Kłos jak w rundzie jesiennej…

GRANIT BYCHAWA – KŁOS GMINA CHEŁM 3:0 (3:0)


1:0 – Strug (6), 2:0 – Pęcak (23), 3:0 – Sprawka (40).

KŁOS: Kozłowski – Fornal, Rutkowski, E. Poznański, Siatka (73 Jabłoński), Flis, K. Rak (58 Kowalski), Adamski (46 Leśniak), Mazur, Wójcicki, Dąbrowski (46 Drzewicki).

To był pierwszy wiosenny występ piłkarzy Kłosa Gmina Chełm w meczu o ligowe punkty. Po ostatnim gwizdku sędziego trener gości Zbigniew Wójcik nie mógł być zadowolony z końcowego wyniku, ale też miał bardzo dużo uwag do postawy i gry swoich podopiecznych. Kłos zagrał poniżej oczekiwań.

– Niestety, wrócił Kłos z rundy jesiennej – mówił zły po ostatnim gwizdku sędziego trener Wójcik. – Zero jakości w ofensywie, byliśmy nieodpowiedzialni w grze defensywnej i niezdecydowani w sportowej walce.

Szkoleniowiec Kłos przed meczem był pełen dobrej myśli. – Końcówka okresu przygotowawczego i ostatnie mecze sparingowe w naszym wykonaniu były naprawdę bardzo dobre. Napawały optymizmem na przyszłość. Byłem pełen wiary w to, że z Bychawy wrócimy z punktami – podkreślał Zbigniew Wójcik.

Kłos bardzo źle wszedł w mecz. Już w 6 min. stracił gola. – To była pierwsza groźniejsza akcja Granitu, zakończona powodzeniem – opowiada szkoleniowiec. – Pozwoliliśmy zawodnikowi gospodarzy, by wbiegł w nasze pole karne i dobrze dograł piłkę. Nasz prawy pomocnik zapomniał o defensywnych zadaniach, nie powrócił na swoją „szesnastkę”, przeciwnik dopadł do piłki i trafił.

Drugi gol również obciąża defensywę Kłosa. – Była akcja w naszym polu karnym, ale gdzieś tę piłkę wybiliśmy i wydawało się, że już nic nam nie grozi. Jeden z graczy Granitu zdołał jednak do niej dopaść, dograć do środka, a tam nie było żadnego z naszych zawodników i tak straciliśmy bramkę na 0:2 – relacjonuje szkoleniowiec.

Jeszcze więcej pretensji trener Wójcik do swoich zawodników miał za utratę trzeciego gola. – Byliśmy w posiadaniu piłki na połowie przeciwnika. Zgubiliśmy ją i nikt właściwie na to nie zareagował. Któryś z piłkarzy Granitu popisał się długim podaniem, inny gracz urwał się naszym obrońcom i znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Kozłowskim. Okazji nie zmarnował i do przerwy przegrywaliśmy różnicą trzech goli – opowiada Z. Wójcik.

W przerwie trener Kłosa dokonał dwóch zmian, ale nie przyniosły one żadnych efektów. W dodatku wprowadzony Łukasz Drzewicki po kwadransie gry musiał opuścić boisko za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. – Pierwszy kartonik był bardzo kontrowersyjny, ta kartka nie należała się, druga już była prawidłowa, Drzewicki faulował – twierdzi szkoleniowiec Kłosa. – W drugiej połowie, mimo że przez pół godziny graliśmy w dziesięciu, przeciwnik nic już nie zdziałał, choć kontrolował mecz.

Kłos przez całe spotkanie w zasadzie nie stworzył sobie ani jednej stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola. – Dwa strzały Dominika Dąbrowskiego i jeden Michała Siatki to stanowczo za mało na 90 minut. Nasza gra była szarpana, brakowało w niej płynności, nie podjęliśmy próby gry kombinacyjnej. Grając w ten sposób, nie będzie zdobywać punktów. Musimy wrócić do tego, co prezentowaliśmy w ostatnich meczach kontrolnych. Mamy jeszcze jeden mecz fazy zasadniczej, przed podziałem na grupy i musimy wszystko zrobić, żeby w nim zapunktować – dodaje Zbigniew Wójcik.

Spotkanie Kłosa z Victorią Żmudź, które miało odbyć się 21 marca, najprawdopodobniej zostanie rozegrane w Wielką Sobotę. Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. (r)

News will be here