Izolatka dla kilkulatka

Niemal w większości chełmskich szkół i przedszkoli zdarzały się już przypadki izolowania uczniów z infekcjami. Dzieci trafiają do izolatoriów, a rodzice zastanawiają się, czy nie będzie to dla nich traumatyczne przeżycie. Póki co żaden z izolowanych uczniów ani przedszkolaków nie miał koronawirusa.


Przed rozpoczęciem roku szkolnego w chełmskich szkołach i przedszkolach wydzielono izolatoria, potocznie nazywane izolatkami. Zgodnie z zaleceniami ministra zdrowia i sanepidu trafiać do nich mają dzieci z objawami infekcji. Chodzi o to, by natychmiast odseparować je od pozostałych uczniów i, by nie narażając pozostałych, poczekały aż zabiorą je rodzice. Ale nie wszystkim to się podoba. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego wielu rodziców szokowało, że ich dzieci mogłyby trafić do takich izolatek. Bali się, że może to być dla nich traumatyczne przeżycie. Ale dyskusji z wytycznymi nie ma. Dlatego niektórzy rodzice, obawiając się telefonu ze szkoły w środku dnia, wolą zostawić przeziębione dziecko w domu. Nie oznacza to jednak, że chełmscy uczniowie czy przedszkolaki do izolatek nie trafiają. Takie pojedyncze przypadki zdarzyły się już w większości placówek.

– To sporadyczne przypadki i we wrześniu mieliśmy ich dwa – przyznaje Barbara Foryt, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 8 w Chełmie. – Gdy około godziny dwunastej zmierzyliśmy dziecku temperaturę i okazało się, że jest podwyższona, dziecko wraz z opiekunem poszło do tak zwanej izolatki. Dzwoniliśmy po rodziców, którzy szybko po dzieci przyjeżdżali. Rodzice naszych przedszkolaków są zdyscyplinowani i nie przyprowadzają swoich pociech, jeśli mają one jakiekolwiek objawy infekcji. Zresztą u nas temperatura mierzona jest rano, jeszcze przy rodzicach i, jeśli jest podwyższona, dziecko nie jest przyjęte do przedszkola. Wiemy, że sezon grypowy dopiero przed nami i obawy są, ale znamy procedury i w razie potrzeby będziemy je uruchamiać.

W Szkole Podstawowej nr 1 w Chełmie też zdarzyło się skierować ucznia do izolatorium.

– W pierwszym tygodniu września nauczyciel zwrócił uwagę, że jeden z uczniów źle się poczuł i z tego powodu musiał zostać odseperowany od pozostałych – mówi Grażyna Cetera, dyrektor SP nr 1 w Chełmie. – Zawiadomiono rodziców, którzy zabrali dziecko do lekarza. Okazało się, że to zwykłe przeziębienie. Rodzice odpowiedzialnie podchodzą do tematu. Był tydzień, że frekwencja była mniejsza, bo uczniowie ze względu na infekcje zostawali w domach. Gdyby zdarzyło się, że jakieś dziecko byłoby dłużej nieobecne, to nauczyciel może uruchomić za pomocą platformy internetowej transmisję lekcji. Wtedy nieobecny uczeń może w niej zdalnie uczestniczyć.

Danuta Zagórska, dyrektor PM nr 13 w Chełmie, mówi, że na razie tylko raz musiała odesłać dziecko do odosobnionego pomieszczenia.

– W ciągu dnia zmierzyliśmy temperaturę i okazało się, że jedno z dzieci miało prawie 38 stopni Celsjusza, dlatego zostało odizolowane od innych przedszkolaków i wraz z opiekunem, ubranym w fartuch ochronny, maseczkę, rękawiczki, trafiło do izolatorium – mówi dyrektor Zagórska. – Rodzice szybko je odebrali. Widzimy, że rodzice przestrzegają tych wytycznych i nie posyłają do przedszkola dzieci zakatarzonych, czy z podwyższoną temperaturą. Ale wiadomo, że chodzi o małe dzieci i może się zdarzyć, iż wychodzi ono z domu bez objawów infekcji, a w szybkim czasie może się to zmienić.

W Przedszkolu Miejskim nr 6 w Chełmie informują, że jeszcze nie zdarzyło im się umieścić dziecka w izolatorium.

– Rodzice przyprowadzają do przedszkola zdrowe dzieci – mówiła w ubiegłym tygodniu Elżbieta Nowosad z PM nr 6 w Chełmie.

Mariusz Żabiński, dyrektor Miejskiego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Chełmie, przyznaje, że dla niektórych dzieci pobyt w izolatorium może być trudnym przeżyciem. Zapewnia jednak, że z punktu widzenia medycznego odseparowanie każdej osoby z objawami infekcji, nie tylko dzieci w placówkach oświatowych, jest uzasadnione w czasie postępującej epidemii. (mo)

News will be here