Karpacki szlak w Lublinie

Bodaj tak tłumaczy się Via Carpathia, nazwę wydarzenia, które gościło przez weekend (15-17 czerwca) na lubelskim Starym Mieście. – To historyczny karpacki trakt handlowy – akcentują organizatorzy. Swoją imprezą pragną przybliżyć tradycję ludów tego obszaru – ich obyczaje, kulinaria, muzykę. Jak to się powiedzie w mieście pełnym już festiwali kultury?

Via Carpathia to pomysł, którego głównym przesłaniem jest promocja regionów i krajów położonych wzdłuż szlaku, biegnącego od Litwy poprzez wschodnią Polskę i Lublin, dalej przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, aż po Grecję. Na taki pomysł wpadli działacze Stowarzyszenia Przedsiębiorców na rzecz Starego Miasta, którzy pragną ożywić koniunkturę w prowadzonych przez siebie biznesach, wykorzystując dobre praktyki podpatrzone w innych krajach.

– Obserwowałem podobne imprezy w wielu miastach i miasteczkach podczas podróży. Czy w USA, czy na zachodzie Europy, docenia się swojskość i lokalność. U nich to jest event, fiesta czy fest, zwykle wydarzenie poświęcone jakimś sprawom z danej miejscowości. Mogą to być owoce, zboże, ziemniaki, wino, piwo itp. – mówi Artur Tymiński, prezes Stowarzyszenia. – Próbujemy zrobić podobne święto dedykowane lubelskim specjałom kuchni i naszym zwyczajom kulturowym pochodzącym z dawnej Słowiańszczyzny, ale też chcemy pokazać to, co najlepsze z krajów leżących wzdłuż owego historycznego szlaku.

Rzemieślnicy i artyści

…z kilku krajów opanowali rynek Starego Miasta. – Mieliśmy tu mieszankę wielu kultur i 30 wystawców prezentujących swoje wyroby. To przedsiębiorcy, rzemieślnicy, producenci win, piw i żywności, od pokoleń pielęgnujący tradycyjne receptury. Wielu z nich to laureaci prestiżowych nagród i wyróżnień, cenieni w swoich krajach jak i w całej Europie. Poza tym różnorodna oferta artystyczna – podkreśla Agata Góźdź, dyrektor festiwalu.

– Nawet jeśli publiczności było mniej niż się spodziewaliśmy, nawet jeśli dołożymy dziś do tego interesu, który dopiero powstaje, to i tak warto było rozpocząć taką przygodę. To jest nasz pierwszy wspólny „produkt” promocyjny, zrobiony praktycznie w dwie osoby – uznają zgodnie organizatorzy.

– I nie muszą się go wstydzić. Na pewno nie był to festyn osiedlowy. Cieszy nas, że już w czasie pierwszej edycji swoje dzieła prezentowało tylu wystawców i artystów. To bardzo dobrze rokuje na przyszłe lata – dodaje Grzegorz Zawistowski, przedsiębiorca który przyszedł z tym pomysłem do naszej redakcji przy ul. Bramowej 6.

Pomiędzy straganami wokół Trybunału było miejsce na inscenizacje z życia dawnych Słowian. Można było poznać ich zwyczaje i obrzędy w wykonaniu grupy Słowiański Gród. Najliczniej oglądane były te dziś „świętojańskie”: Noc Kupały czyli prasłowiańskie Święto Ognia i Wody, także przedstawienie na motywach legendy o Sobótce. Był pokaz domostw i narzędzi z tamtego okresu, popisy władania orężem i konkursy zręcznościowe dla najmłodszych i również występy artystyczne. Wielkie brawa widzów zebrały dzieci z tanecznego zespołu „Dance Mania”. Podobnie sztukmistrze z kręgu fire-show, istni władcy ognia.

Wydarzeniem soboty był występ grupy Čači Vorba, na zbyt małej scenie jaka wielkiej, folkowej gwieździe przystoi. Muzycy będący w znakomitej formie, wystąpili w swym klasycznym repertuarze muzyki słowiańskiej, bałkańskiej, europejskiej – przetwarzanej na cygańską nutę. Dziś poprawniej należałoby mówić: sztukę opartą na kulturze Romów.

Via Carpathia to piękna nazwa

…jednak jako nazwa festiwalu brzmi dość egzotycznie. Na pytanie, z czym kojarzy się Via Carpathia, osoby siedzące w kawiarnianym ogródku zaskakują odpowiedzią. Starsza kobieta przy porcji lodów, po namyśle: – Z karpatką – bo wie pan… to takie pyszne ciastko. Ciekawe, czy tutaj serwują… Jej mąż skinieniem głowy potwierdza rozumowanie żony.

Z kolei młodzi ludzie ze szklankami piwa w dłoniach szybko orzekli, że to musi być jakaś miejscowość w górach. Na pewno w Rumunii…

A więc jak będzie z tą nazwą? Czy jest adekwatna do pomysłu, który łączy przedsiębiorców ze Starego Miasta?

– Naszą intencją jest zorganizowanie imprezy, która promuje działalność lokalnych przedsiębiorców związanych ze Starym Miastem, także sam Lublin, jako doskonałego miejsca dla inwestorów – twierdzi prezes Tymiński. – Wiem, że festiwal na stałe wpisze się w kalendarz imprez organizowanych na Starym Mieśćie. Jako stowarzyszenie chcemy też zaktywizować tutejszy biznes, integrować środowisko wokół idei dawnego szlaku kupieckiego, polskiej tradycji oraz dobrych wzorców kulturowych – podkreśla.

Festiwal na początek zyskał patronat prezydenta Lublina oraz ambasad Bułgarii i Rumunii w Polsce. Patronami medialnymi byli: Radio Lublin, TVP-3 oraz Nowy Tydzień. Marek Rybołowicz

 

News will be here