym pomogą wygrać wybory, po to, żeby zostać w gminie na stanowisku zastępcy wójta czy sekretarza gminy i kierować „z drugiego fotela”. Po jakimś czasie wszyscy przywykli do nowych przepisów. Debata wróciła kilka tygodni temu podczas Komisji Małych Miast obradującej w Krynicy Morskiej. Jej uczestnicy wystąpili z inicjatywą wprowadzenia zabezpieczeń dla osób publicznych po sprawowaniu funkcji wójta, burmistrza oraz prezydenta miasta.
– Istnieje potrzeba wprowadzenia na poziomie ustawowym regulacji, które zapewnią samorządowcom prawo do wcześniejszej emerytury, szczególnie dla tych, którzy zostali wybrani po 40. roku życia oraz będą pełnić funkcję wójta, burmistrza, prezydenta przez dwie kadencje z rzędu – uznała Komisja. Drugim rozwiązaniem byłoby zniesienie kadencyjności.
Większość wójtów z powiatu chełmskiego zdąży doczekać emerytury po zakończeniu swoich kadencji. Niektórzy już ją pobierają i nadal urzędują. Ale jest kilku wójtów, którym te drugie kadencje skończą się na kilka lat przed osiągnięciem praw emerytalnych. Co oni sądzą o zmianie przepisów?
– To zawsze jest indywidualna sprawa. Ja mam o tyle komfortową sytuację, że kolokwialnie mówiąc mam z czego żyć, bo z mężem prowadzimy gospodarstwo rolne. Do standardowej emerytury zabraknie mi czterech lat, więc gdyby weszły przepisy o tej emeryturze „samorządowej” oczywiście nie miałabym nic przeciwko. Cieszę się na samą myśl o odpoczynku, bo te lata pracy w gminie nie były lekkie – mówi Edyta Niezgoda, która jest wójtem Żmudzi czwartą kadencję.
– Trudno mi sobie wyobrazić, żeby taka ustawa przeszła – mówi z kolei Wojciech Sawa, wójt Dorohuska, który podobnie jak E. Niezgoda nie doczeka się emerytury po zakończeniu kadencji. – Bardziej skłonny byłbym uwierzyć, że w przyszłości zostanie zniesiony zapis o dwukadencyjności. Na razie nie myślę o tym. Dostosuję się do przepisów.
Michał Koziński, który przed rokiem, w wieku 40 lat, został wójtem Dubienki mówi, że pomysł emerytury po dwóch kadencjach ma swoje uzasadnienie. – Być może skłoniłoby to młodych, przedsiębiorczych ludzi do działalności w samorządzie. Bo trudno oczekiwać, że ktoś zostawi prowadzoną przez siebie firmę na pięć czy dziesięć lat – mówi. – Sam jestem w dobrej sytuacji, bo mam perspektywę powrotu do rodzinnego biznesu pszczelarskiego. Ale nie każdy jest w podobnej sytuacji.
Koziński dodaje, że startując w wyborach nie myślał o wcześniejszej emeryturze, bo nie było takich pomysłów. – Na stanowisku wójta jestem dopiero od roku i widzę ile czasu i energii to wymaga. I kto wie, co będzie za cztery, czy dziesięć lat – mówi.
Jarosław Walczuk, wójt Rudy-Huty pyta z kolei, kto miałby zapłacić za te wcześniejsze emerytury? – Czy oznaczałoby to np. podniesienie podatków? Każdy przywilej jest miły, ale czy przyniesie oczekiwany rezultat? Może być przecież i tak, że ktoś z premedytacją będzie starował licząc na taką wcześniejszą emeryturą, a niekoniecznie będzie mu zależało na rozwoju gminy – uważa. – Stanowisko wójta to taka praca, w której powinno się podejmować wyzwania i mieć ambitny plan do zrealizowania. Bez kalkulacji czy to się nam osobiście opłaci. (reb)