Dłużnik z bloku przy ulicy Motorowej 2 wylądował na bruku. Forma, w jakiej doszło do eksmisji, wzbudziła jednak wątpliwości.
Z relacji sąsiadów wynika, że mieszkaniec od lat nie płacił czynszu. Nie pracował, za to regularnie dawał się we znaki, nadużywając alkoholu. – Był po areszcie, mieliśmy z nim swoje przejścia. Szkoda człowieka, ale zmarnował się, sam sobie zgotował ten los – mówi pan Andrzej, jeden z sąsiadów.
Widmo eksmisji wisiało nad zadłużonym lokatorem od pięciu lat. W końcu jej dokonano, ale przedstawiciele rady dzielnicy Tatary zwracają uwagę, że ekipa od eksmisji wyniosła meble z mieszkania i zostawiła je na trawniku. – Wątpię, czy można po wejściu komornika zostawiać tak niezabezpieczone rzeczy w terenie. Niezależnie od ich wartości, to uwłaczające godności człowieka – mówi Józef Nowomiński, przewodniczący rady dzielnicy Tatary.
Rada kontaktowała się z administratorem tutejszej wspólnoty mieszkaniowej, Osiedlowym Zarządem Budynków „Tatary”. Do piątku nie uzyskała informacji w sprawie przeprowadzonej eksmisji. BCH