Goście odstawili cyrk

Trener gości, Piotr Powroźnik zamiast prowadzić zespół, odstawił cyrk...

ChKS CHEŁMIANKA – JUTRZENKA GIEBUŁTÓW mecz przerwany przy wyniku 1:0 w 90+4 min.


1:0 – Kotowicz (90+2).

ChKS: Ciołek – Wołos, Mazurek, Budzyński, Giletycz (53 Skoczylas), Brzozowski, Brzyski, Bednara (87 Wawryszczuk), Grądz, Prytuliak (69 Kotowicz), Kanarek (53 Myśliwiecki).

Jeszcze nigdy drużyna przeciwna podczas meczu w Chełmie nie zeszła z boiska przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Aż do środowego popołudnia. Na minutę przed końcem spotkania trener gości, Piotr Powroźnik, który przez całe zawody dosłownie „szalał” przy ławce rezerwowych, nakazał swoim zawodnikom opuścić pole gry i udać się do szatni, bo ubzdurał sobie, że jeden z jego rezerwowych graczy został znieważony przez kibiców i opluty. W takiej sytuacji sędzia główny, widząc, że jednego zespołu nie ma na boisku, odgwizdał koniec meczu.

Chełmianka była zdecydowanym faworytem w starciu z przedostatnią drużyną ligi. Mimo to na początku spotkania groźniejsi okazali się goście. W 5 min. z 20 m przymierzył Majcherczyk, ale Ciołek był na posterunku, a minutę później z dalszej odległości uderzył Zawadzki. Piłka skozłowała przed chełmskim bramkarzem, który z trudem odbił ją do boku. Na szczęście chełmian, stojący kilka metrów od bramki zawodnik Jutrzenki nie zdążył do dobitki. Z każdą minutą rosła jednak przewaga Chełmianki.

Tylko w pierwszej połowie gospodarze stworzyli sobie aż siedem dogodnych sytuacji do zdobycia gola. W 15 min. bramkarz Jutrzenki przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale głową Wołosa z 5 metrów. W 23 min. stuprocentową okazję miał Prytuliak.

Był sam na sam z bramkarzem i strzelił prosto w niego, choć na prawej stronie stał niepilnowany Brzozowski, który miałby pustą bramkę. W 30 min. z 25 m bardzo groźnie uderzył Prytuliak, ale piłka o centymetry minęła prawy słupek. W 38 min. świetną okazję miał Wołos. Oddał płaski strzał z 14 m, lecz bramkarz gości intuicyjnie obronił, wybijając piłkę na rzut rożny. Tuż przed zejściem do szatni na przerwę z narożnika pola karnego huknął Grądz i znów golkiper Jutrzenki był w opałach.

Druga połowa była podobna. Chełmianka miała zdecydowaną przewagę i stworzyła sobie znów kilka świetnych okazji. Niestety, skuteczność nie była jej najmocniejszą stroną. W 53 min. stuprocentową sytuację miał Budzyński, jednak strzelił prosto w bramkarza. Dobitka Kanarka przewrotką również nie trafiła do celu. W 66 min. z 14 m uderzał Brzozowski, ale i on posłał piłkę obok bramki. Kolejne okazje mieli Bednara, trzy Myśliwiecki, Grądz, Mazurek, Kotowicz i ponownie Brzozowski.

Jutrzenka opowiadała strzałami z dystansu, ale w 89 min. miała stuprocentową okazję. Kubiak z 7 m strzelił głową obok bramki. Sędzia doliczył pięć minut, choć powinien o kilka więcej, bo zawodnicy Jutrzenki kradli czas, jak tylko mogli. Niemal przy każdym faulu leżeli po kilkadziesiąt sekund na murawie, domagając się pomocy ze strony masażysty. W drugiej minucie doliczonego czasu w końcu Chełmianka osiągnęła swój cel. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Kotowicz i płaskim, mocnym strzałem zdobył upragnionego gola.

Minutę później w strefie technicznej Jutrzenki doszło do przykrego incydentu, zakończonego zejściem drużyny gości z boiska przed końcowym gwizdkiem sędziego. W całym tym zamieszaniu główne role odegrali trener Powroźnik – rekordzista w III lidze wśród szkoleniowców jeśli chodzi o otrzymane żółte i czerwone kartki oraz kierownik drużyny gości, którzy zachowywali się skandalicznie i prowokacyjnie wobec kibiców. Ubzdurali sobie, że jeden z ich rezerwowych zawodników został złapany za szyję i opluty. Bzdura totalna, bo sami wywołali awanturę, ale właśnie z tego „powodu” zeszli z boiska. Trener z kierownikiem ubliżali kibicom, drwili z klubu i zawodników Chełmianki. Tak karygodnego zachowania na stadionie w Chełmie, ze strony drużyny przyjezdnej, jeszcze nie było. Niestety, uszło to uwadze sędziów, którzy przez 90 minut ani razu nie zwrócili uwagi, ani też nie napomnieli trenera z Giebułtowa.

To nie wszystko. Następnego dnia trener Jutrzenki bezczelnie nakłamał krakowskim mediom, że kibice pluli na jego zawodników i rzucali w nich monetami, dlatego postanowili zejść z boiska. Zapomniał natomiast dodać, jakie „przedstawienie” urządził podczas meczu…

Ponieważ pojedynek został zakończony przed czasem, wynikiem końcowym zajmie się Komisja Dyscypliny Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej w Kielcach, który prowadzi rozgrywki III ligi. Przepisy jasno mówią, jaka kara grozi drużynie, która samowolnie opuści boisko, zanim zabrzmi ostatni gwizdek sędziego.(d)

News will be here