Jest pierwsze zwycięstwo!

ChKS CHEŁMIANKA – ORLĘTA RADZYŃ PODLASKI 2:0 (2:0)


1:0 – Hladkyy (7), 2:0 – Hladkyy (10).

ChKS: Osuch – Wołos, J. Niewęgłowski, Myszka, Dobrzyński, Kraśniewski (78 Warecki), Kwiatkowski, Uliczny, Czułowski, Wolski (58 D. Niewęgłowski), Hladkyy (70 Kocoł).

Z Orlętami Chełmiance od lat gra się bardzo ciężko. Zespół z Radzynia Podlaskiego to jeden z najbardziej niewygodnych przeciwników, z jakimi chełmianom przyszło mierzyć się w ostatnich latach. O tym, że Orlęta to twardy, nieustępliwy rywal, przed tygodniem przekonał się lubelskim Motor, remisując bezbramkowo na Arenie.

Po trzech meczach, w których Chełmianka zaprezentowała się z dobrej strony, ale zdobyła tylko dwa punkty, podopieczni Artura Bożyka bardzo chcieli jednak posmakować pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. I tym razem szkoleniowiec, który mecz oglądał z trybun (kara za czerwoną kartkę w Puławach) zaskoczył nieco ustawieniem. Na ławce rezerwowych usiedli Dawid Niewęgłowski oraz Kamil Kocoł, a od pierwszej minuty zagrał m.in. ukraiński napastnik Volodymyr Hladkyy, który zanotował udany półgodzinny występ w Puławach. Jak się później okazało, był to słuszny wybór. Hladkyy już w 4 min., po dokładnym dograniu piłki od Pawła Wolskiego, mógł wpisać się na listę strzelców, ale nie wykorzystał okazji sam na sam z bramkarzem. Piłkę posłał obok słupka.

Co się odwlecze, to jednak nie uciecze… W 7 min. Paweł Uliczny dośrodkował z rzutu wolnego, dobrze od początku sezonu grający Norbert Myszka zgrał piłkę na dalszy słupek, a akcję celnym strzałem z bliska wykończył Hladkyy, który wpakował futbolówkę pod poprzeczkę. Orlęta nie zdążyły ochłonąć, a niespełna trzy minuty potem straciły drugiego gola. Świetna praca w środkowej strefie boiska chełmskich zawodników przyniosła efekt w postaci odbioru piłki i szybkiego zagrania Patryka Czułowskiego w „uliczkę” do Hladkyego. Ukrainiec z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z doświadczonym Krzysztofem Stężałą.

Jak powiedział na konferencji prasowej trener gości, Rafał Borysiuk, ten mecz zakończył się już po 10 minutach gry. Szkoleniowiec Orląt miał dużo racji, bo jego zespół po stracie drugiej bramki w pierwszej połowie już nie wrócił do gry, nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Cezarego Osucha, mało tego nie miał żadnego pomysłu na sforsowanie chełmskiej defensywy. Inna sprawa, że gospodarze w pierwszych 45 minutach rozgrywali naprawdę dobre spotkanie, górując nad rywalem w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła.

Hladkyy mógł ustrzelić hat-tricka, ale w dogodnej sytuacji trafił w słupek. Były też inne okazje, z których mogły paść gole, gdyby chełmscy zawodnicy podejmowali właściwe decyzje pod bramką przeciwnika. Z dystansu groźnie strzelał Paweł Uliczny, ale Stężała był na posterunku. Ale za pierwszą połowę gospodarzom należały się gromkie brawa.

W drugiej połowie Orlęta uzyskały optyczną przewagę, z której nic nie wynikało. Z gry nie stworzyły ani jednej sytuacji do zdobycia gola. To najlepszy dowód na to, że Chełmianka w defensywie była bardzo dobrze zorganizowana. Groźne w wykonaniu gości były jedynie stałe fragmenty gry. Osuch w zasadzie tylko jeden raz został zmuszony do interwencji, kiedy to po rzucie wolnym piłka skozłowała tuż przed nim. Chełmski bramkarz bronił jednak z wyczuciem i był pewnym punktem swojej drużyny. Chełmianka postawiła na kontrataki i była bliska podwyższenia wyniku.

Okazji do zdobycia goli było co najmniej kilka. W 52 min. groźnie głową uderzał Wolski, lecz Stężała obronił. Najlepszą sytuację zmarnował jednak Dawid Niewęgłowski, który po minięciu bramkarza z 10 m posłał piłkę nad poprzeczką. Warto jeszcze odnotować strzał z dystansu Ulicznego, minimalnie niecelny. W samej końcówce goście mogli zdobyć kontaktowego gola, lecz w sobotnie późne popołudnie nic im dosłownie nie wychodziło. A Chełmianka po raz kolejny potwierdziła, że mimo wąskiej ławki potrafi znaleźć sposób na zdobywanie punktów.

W najbliższym tygodniu zostaną rozegrane dwie kolejki. W środę drużynę trenera Artura Bożyka czeka wyjazdowe, ciężkie spotkanie z liderem Siarką Tarnobrzeg, natomiast w niedzielę 1 września na stadionie miejskim w Chełmie Michał Wołos i spółka powalczą o punkty z Avią Świdnik. Początek meczu o 15.00. (r)

News will be here